Europie brak funduszy na politykę klimatyczną. „Pozyskanie własnych zasobów lub zgoda na nowe pożyczki UE będzie trudne i będzie budzić podziały” – ostrzegają ekonomiści ośrodka Bruegel.
Nowe władze unijne muszą znaleźć sposób na zdobycie ponad 480 mld euro (2,1 biliona złotych) na transformację energetyczną jeszcze w tej dekadzie, bo polityka klimatyczna i unijna pomoc finansowa w tym zakresie dla biedniejszych krajów na innych kontynentach powinny być na liście priorytetów Wspólnoty Europejskiej w kolejnych latach. Tak wynika z analiz – rekomendacji dla nowej (starej) Przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, jakie w formie tzw. notatki przygotowali eksperci ośrodka Bruegel – jednej z najbardziej szacownych i szanowanych tego typu instytucji analitycznych.
Na liście unijnych wyzwań na najbliższe lata – według ekspertów – są nie tylko polityka ochrony klimatu, ale także zapewnienie bezpieczeństwa, pomoc Ukrainie i poprawa konkurencyjności gospodarki. Ale pisząc o problemach związanych z kosztami, podają dwa konkretne wyliczenia czyli „lukę inwestycyjną wynoszącą co najmniej 356 mld euro rocznie na transformację klimatyczną i 125 mld euro rocznie na transformację cyfrową do 2030 r.”.
Analitycy Bruegel dodają, że ta „luka inwestycyjna” czyli w praktyce niedobór funduszy jest znacznie większy, „jeśli weźmie się pod uwagę również potrzeby zbrojeniowe i odbudowę Ukrainy”. Ostrzegają też, że „pozyskanie własnych zasobów lub zgoda na nowe pożyczki UE będzie trudna i będzie budzić podziały”.
Ochrona klimatu szybko nie nakręci gospodarki
Autorzy notatki przyznają też to, co od dawna mówi wielu ekspertów, czyli że nie możemy liczyć na szybkie efekty gospodarcze wdrażania unijnej polityki klimatycznej.
„Przyspieszenie dekarbonizacji będzie miało negatywny wpływ na wzrost gospodarczy, przynajmniej w krótkim okresie” – czytamy w dokumencie.
I – co istotne najbliższe lata będą wyjątkowo trudne, gdy w 2027 roku rozszerzony zostanie system handlu emisjami (EU ETS 2) na większość obszarów gospodarki, w tym budynki i transport. A to w praktyce oznacza nowy podatek od emisji CO2, który zapłacimy wszyscy, gdyż obejmie paliwa, węgiel, gaz i olej grzewczy. (Jednocześnie ten sam ośrodek analityczny wyliczył, że tylko na wykonanie dyrektywy zakładającej poprawę efektywności energetycznej budynków czyli powszechne renowacje unia wydawać musi rocznie 297 mld euro w okresie 2024–2030.) Wszystko to obciąży gospodarstwa domowe.
W rekomendacjach dla szefowej KE czytamy też, że „_nieproporcjonalny ciężar cen emisji dwutlenku węgla i regulacji_” będą ponosić osoby o najniższych dochodach. Stąd propozycja, by uzyskały pomoc z unijnych funduszy. Eksperci piszą również, że wprowadzenie EU ETS 2 „jeszcze bardziej nadwyrężą spójność społeczną” i podzieli społeczeństwo w kwestii działań na rzecz klimatu.
Problemy z obciążeniami i wydatkami, jakie niesie Zielony Ład, dotknie nie tylko społeczeństwo, ale gospodarkę w ogóle. Specjaliści Bruegel mówią o kosztach, które negatywnie wpłyną na konkurencyjność przemysłu europejskiego, zwłaszcza gdy skończy się darmowa pula uprawnień do emisji CO2, a za nowe firmy będą musiały słono płacić. Wyjściem ma być wspieranie innowacji. (Ale na ile okaże się skuteczne – o tym eksperci nie piszą.)
Klimat dla innych kontynentów
A mimo to – w ich opinii – Zielony Ład musi być zrealizowany, zaś sama Unia Europejska powinna sfinansować jeszcze działania na rzecz klimatu innych państw na innych kontynentach, bo to „leży w jej bezpośrednim interesie ekonomicznym UE i innych krajów rozwiniętych”. Eksperci argumentują, że “jest co najmniej tak opłacalne, jak pieniądze wydane na dekarbonizację w samej unii”, ale o konkretnych kwotach nie piszą.
Źródło: wgospodarce.pl
Wybierajcie: albo „ochrona” klimatu i Ukrainy, albo wzrost gospodarczy!