Emerytowany snajper Przemysław Wójtowicz przyznaje w rozmowie z radiem Tok FM, że nie ma dobrego zdania o polskiej armii i że drugi raz do wojska by już nie wstąpił. — Żołnierz jest tylko narzędziem, często głupio wykorzystywanym — żali się były wojskowy i zdradza, kogo obarcza winą za ten stan rzeczy.
Przemysław Wójtowicz służył w polskiej armii 21 lat, a obecnie jest na emeryturze. Podczas wojny w Afganistanie był dowódcą sekcji snajperów. Według niego polskie wojsko „stało się byle czym”. A winą za to obarcza głównie polityków (bez względu na ich przynależność partyjną).
Żołnierz jest tylko narzędziem w rękach polityków, często głupio wykorzystywanym. Wiem coś o tym, bo byłem ciężko ranny na wojnie, która dla Polski nie miała żadnego sensu
— tłumaczy.
Dziś ludzie przychodzą do armii po pieniądze. To zajęcie dla ubogiej młodzieży, którą wysyła się na misje zarobkowe
— mówi w radiu Tok FM Przemysław Wójtowicz.
Według byłego snajpera taką właśnie misją jest np. pilnowanie polsko-białoruskiej granicy.
Nadal nie ma określonych zasad, według których polscy żołnierze służą na granicy. Nie wiadomo, kiedy mogą używać broni, co jest skandalem. Ostatnio widzieliśmy tego skutek, gdy zginął 21-letni żołnierz. Miał przed sobą najpiękniejszy czas życia, a umarł, bo dowódcy kazali mu pilnować płotu. Zamiast szkolić się do wykonywania zadań bojowych, tacy jak on całymi miesiącami chodzą wzdłuż tego płotu. Wkurza mnie panujący tam marazm
— przyznaje.
Były snajper wylicza słabości polskiej armii. Narzeka na jakość wyszkolenia
Zdaniem Przemysława Wójtowicza w polskiej armii liczy się teraz liczba żołnierzy, a nie jakość ich wyszkolenia. Tę drugą, jak podkreśla, szybko zweryfikowałaby wojna.
Już na początku mocno zredukowałaby liczbę naszych żołnierzy. Mam na myśli dziesiątki tysięcy ofiar
— zaznacza.
Przemysław Wójtowicz przyznaje, że gdyby mógł cofnąć czas, to drugi raz do wojska już by nie poszedł. Wybrałby inny zawód, aby, jak podkreśla, zapewnić swoim bliskim lepszą przyszłość.
Mam złą wiadomość dla młodych, którzy idą do wojska dla pieniędzy: tam nie da się zarobić kokosów. Choćby nie wiem, jak wysoko awansowali, nigdy nie zapewnią świetlanej przyszłości swoim dzieciom
— tłumaczy.
Czyli marszu na Moskwe nie bedzie?