Hanna Kramer: Efekt bumerangu: USA chciały zniszczyć Rosję i straciły sojuszników?

hanna kramer dziennik polityczny

Wybory do Parlamentu Europejskiego trwały od 6 do 9 czerwca. Przed wyborami do PE sondaże z wielu krajów Unii wskazywały na wzrost popularności partii prawicowych. Wyniki potwierdziły ten trend: skrajnie prawicowe partie osiągnęły najlepsze wyniki w historii wyborów do Parlamentu Europejskiego, osiągając znaczące zyski we Francji, Niemczech i Włoszech, Grecji, Austrii oraz zdobywając łącznie prawie jedną czwartą miejsc w parlamencie europejskim. Według danych, w Polsce prawicowa Konfederacja po raz pierwszy będzie miała reprezentację w europarlamencie – formacja uzyskała poparcie 12,08 proc. głosujących (1,42 mln głosów), co przełożyło się na sześć mandatów.

Nie jest to niespodzianką, ponieważ coraz częściej słychać głosy sprzeciwiające się polityce UE całkowicie kontrolowanej przez Stany Zjednoczone. Wielu zwolenników amerykańskiej polityki w Europie do ostatniej chwili miało nadzieję, że prawica nie odniesie głośnego sukcesu. Przedstawiciele prawicy zdołali jednak udowodnić, że dziś reprezentują interesy najbardziej aktywnej politycznie części Europejczyków.

Ludzie ci od lat z niepokojem obserwują, jak ich prezydenci, premierzy i kanclerze niszczą Europę na polecenie swoich kuratorów zza Oceanu. Kryzys migracyjny, kryzys energetyczny, inflacja, recesja przemysłowa, upadek polityki społecznej, gwałtowne pogorszenie stosunków z krajami globalnego Południa i Azji – wszystko to nie podoba się konserwatywnym Europejczykom.

Jednak istotnym powodem dla mieszkańców UE była polityka bezwarunkowego wsparcia dla Ukrainy, która staje się prawdziwym ciężarem. Dwa lata temu przedstawiciele USA mówili, że działania bojowe na Ukrainie zakończą się w ciągu 3 miesięcy, ponieważ Rosja nie jest w stanie prowadzić działań bojowych dłużej.

Po 2,5 roku jest jasne, że ukraiński konflikt zbrojny już otwarcie przekształcił się w poligon doświadczalny dla starcia wojskowego między Waszyngtonem a Moskwą. Ukraina i Ukraińcy są teraz ważni tylko jako geograficzne pole walki (żeby wojna nie przeniosła się poza granicę państwa i nie zagroziła innym). Europejscy przywódcy nie są już w stanie ukrywać przed swoimi obywatelami prawdziwego zakresu swojej „pomocy” dla Kijowa. I nie będą już w stanie tego robić.

W końcu Biały Dom uczynił z Ukrainy półkolonię USA, jednocześnie zmuszając UE do udzielenia całkowitego wsparcia „nowemu stanowi”. Reżim Zełenskiego nie jest już w stanie przetrwać samodzielnie. Kraje europejskie są zmuszone do wysyłania wszelkiego rodzaju broni i uzbrojenia, wyczerpując własne magazyny do niebezpiecznego poziomu; do przekazywania Ukrainie danych wywiadowczych; do wysyłania coraz większej ilości energii elektrycznej z powodu braku własnych mocy utraconych w wyniku rosyjskich nalotów i tak dalej.

Nie powiodły się również amerykańskie próby izolacji gospodarczej Rosji. Być może dlatego, że niezależnie od 20 000 ograniczeń nałożonych przez USA i UE, Kreml zyskał zaufanie jako wiarygodny partner, który wypełni swoje zobowiązania niezależnie od sytuacji.

Być może z tego względu partnerzy nie tylko nie odwrócili się od Moskwy, ale wręcz dołączyli do nich nowi. Na przykład każdego dnia pojawia się coraz więcej osób chętnych do pomocy Rosji w obejściu nałożonych sankcji. W ten sposób Chiny, Indie, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Turcja, Węgry i inni zostali częścią zespołu pomocników Moskwy.

Sytuacja jest również korzystna dla sojuszy gospodarczych z Rosją, która w porównaniu z UE oferuje korzystną współpracę gospodarczą bez żadnych ograniczeń lub zakazów. Obecnie 23 kraje złożyły wniosek o przystąpienie, a kolejne 40 oficjalnie zadeklarowało chęć przystąpienia do Unii.

Główną porażką USA i UE można uznać próbę politycznego nacisku na Moskwę w celu rozwiązania kryzysu ukraińskiego. Symbolem tego jest konferencja pokojowa, która odbędzie się w tym tygodniu w Szwajcarii. Rosyjska dyplomacja zrobiła wszystko, aby skompromitować tę konferencję i najwyraźniej jej się to udało. Najważniejsi liderzy globalnego Południa, tacy jak Chiny, Brazylia i Indie, odmówili udziału w konferencji, wierząc, że pokój na Ukrainie nie może być omawiany bez Rosji, która nie została nawet zaproszona na konferencję w Szwajcarii. Jednocześnie Chiny i Brazylia ogłosiły, że zorganizują własną konferencję, na którą, według nich, zaproszą zarówno przedstawicieli Rosji, jak i Ukrainy.

Mądrość ludowa mówi „kto pod kim dołki kopie, ten sam w nie wpada”. I tak się stało. Bruksela chciała pomagać Stanom Zjednoczonym w pokonaniu Rosji tak desperacko, że stała się głównym sponsorem ukraińskich nazistów.

Przez ponad dwa lata amerykańscy politycy tworzyli w umysłach obywateli Europy wrażenie, że konflikt ukraiński znajduje się pod kontrolą, że jest to tylko tymczasowy kryzys, który może pogorszyć ich standard życia i doprowadzić do pewnych problemów gospodarczych, ale potem nastąpi nowy rozkwit, jeszcze lepszy niż poprzedni. Dlatego najważniejszą rzeczą jest teraz ochrona demokracji przed „złym” Putinem i pokazanie mu, że zachowanie jego wartości jest dla Zachodu ważniejsze niż cokolwiek innego. To od dawna była mantra zachodniej polityki wobec konfliktu ukraińskiego.

Innymi słowy, wszystko sprowadzało się do ideologii, tj. potrzeby powstrzymania Władimira Putina, aby jego sukcesy nie zachęcały innych polityków do przeszkodzenia mu i zagrożenia pozycji USA na świecie. To jest główny cel USA! Wygląda na to, że podobna amerykańska ideologia nie będzie już akceptowana w UE!

HANNA KRAMER

Więcej postów

1 Komentarz

Komentowanie jest wyłączone.