Czołgi NATO nie zapewniły Ukraińcom takiej przewagi na polu bitwy, jak spodziewało się wielu ekspertów — co może brzmieć zaskakująco, biorąc pod uwagę, ile miesięcy trwały debaty nad przekazaniem ich Kijowowi. Ukraińcy używają ich rzadko – raczej jako „drogiej artylerii” — bo w przeciwnym wypadku padłyby ofiarą rojów rosyjskich dronów.
Na nagraniu opublikowanym we wtorek 19 marca przez 79. Brygadę Powietrzno-Szturmową z okolicy Awdijiwki widzimy stojący w polu amerykański czołg M1A2 Abrams trafiony w tylną część wieżyczki, prawdopodobnie przez rosyjskiego drona.
Trzech członków załogi czołgu rzuca się do ucieczki, gdy zapala się amunicja przechowywana w pojemniku z tylnej części wieżyczki Abramsa. Wygląda na to, że pojazd odniósł niewielkie uszkodzenia. Mimo to pociski wewnątrz pojemnika na amunicję zaczynają się nagrzewać, a płomień rozprzestrzenia się na kadłub czołgu. 30 sek. później amerykański pojazd bojowy za 6 mln dol. już zaciekle płonie i wydaje się być na dobrej drodze do całkowitego zniszczenia. Los czwartego członka załogi nie jest jasny.
„Oto ten »niezwyciężony« Abrams, jak powiedział nam Biden. Dali nam ich tylko 30. Może trochę więcej” — napisali żołnierze z 79. Brygady pod filmem na Telegramie. „Tylko co z tego, skoro ta warta wiele milionów dolarów maszyna może zostać zniszczona przez zwykłego drona za 200 dolców? Ku*wa.„
Droga artyleria
Kiedy dowodzona przez USA koalicja państw zachodnich stanęła w obliczu rosyjskiej inwazji na Ukrainę w 2022 r., decydenci polityczni i eksperci do spraw. bezpieczeństwa po obu stronach Atlantyku miesiącami debatowali nad wysłaniem Kijowowi nowoczesnych czołgów. Główne obawy dotyczyły tego, że Ukraińcy nie będą w stanie obsługiwać i utrzymywać tak nowoczesnej broni; że być może Ukraina upadnie lub że Rosja w odwecie zrobi coś agresywnego.
Ostatecznie, po miesiącach debat sojusznicy — z Wielką Brytanią na czele — wysłali Ukrainie ok. 120-130 czołgów wysokiej klasy. Pierwsze pojazdy przybyły w kwietniu 2023 r. Nadzieja była taka, że zachodnie pojazdy staną na czele ataków na rosyjską obronę. Swój chrzest bojowy w Ukrainie czołgi miały w czerwcu. Jak pamiętamy, nie skończyło się to dobrze; do października według otwartych źródeł na polu bitwy zniszczonych zostało 10 niemieckich czołgów Leopard 2 — przy zerowych ukraińskich zyskach na polu bitwy.
Prawie rok później ukraińska armia używa zaawansowanych zachodnich czołgów głównie jako drogiej artylerii, miotającej pociski w Rosjan z dużej odległości. Pojazdy trzymane są z dala od linii frontu.
Mike Riedmuller, były pancerniak dowodzący czołgami Abrams podczas walk w Iraku, w komentarzu dla Kyiv Post wymienia powody, dla których najlepsze czołgi NATO nie spełniły oczekiwań w wojnie rosyjsko-ukraińskiej. Najważniejszy jest taki, że na tamtejszym polu bitwy jest tak gęsto od dronów, że prawie za każdym razem, gdy czołg zbliża się do linii frontu, pojawiają się roje tych urządzeń, żeby go zaatakować.
— Roje tanich dronów, które zrzucają granaty sprawiły, że unieruchomienie pojazdu pancernego bardzo szybko może doprowadzić do jego zniszczenia — i to bez potrzeby użycia artylerii — mówi b. żołnierz w wywiadzie dla Kyiv Post.
„Błędne założenie”
Z 31 amerykańskich Abramsów wysłanych do Ukrainy, co najmniej pięć zostało zniszczonych po pierwszym poważnym zaangażowaniu w walkę w lutym. Jak wynika z przeglądu materiałów wideo z walk w tej części frontu przeprowadzonego przez Kyiv Post, co najmniej trzy czołgi zostały spalone po wielokrotnym trafieniu przez drony w okolicach Awdijiwki.
Oprócz tego Ukraińcy otrzymali także brytyjskie czołgi Challenger 2. Tutejsze załogi chwalą go za doskonałą ergonomię, siłę rażenia oraz bardzo precyzyjny system celowania. Obie strony konfliktu uznają go za najpotężniejszy czołg dostępny obecnie w Ukrainie, który — w razie gdyby doszło do pojedynku czołgów — najprawdopodobniej wyszedłby z niego zwycięsko.
Lecz pojedynki czołgów w Ukrainie są praktycznie niespotykane. Najnowocześniejsza optyka, pociski przeciwpancerne ze zubożonym uranem, najlepsze na świecie działo główne, celowniki termowizyjne, czujniki wiatru i komputery sterujące ogniem zdolne do dostosowania się do obrotu Ziemi niewątpliwie sprawiają, że Challenger 2 jest śmiertelnie niebezpieczny w walce „jeden na jednego”. Ponieważ jednak takie bitwy nie mają miejsca, to duża część tego zestawu, jak mówią niektórzy ukraińscy pancerniacy, tak naprawdę jest zbędnym balastem.
— Starcia czołg-czołg zawsze były o wiele rzadsze, niż chciałoby się wierzyć wielu osobom zainteresowanym tym typem uzbrojenia. Wystarczy spojrzeć na dane z Europy z 1944 r. Wojna Jom Kippur i Operacja Pustynna Burza były niewielkimi odstępstwami od normy, podyktowanymi ukształtowaniem terenu — mówi Simon Johnson, były brytyjski żołnierz wojsk pancernych w wywiadzie dla Kyiv Post.
— Błędem zachodnich przywódców było założenie, że podarowanie Ukrainie kilku czołgów pozwoli przebić się przez rosyjskie linie – dodaje.
Zbyt ciężki
14 czołgów Challenger 2 zostało przydzielonych do 82. Brygady Powietrzno-Szturmowej, doświadczonej formacji z priorytetowym dostępem do najlepszej broni i sprzętu dostępnego dla Ukraińskich Sił Zbrojnych. Ale żołnierze brygady twierdzą, że ważąca 64 tony konstrukcja jest zbyt ciężka, aby przejechać przez większość ukraińskich mostów lub przez miękki grunt bez utknięcia (do tego dochodzi chroniczny brak części zamiennych). Waga Leoparda 2 jest podobna; Abrams jest o około pięć ton cięższy.
Pierwszy Challenger uległ zniszczeniu w okolicy Robotynego we wrześniu 2023 r. Według doniesień czołg został trafiony przez artylerię podczas ataku, przestał się poruszać, a następnie spłonął. Niedługo potem Grant Shapps, świeżo upieczony minister obrony Wielkiej Brytanii powiedział brytyjskim mediom, że nie ma planów wysłania zamienników.
Najpopularniejszym nowoczesnym czołgiem NATO w Ukrainie jest niemiecki Leopard 2. Większość z nich to modele z czasów zimnej wojny, wyprodukowane na początku lat 90. i wyceniane wówczas na około 6 mln dol. za sztukę. Według serwisu Oryx europejscy sojusznicy Ukrainy przekazali 82 czołgi Leopard 2, z czego Niemcy i Polska odpowiednio 18 oraz 14.
Niemcy przekazały Polsce 128 czołgów Leopard 2 w 2002 r. Polska armia uznała je za sprawne, ale drogie w modernizacji, a ponieważ miały już kilkadziesiąt lat, ich utrzymanie stawało się coraz bardziej kosztowne. Gdyby Leopardy były intensywnie używane, problem by się pogłębił. Pojawiły się skomplikowane spory dotyczące napraw z niemieckim producentem, firmą Krauss-Maffei Wegmann.
Doświadczenia Kijowa z własnymi czołgami Leopard 2 nie różniły się od doświadczeń Warszawy. Czołg ma doskonały pancerz, potężne działo, świetną optykę i zapewnia załodze najwyższy poziom komfortu. Problemy pojawiają się, gdy musi się przemieścić. Polska i Niemcy spierają się o to, gdzie i przez kogo ukraińskie Leopardy powinny być poddawane konserwacji.
Rosjanie znaleźli sposób na te czołgi. Podczas pierwszej poważnej operacji z wykorzystaniem tych pojazdów, czyli w czerwcu i lipcu ub. r. na froncie zaporoskim, rosyjscy żołnierze zatrzymali je atakując najpierw gąsienice minami (lub rzadziej pociskami), a następnie — gdy pojazd został unieruchomiony — niszcząc go artylerią lub śmigłowcami.
„Wszystko inne to byłyby lepiej wydane pieniądze”
Eksperci od uzbrojenia, z którymi rozmawiał Kyiv Post, stwierdzili, że chociaż wojna rosyjsko-ukraińska pokazała, że nowoczesne czołgi nie są tak użyteczne, jak sądzono w czasach zimnej wojny, to nadal mają swoje zastosowania. Większość z nich wskazała na ograniczoną praktykę ukraińskiej armii w przeprowadzaniu ataków połączonymi siłami jako powód, by nie wyciągać wniosku, że czołgi w ogóle są przestarzałe.
— Tak, czołgi mają wrażliwe gąsienice. Ale na wojnie zawsze trwa wyścig między bronią, która penetruje i unieszkodliwia a osłoną, która chroni. Gdy jedna strona ma przewagę, to właśnie tam wygrywa walkę. Jeśli nie masz czołgów, a druga strona ma, to stawia cię to w bardzo niekorzystnej sytuacji — powiedział Ian Healy, były strzelec Challengera w wywiadzie dla Kyiv Post.
Ukraińska armia od czasu nieudanej kontrofensywy latem 2023 r. wykorzystywała czołgi — zarówno NATO-wskie, jak i radzieckie — do ataków tylko sporadycznie i w niewielkiej liczbie. Niektóre jednostki używały czołgów w atakach na linii lasu, przy złej pogodzie. Obie strony wykorzystywały też czołgi w walkach miejskich do likwidacji silnych punktów oporu.
Rosyjscy dowódcy czołgów nadal wydają się skłonni angażować w atakach po cztery lub sześć tego typu pojazdów na raz — ale takie rajdy zdarzają się rzadko. Od lutego 2023 r. ukraińska armia prawie zawsze rozbija takie kolumny pancerne uderzając w nie artylerią, a następnie — gdy czołgi wjeżdżają na pole minowe — dobijając resztę dronami szturmowymi (i jeszcze większym ogniem artyleryjskim).
Eksperci od uzbrojenia, z którymi rozmawiał Kyiv Post, zgodzili się, że pole bitwy, na którym miały walczyć i przetrwać nowoczesne czołgi, znacznie różni się od tego, z którym mają do czynienia obecnie w Ukrainie.
— Amunicja, więcej dronów, więcej Bradley’ów lub CV-90 (obydwa to wozy bojowe piechoty; ten pierwszy jest amerykański, drugi – szwedzki – red.), więcej artylerii… prawie wszystko inne byłoby lepiej wydanymi pieniędzmi. Z perspektywy czasu wydaje się to oczywiste, ale nawet wtedy nie było to jakąś wielką tajemnicą. Zachód powinien był to dostrzec — mówi Riedmuller.
Źródło: onet.pl