Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego został powołany za rządów PiS. Miał wspierać organizacje pozarządowe. Wspierał jednak głównie te związane z byłym obozem władzy, w tym tak kontrowersyjne jak Marsz Niepodległości Roberta Bąkiewicza.
Instytut Poznański to think tank założony przez współpracowników byłego ministra ds. Unii Europejskiej i posła PiS Szymona Szynkowskiego vel Sęka. Instytut założył Jan Zujewicz, bliski współpracownik Sęka, który pracował przy jego kampaniach, ostatnio – szef kampanii Zbigniewa Czerwińskiego, kandydata Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Poznania. Obecnie prezesem instytutu jest Kevin Nowacki, ostatnio kandydat PiS na radnego powiatu poznańskiego.
Duże dotacje
Fundacja Instytut Poznański to jeden z największych beneficjentów programów dotacyjnych Narodowego Instytutu Wolności. Piszemy o tym w „Wyborczej” od kilku lat.
W 2020 roku Instytut Poznański dostał z NIW łącznie około 1 mln zł dotacji. W czerwcu 2022 roku pisaliśmy, że Instytut Poznański dostał na swój projekt „Wieczysty Fundusz Rozwoju Wielkopolski” od NIW 260 tys. zł dotacji. Później przyznano mu kolejne 150 tys. zł. W marcu 2023 r. dostał kolejną dotację na projekt edukacyjny „Żywe historie Powstania Wielkopolskiego 2023-2024” – 167 tys. zł.
Instytut Poznański dostał też z Narodowego Instytutu Wolności pieniądze, za które organizował Poznański Kongres Gospodarczy – wydarzenie, na którym lansowały się w Poznaniu gwiazdy PiS.
Kontrole NIK
Po wyborach wszystko się zmieniło. W marcu nowym dyrektorem NIW-CRSO został Michał Braun, który głośno mówi o nieprawidłowościach w NIW za rządów PiS.
Jeszcze wcześniej działalność NIW-CRSO postanowiła zbadać Najwyższa Izba Kontroli. W swoim wystąpieniu pokontrolnym zarzuca NIW szereg nieprawidłowości i wylicza:
brak rzetelności, zgodności z prawem, celowości i gospodarności.
Na początku tego tygodnia Najwyższa Izba Kontroli opublikowała komunikat, w którym informuje, że „negatywnie oceniła działalność Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego, gdyż przeprowadzona kontrola wykazała liczne nieprawidłowości organizacyjne i zarządcze”. Zdaniem kontrolerów, system dotacji dla NGO-sów potrzebuje uzdrowienia. Podobnego zdania jest nowy szef NIW.
Instytut Poznański pod lupą
Już na początku tego miesiąca pisaliśmy w „Wyborczej”, że nowe władze NIW będą domagały się od Instytutu Poznańskiego zwrotu przyznanych mu pieniędzy. Dotacja przyznane Instytutowi Poznańskiemu skontrolowała NIK.
Efekt? „Od kwietnia br. NIW-CRSO współpracuje z Najwyższą Izbą Kontroli w sprawie wyciągnięcia w całości konsekwencji z tytułu stwierdzonych nieprawidłowości na okoliczność ww. kontroli, oraz wykonania zaleceń pokontrolnych postawionych w sprawozdaniu z kontroli – Fundacji Instytut Poznański. Są to między innymi działania zmierzające do zwrotu środków wraz z odsetkami” – informował nas Narodowy Instytut Wolności.
Jan Zujewicz z Instytutu Poznańskiego przekonywał jednak, że NIK przeprowadziła tam rutynową kontrolę, a „urzędnicy nie mieli zastrzeżeń co do aspektów merytorycznych czy organizacyjnych”. Dodawał, że mowa była tylko o „nieprawidłowej kwalifikacji formalnej kilku mniejszych wydatków, które stanowiły sumę 0,005 pozyskanych dotacji z NIW”. Zdaniem przedstawicieli IP, ich wyjaśnienia zostały przez NIK przyjęte, a zalecenia pokontrolne w całości przyjęte.
Jednak najnowsze dwa wnioski Instytut Poznańskiego o przyznanie kolejnych dotacji z NIW zostały decyzją komisji konkursowej odrzucone.
Nieprawidłowości
Teraz znamy więcej szczegółów w tej sprawie. Co konkretnie Najwyższa Izba Kontroli zarzuca poznańskiej organizacji?
NIK przyznaje, że zrealizowane umowy o udzielenie dotacji „odzwierciedlały założone w nich cele, wskaźniki i efekty, a fundacja prowadziła wyodrębnioną dokumentację finansowo-księgową i ewidencję księgową wszystkich zadań. Na tym jednak pochwały się kończą. Lista zarzutów pod adresem Instytutu Poznańskiego jest długa.
Po pierwsze, zdaniem NIK, fundacja „niezgodnie z zapisami regulaminów konkursów i zawartymi z NIW-CRSO umowami wydatkowała kwotę prawie 8 tys. zł, w tym kwota blisko 3 tys. zł związana z zakupem biletów lotniczych została poniesiona przed określonym w umowie terminem realizacji zadania, kwota 4 tys. zł (dodatkowe wynagrodzenie koordynatorów projektów) przekroczyła limit wydatków określony dla danego działania we wnioskach o dofinansowania, a kwotę 1 tys. zł wydatkowała pomimo tego, iż takiego wydatku nie przewidziano we wniosku o dofinansowanie”.
Po drugie, ustalenia kontrolerów wykazały, że jedno z siedmiu objętych badaniem sprawozdań zostało wysłane po wymaganym terminie, a „w dwóch przypadkach fundacja dokonała zwrotów niewykorzystanych środków po terminach określonych w umowach, co skutkowało zapłatą odsetek w wysokości 60 zł”.
NIK zauważa, że niezgodnie z regulaminami dwóch konkursów fundacja nie wystąpiła do NIW o zgodę na „dokonanie wydatków w ramach przesunięć poszczególnych pozycji budżetu” – odpowiednio w kwotach ok. 2 tys. zł i ok. 3 tys. zł.
Nieruchomość za 1,2 mln zł
Najważniejszy zarzut NIK dotyczy jednak jednego z programów, w ramach którego „fundacja dokonała zakupu nieruchomości za kwotę 1,2 mln zł”. Izba podaje, że z dotacji z NIW przeznaczono na ten zakup ponad 180 tys. zł, z innego głośnego PiS-owskiego instytutu, czyli z Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Jana Ignacego Paderewskiego 1 mln zł, a z własnych pieniędzy fundacji – tylko niespełna 24 tys. zł.
W wystąpieniu pokontrolnym NIK z kontroli dotacji udzielanych przez NIW czytamy, że dyrektor NIW zgodził się na zawarcie aneksu do umowy z Instytutem Poznańskim, „którego przedmiotem było przesunięcie środków w ramach dotacji na zakup nieruchomości, pomimo że Fundacja Instytut Poznański nie przedstawiła żadnego uzasadnienia czy planu wykorzystania nieruchomości”.
NIK ocenia, że działanie dyrektora
„było nierzetelne i doprowadziło do wydatkowania środków publicznych w sposób niegospodarny i niecelowy, a nie każdy wydatek związany z realizacją programu można uznać za celowy i zasadny”.
Tych przesunięć dokonano w ramach programu PROO priorytet 1a z września 2020 roku, który dotyczy wsparcia działań i rozwoju organizacji.
Nie miał własnych pieniędzy
Kontrolerzy NIK wyjaśniają, że zakupioną nieruchomość wykorzystywano na organizację spotkań i debat. Jednak, jak dodają, w tym samym roku, w którym Instytut Poznański ją kupił, podpisał też z NIW kolejną umowę na dofinansowanie, „w której podano, że organizacja nie ma środków na pokrycie bieżących opłat”.
Zwracali tez uwagę na dwa źródła finansowania zakupu tego lokalu – z pieniędzy z NIW i Instytutu Dmowskiego i podkreślali, że gdyby nie te dotacje, Instytut Poznański nie miałby za co kupić nieruchomości.
Konkluzja Najwyższej Izby Kontroli w sprawie fundacji Instytut Poznański jest taka: zakup przez Fundację Instytut Poznański nieruchomości ze środków publicznych „nie tylko nie poprawił stabilności jej funkcjonowania, ale ją osłabił”, a
„biorąc pod uwagę systemową słabość i nieudolność NIW-CRSO w zakresie koordynacji i nadzoru nad udzielanym wsparciem uczynił z [Instytutu Poznańskiego – red.] stałego konsumenta środków publicznych”.
Ówczesna dyrekcja nie widzi problemu
W dokumentach z kontroli NIK znajdujemy stanowisko byłego szefa NIW Wojciecha Kaczmarczyka. Władze NIW argumentowały, że zaproponowana przez Instytut Poznański zmiana została przeanalizowana „w kontekście jej zasadności i celowości”. Zdaniem NIW „wpisywanie się wydatku w cel programu było wystarczającym kryterium jego akceptacji”. Dyrektor przekonywał, że
„zakup nieruchomości wpisuje się wprost w kategorię rozwoju instytucjonalnego organizacji i przyczynia się do budowania stabilności ich funkcjonowania”.
Jednocześnie NIK komentuje, że tych wyjaśnień nie przyjmuje do wiadomości.
Przedstawicieli Instytutu Poznańskiego zapytałem o stanowisko w tej sprawie w poniedziałek wieczorem. Chciałem wiedzieć, jaka to konkretnie nieruchomość i jak jest wykorzystywana. Do momentu publikacji tekstu odpowiedzi nie dostałem.
– W sprawie działalności Instytutu Dmowskiego NIK już złożyła zawiadomienie do prokuratury w kontekście dyscypliny finansów publicznych. Ale ten instytut to tylko jeden element kontroli funduszu patriotycznego. Publikacja raportu na temat pozostałych organizacji nastąpi do połowy lipca – mówi „Wyborczej” Marcin Marjański, rzecznik prasowy Najwyższej Izby Kontroli.
Dodaje: – Jeśli chodzi o NIW, to na dziś nie ma jeszcze żadnego zawiadomienia do prokuratury, ale tu trwa jeszcze analiza materiału. To jest bardzo obszerny materiał. Cały czas dochodzą nowe rzeczy, z innych kontroli, takie „łączniki” pomiędzy jednym instytutem a drugim.
Nowa władza: rozliczyć to
Już wcześniej na to, co dzieje się w Narodowym Instytucie Wolności, zwracał uwagę poseł Koalicji Obywatelskiej Adam Szłapka. Dopytywał m.in. o to, ile pieniędzy Instytut Poznański dostał na organizację Poznańskiego Kongresu Gospodarczego, na który zjechali ministrowie z PiS.
– Wygląda na to, że program Czarnka „Willa plus” nie był przypadkiem odosobnionym. W wyborach 15 października Polacy powiedzieli „dość” między innymi takiemu patologicznemu wykorzystywaniu publicznych pieniędzy przez organizacje związane z PiS. Liczę, że wszyscy zamieszani w ten proceder zostaną z niego, co do złotówki, rozliczeni – mówi mi teraz minister Adam Szłapka.