Nowe doniesienia w sprawie wybuchu granatnika na komendzie. Pomyłka czy sabotaż?

Opinia biegłego, która wpłynęła do warszawskiej prokuratury rzuca nowe światło na sprawę wybuchu granatnika na komendzie. Jak wynika z informacji uzyskanych przez „Rzeczpospolitą”, wyklucza ona teorię, żeby granatnik odpalił się sam lub wskutek nieszczęśliwego wypadku.

W grudniu 2022 r., w biurze ówczesnego komendanta głównego policji, Jarosława Szymczyka, doszło do eksplozji. Przyczyną okazał się granatnik, który miał być atrapą, otrzymany jako prezent od ukraińskich służb. Ekspert z zakresu badania broni wojskowej, którego opinia wpłynęła do Prokuratury Regionalnej w Warszawie, stwierdził, że granatnik był sprawny i odpalił się poprzez naciśnięcie spustu. Śledztwo nadal nie wyjaśniło, jak doszło do tego, że zamiast atrapy, szef policji otrzymał pełnosprawny pocisk.

Szymczyk otrzymał dwa rzekomo zużyte granatniki przeciwpancerne podczas pobytu na Ukrainie. Jeden z nich podarował mu tamtejszy komendant policji, Ihor Kłymenko, a drugi — wiceszef Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, gen. Dmytro Bondar. Ten drugi granatnik wybuchł, mimo że miał być przerobiony na głośnik i pusty w środku.

Odpalenie granatnika na komendzie. Śledczy mówią o dwóch opcjach

Według prokuratury granatnik był sprawny i uzbrojony, a odpalił się poprzez naciśnięcie spustu. Jednak pocisk nie był w stanie się uzbroić, co spowodowało, że nie nastąpiła eksplozja zawartego w nim materiału wybuchowego. Skutki eksplozji były stosunkowo niegroźne — zniszczenia w budynku i lekkie obrażenia u komendanta oraz pracownika ochrony.

Na kluczowe pytanie, jak atrapa „stała się” sprawnym pociskiem, śledztwo dotąd nie dało odpowiedzi. Zeznania funkcjonariuszy ukraińskich służb niewiele wniosły — nie potrafili wytłumaczyć całej sytuacji. Śledczy wykluczają, by Ukraińcy celowo przekazali komendantowi sprawny granatnik, wprowadzając go w błąd, że to atrapa.

Według śledczych możliwe są dwie opcje: albo doszło do kuriozalnej pomyłki i Ukraińcy byli przekonani, że tuba jest pusta, albo ktoś inny niż dający prezent podmienił tuby — informuje „Rz”.

Szymczyk, który nie ma już statusu pokrzywdzonego w śledztwie, twierdził, że był przekonany, że ma atrapy. Czy zostanie postawione mu zarzuty za niezgłoszenie broni na granicy, nie jest jeszcze jasne. Śledztwo ma zostać przedłużone do 15 września.

Więcej postów