KE obejmie Polskę procedurą nadmiernego deficytu. Co to dla nas oznacza

Komisja Europejska postanowiła objąć Polskę procedurą nadmiernego deficytu. PiS i KO przerzucają się odpowiedzialnością, kto jest odpowiedzialny za sytuację. W efekcie rząd zyskał argument do rezygnacji z niektórych wydatków. Mimo to, Polska nie musi obawiać się kar finansowych, ale oszczędności mogą także doprowadzić do wzrostu poparcia dla skrajnej prawicy.

Według raportu Komisji Europejskiej przygotowanego na podstawie art. 126 traktatu o funkcjonowaniu UE, siedem z dwunastu analizowanych krajów ma problem z nadmiernym deficytem publicznym. Wśród nich znajduje się Polska, która w 2023 r. odnotowała deficyt na poziomie 173,8 mld zł, co stanowi 5,1 proc. PKB kraju. Od Polski wyższy deficyt mają: Francja 5,5 proc. PKB, Rumunia – 6,6 proc., Węgry – 6,7 proc. i Włochy – 7,4 proc.

Komisja Europejska utrzymuje, że deficyt finansów publicznych nie powinien przekraczać 3 proc. PKB danego kraju. Wartość zaproponowana przez francuskiego ekonomistę Guya Abeille’a trafiła do traktatów europejskich w latach 90. i jest często krytykowana za hamowanie rozwoju i nadmierne skupienie na stabilności systemu finansów publicznych.

Polskie partie polityczne zareagowały na decyzję KE, przerzucając się nawzajem winą za sytuację. Minister finansów Andrzej Domański, obarcza winą za wysoki deficyt PiS, który rządził krajem do 2023 r. Były premier Mateusz Morawiecki odpowiedzialnością obarcza obecny rząd.

Procedura nadmiernego deficytu

Rząd będzie musiał teraz radzić sobie z konsekwencjami objęcia Polski procedurą nadmiernego deficytu. Nie oznacza to jednak, że Polska musi wprowadzić drastyczne cięcia wydatków. Procedura może być jednak skutecznym narzędziem dla rządu w ograniczaniu wydatków, które premier uzna za niepotrzebne lub niekonieczne.

Jeżeli Polska nie dostosuje się do rekomendacji KE, w przyszłości możemy nawet stracić dostęp do środków europejskich. Dziś jest to jednak bardzo odległa perspektywa, a dotychczas żaden z krajów UE nie został jeszcze w ten sposób ukarany.

“Decyzja KE to paradoksalnie jednocześnie problem i koło ratunkowe. Wykorzystane mądrze – na przykład po to, by zrezygnować z obietnicy kwoty wolnej od podatku w wysokości 60 tys. zł – może wyjść rządowi i obywatelom na dobre” — czytamy w komentarzu OKO.press. “Jeśli jednak zostanie użyte do kwestionowania koniecznych wydatków socjalnych , ratunek będzie tylko pozorny, a konsekwencje polityczne mogą być fatalne” — podkreślono.

Więcej postów

polub nas!