Kulisy odejścia „drugiej damy” z Kancelarii Prezydenta. „Jak kierowniczka sklepu z PRL”

Z funkcją szefowej Kancelarii Prezydenta pożegnała się Grażyna Ignaczak-Bandych. Oficjalnym powodem rezygnacji są problemy zdrowotne. Jednak w kuluarach mówi się o konflikcie z Marcinem Mastalerkiem oraz niewłaściwym traktowaniu szeregowych pracowników przez „drugą damę”. Kulisy roszad w Pałacu Prezydenckim opisała „Polityka”.

Twarda ręka „drugiej damy”

Tygodnik dotarł do pracowników kancelarii. O byłej szefowej nie wypowiadają się w pochlebny sposób. Według ich relacji Ignaczak-Bandych miała „wrzeszczeć, kontrolować i obmawiać podwładnych”. — Pani minister zachowuje się jak kierowniczka sklepu z PRL. Idzie jak taran i z nikim się nie liczy. Myśli, że jest pępkiem świata, że jest zaraz po prezydencie — mówił źródło „Polityki”.

Ignaczak-Bandych miała prowadzić kancelarię twardą ręką. Na naradach odczytywała listę obecności, odpytywała dyrektorów z ich aktualnych zajęć. Według pracowników pałacu dochodziło do kuriozalnych sytuacji, gdy na głos odczytywała SMS-y nieobecnych, a ludzie z centrum prasowego byli piętnowani za zdjęcia, na których Ignaczak-Bandych miała np. rozwianą fryzurę.

Pracownicy nie bez powodu nazywali ją „drugą damą”. Poruszała się z dużą obstawą, w uroczystościach towarzyszył jej samochód z fotografem, asystentki odbierały paczki ze sklepów internetowych. Dla wielu osób trudna współpraca kończyła się zwolnieniem lekarskim.

Wymowna jest reakcja pracowników kancelarii na wieść o dymisji. Według tygodnika na spotkaniu zapadła cisza. Nikt nie namawiał szefowej do pozostania na stanowisku.

Ostry konflikt w pałacu. „Mastalerek w donoszeniu jest po prostu lepszy”

Powodem odejścia Ignaczak-Bandych miał być również ostry konflikt z szefem gabinetu prezydenta Marcinem Mastalerkiem. – Mastalerek ją załatwił, bo w donoszeniu jest po prostu lepszy – twierdzi źródło „Polityki”.

Napięte relacje była szefowa Kancelarii Prezydenta miała również z Krzysztofem Szczerskim i Jakubem Kumochem. Ignaczak-Bandych miała stać za zwolnieniem dyrektora Biura Prasowego Marcina Kędryny, a po słynnej aferze z pranksterami stanowisko przy jej udziale miał stracić Piotr Gillert, dyrektor Biura Polityki Międzynarodowej — podaje tygodnik.

Ignaczak-Bandych zaprzecza tym doniesieniom. – Jeśli to byłaby prawda, to nie żegnałyby mnie dziś dziesiątki ludzi. Przyszło ok. 150 osób z kwiatami i podziękowaniami za współpracę. (…) Jak ktoś chce teraz, po moich 20 latach zarządzania w administracji, uszyć mi takie buty, to uważam, że to jest nieuczciwe, tym bardziej po takim pięknym pożegnaniu i wysokim odznaczeniu od pana prezydenta. Będę się musiała bronić — zadeklarowała w rozmowie z „Polityką”.

Grażyna Ignaczak-Bandych z Kancelarią Prezydenta była związana od początku pierwszej kadencji Andrzeja Dudy — od 7 sierpnia 2015 r. pełniła funkcję dyrektor generalnej, zaś od 8 października 2020 r. — szefowej KPRP.

Z pałacem pożegnała się w czwartek, 13 czerwca. Podczas uroczystości prezydent Andrzej Duda odznaczył ją Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

Więcej postów