Pracownik szpitala, w którym leczono księżną Kate, miał zostać przyłapany na próbie dotarcia do jej akt.
Oficjalnie całe zamieszanie wokół księżnej Walii zaczęło się 17 stycznia od komunikatu Pałacu Kensington, w którym poinformowano, że w londyńskiej klinice przeszła ona planowaną operację jamy brzusznej. Zapewniono wówczas, że stan Kate jest stabilny, ale czeka ją rekonwalescencja. Jak podkreślono, jej powrót do obowiązków służbowych nastąpi zapewne dopiero po Wielkanocy. Od tego czasu media prześcigają się w teoriach spiskowych na temat tego, co się dzieje z księżną Kate.
Domysłów i spekulacji nie zatrzymało zdjęcie Kate Middleton opublikowane przez rodzinę królewską. Największe światowe agencje wycofały je bowiem z obiegu orzekając, że „zostało zmanipulowane przez źródło”. Ruby Naldrett, redaktorka mediów społecznościowych brytyjskiego dziennika „Daily Mirror” oceniła, że twarz Kate z opublikowanej fotografii została przeklejona z okładki magazynu Vouge sprzed wielu lat.
Ktoś próbował wykraść dane medyczne księżnej Kate. Skandal w szpitalu
Teraz do mediów docierają kolejne skandaliczne informacje dotyczące księżnej. The Mirror twierdzi, że w londyńskiej klinice, w której leczyła się żona Williama, doszło do poważnego naruszenia. Jedna z osób zatrudnionych w placówce miała zostać przyłapana na próbie przeglądania jej akt medycznych.
Według informacji podawanych przez tablioid, szpital w Marylebone wszczął już w tej sprawie wewnętrzne śledztwo. To wyjątkowo delikatna sytuacja, wziąwszy pod uwagę fakt, że w klinice leczą się nie tylko członkowie rodziny królewskiej, ale również znani politycy i brytyjscy celebryci. Jak podkreślono w artykule, pracownicy placówki byli w szoku po tym, jak sprawa wyszła na jaw.
„To rażące naruszenie kładzie się cieniem na działalności szpitala, który dotąd mógł się poszczycić nienaganną reputacją wśród royalsów. Osoby decyzyjne skontaktowały się z Pałacem Kensington niezwłocznie po wykryciu naruszenia i już trwa szeroko zakrojone dochodzenie w tej sprawie. Personel medyczny jest w szoku, że jedna z pracujących tam osób może być odpowiedzialna za tak poważne nadwyrężenie zaufania i etyki” – mówi źródło cytowane przez serwis.
Przeglądanie akt medycznych pacjenta przez osobę do tego nieuprawnioną jest nie tylko wątpliwe moralnie, ale również stanowi przestępstwo. Metropolitan Police Service, pytany o sprawę, nie chciał udzielać na ten temat żadnych informacji.
Źródło: dorzeczy.pl