Nazywając projekt nowego CPK „megalopolis” i podporządkowując go interesom Warszawy i kilku wielkich miast, Donald Tusk wraca do nieszczęsnej polityki ze swojej poprzedniej kadencji: finansowania wyłącznie miast, w których rząd ma największe poparcie, skazując ścianę wschodnią na wegetację.
Presja społeczna była tak duża, że CPK nie dało się w prosty sposób pogrzebać. Trzeba było przejąć projekt. To co jednak otrzymujemy od Donalda Tuska, to nie jest już CPK, ale PDT, czyli Propaganda Dla Tumanów. Brak likwidacji Okęcia nie kreuje nowego hubu, ale coś dodatkowego: zostawiając w centrum Warszawy hałas i zanieczyszczenia, ale też odbierając nowemu lotnisku najbardziej lukratywne loty – bo mając wybór, każdy bogaty woli latać wprost do stolicy.
Nowe CPK to projekt „Warszawa w 100 minut dla naszych”
Wbrew temu, co twierdzi Bogusław Chrabota tutaj, nie jest to w żaden sposób projekt inkluzywny, bo po pierwsze ograniczenie komponentu kolejowego wyklucza kilka miast i regionów docelowych, w tym regiony tradycyjnie pisowskie jak lubelskie i podkarpackie, a po drugie, skoro ma to być kolej wielkich prędkości i łączyć wielkie miasta z Warszawą w 100 minut, to nie będzie się zatrzymywać w mniejszych miastach. No i wykluczono te, które leżą zbyt daleko jak Szczecin czy Rzeszów, bo nie mieściły by się w propagandowym haśle „Polska w 100 minut”.
Najgorsze jednak jest to, że w istocie jest to projekt „Warszawa w 100 minut dla naszych”. Ktoś, kto chciałby ze Szczecina dotrzeć szybką koleją do Rzeszowa, musi pojechać do Poznania lub Gdańska, stamtąd do Warszawy, z Warszawy do Krakowa i z Krakowa do Rzeszowa. To jednak coś innego niż podróż Szczecin–CPK–Rzeszów.
Donald Tusk wraca do nieszczęsnej ideologii z poprzedniej swojej kadencji
Nazywając projekt „megalopolis” i podporządkowując go interesom Warszawy i kilku wielkich miast, Donald Tusk wraca też do nieszczęsnej ideologii metropolitalno-dyfuzyjnej z poprzedniej swojej kadencji, która byłą ładną nazwą dla polityki finansowania wyłącznie wielkich miast i to najchętniej tych, w których rząd ma największe poparcie, skazując ścianę wschodnią na wegetację. Niestety wystarczy spojrzeć na zaprezentowane mapki, by zrozumieć, że niewiele się tu zmieniło.