Janusz Piechociński ocenia stan polskiego górnictwa. „Wygląda dramatycznie”

Niezależny dziennik polityczny

– Sytuacja w górnictwie naprawdę wygląda dramatycznie – zaznacza w rozmowie z portalem WNP.PL Janusz Piechociński, prezes Izby Przemysłowo-Handlowej Polska-Azja, były wicepremier i minister gospodarki.

  • Janusz Piechociński wskazuje, że w tym roku Polska Grupa Górnicza, największa nasza spółka węglowa, wymaga dotacji około 6 mld zł.
  • – W Jastrzębskiej Spółce Węglowej oczekują wzrostu płac powyżej inflacji – przypomina Janusz Piechociński.
  • – Nowi ludzie ze świata polityki czy administracji są przerażeni stanem, w jakim znajduje się polskie górnictwo – podkreśla Janusz Piechociński.

Jak ocenia pan porządkowanie górnictwa węgla kamiennego przez obecną ekipę rządzącą?

– Zachodzi pytanie, czy mamy jeszcze co porządkować. Poza tym – porządkować to można, kiedy jest zrozumienie dla stanu, w którym się znajdujemy. A wydaje się, że w dalszym ciągu część środowiska górniczego, wraz z liderami górniczych związków zawodowych, wychodzi z założenia, że nie ma się czym przejmować.

A czy mamy w ogóle świadomość tego, jaki był import węgla do Polski w 2023 roku? Przecież do Polski zaimportowano w ubiegłym roku 16,9 mln ton węgla kamiennego. Natomiast w 2022 roku ten import węgla do Polski wyniósł 20,2 mln ton.

Pytanie również, czy jest świadomość tego, że w polskich kopalniach w 2023 roku zdołano wydobyć zaledwie 48,4 mln ton węgla kamiennego przy zatrudnieniu wynoszącym około 76 tys. osób. Jest także pytanie, czy jest świadomość tego, że w 2015 roku statystyczne wydobycie na jednego górnika wynosiło 1260 ton, a obecnie to zaledwie około pomiędzy 500 a 600 ton na górnika. I ta wydajność spada. Jak tak dalej pójdzie, to niebawem spadnie do około 400 ton. Czy wiadomo również, że przy coraz droższym węglu robi się coraz droższa energia elektryczna.

Tych, którzy weszli w buty odpowiedzialności za górnictwo, po prostu zatkało

Wyłania się z tego obraz czarny jak sam węgiel.

– Przecież przykładowo w Bogdance odwołano cel produkcyjny przyjęty na 2024 rok na poziomie około 9 mln ton węgla handlowego. A nowy cel produkcyjny mieści się w przedziale 7-8 mln ton węgla handlowego. 

W tym roku Polska Grupa Górnicza, największa nasza spółka węglowa, wymaga dotacji około 6 mld zł. Z kolei w Jastrzębskiej Spółce Węglowej oczekują wzrostu płac powyżej inflacji.

Nowi ludzie ze świata polityki czy administracji są przerażeni stanem, w jakim znajduje się polskie górnictwo. Skala problemów jest olbrzymia. I tych, którzy weszli w buty odpowiedzialności za górnictwo, po prostu zatkało.

To jak ocenia pan tych, którzy zawiadują teraz polskim górnictwem?

– To są ludzie, którzy nie mieli do końca rozeznania, jaki stan przejmują. To nasze górnictwo węgla kamiennego jest obecnie w jeszcze gorszej sytuacji niż PKP Cargo.

W górnictwie oderwano płace od efektywności pracy

Co by pan zatem poradził osobom, które teraz zajmują się górnictwem?

– Trzeba uzmysłowić społeczności górniczej – a szczególnie niektórym liderom związkowym – jakie są obecnie faktycznie problemy w górnictwie. Niektórzy liderzy związkowi, jak to mówią, „rżnęli głupa” przez ostatnie osiem lat, wskazując, że górnictwo sobie radzi.

Teraz jest problem rosnących kosztów produkcji. I także w górnictwie trzeba walczyć o każde miejsce pracy. I trzeba również – co powiedział wiceprezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej – wrócić w górnictwie do płacenia za robotę. Niestety, oderwano w górnictwie płace od efektywności pracy.

Przekładano decyzje i tak się „bujano od wyborów do wyborów”, powtarzając górnikom, że wszystko idzie dobrze. A obecnie, jeżeli dojdzie do górniczych protestów, to politycy PiS-u pewnie będą krzyczeć: „złodzieje” pod adresem obecnej ekipy rządzącej.

Tak będzie.

– Ano, właśnie. A ta sytuacja w górnictwie naprawdę wygląda dramatycznie. Przy rosnących cenach uprawnień do emisji CO2 problem będzie jeszcze większy. I energetyka węglowa będzie to odczuwać. Niebawem może co niektórzy zauważą, że przenoszenie się firm z Polski do Rumunii czy Bułgarii to konsekwencja wysokich cen energii oraz wysokich kosztów pracy.

Nie zauważa się tego, że w sferze gospodarczej mogą nam się pojawiać liczne problemy. Przykładowo w przemyśle energochłonnym redukowana jest skala produkcji. Jednak zamiast szczerej dyskusji i chęci rozwiązania problemów, niebawem pewnie będziemy mieli do czynienia z egzaltowanymi przywódcami protestów.

Obecnie nie ma silnego Ministerstwa Gospodarki, które koordynowałoby przebieg różnych przedsięwzięć. Kwestie gospodarcze są porozrzucane po różnych resortach. Zachodzi chociażby pytanie, który z resortów głównie poświęca swoją uwagę firmom małym i średnim.

Uważa pan, że należałoby na nowo utworzyć Ministerstwo Gospodarki?

– Jeżeli nie będzie koordynacji działań, to procesy naprawcze mogą być spóźnione i często nieskuteczne.

Żródłoc:  wnp.pl

Więcej postów