Do końca czerwca do Ministerstwa Klimatu i Środowiska mogą zgłaszać się gminy, które chcą przyjąć na swój teren składowisko odpadów promieniotwórczych. Biorąc pod uwagę plany związane z polskimi projektami jądrowymi, dotychczasowe składowisko jest zbyt małe.
- W sierpniu 2023 roku ogłoszono nabór dla gmin, które chcą mieć u siebie składowisko odpadów promieniotwórczych; w listopadzie nabór przedłużono.
- Musimy się do tego właściwie przygotować, żeby zabezpieczyć nie tylko wypalone paliwo jądrowe, które najczęściej kojarzone jest jako odpad, który powstaje w produkcji energii, ale przede wszystkim też te odpady, które są nisko i średnio aktywne – mówi Aneta Korczyc, dyrektor Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Promieniotwórczych.
- Gminie, która przyjmie składowisko, przysługiwać będzie na przykład coroczna opłata z budżetu państwa w maksymalnej wysokości 10,5 mln zł.
Jedna, dwie, a może nawet trzy elektrownie jądrowe, do tego co najmniej 7 modułowych reaktorów – tak ma wyglądać energetyka jądrowa w Polsce.
Zapotrzebowanie na energię oznacza w tym przypadku także konieczność składowania tego, co z atomowej produkcji pozostanie. W dodatku na zupełnie nowym składowisku odpadów promieniotwórczych.
– Na nowe składowisko będą trafiać przede wszystkim odpady, które będą powstawały w elektrowniach jądrowych. My musimy się do tego właściwie przygotować, żeby zabezpieczyć nie tylko wypalone paliwo jądrowe, które najczęściej kojarzone jest jako odpad, który powstaje w produkcji energii, ale przede wszystkim też te odpady, które są nisko- i średnioaktywne – mówi Aneta Korczyc, dyrektor Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Promieniotwórczych.
Trzeba bowiem wyraźnie odróżnić promieniotwórcze odpady wysokoaktywne, pochodzące ze zużytego w reaktorach elektrowni paliwa, od wspomnianych odpadów nisko- i średnioaktywnych, które powstają też m.in. w szpitalach, przemyśle czy w ośrodkach badawczych.
Dziś wszystkie odpady trafiają na Krajowe Składowisko Odpadów Promieniotwórczych (KSOP), które znajduje się w mazowieckim Różanie – w dawnym rosyjskim forcie wojskowym z początku XX wieku. Ma nieco ponad 3 hektary powierzchni i trafiają tam właśnie odpady nisko- i średnioaktywne. To na przykład kawałki zużytego rurociągu, rękawiczki, których używają operatorzy, stare fartuchy, a nawet używana do dekontaminacji lignina.
Odpady są przechowywane nie tylko w podziemnym betonowym obiekcie składającym się z 17 komór, ale też w dawnej fortecznej fosie, wzmocnionej betonem. Metalowe, zabezpieczone bębny, w których znajdują się odpady, zalewane są betonem i impregnowane mieszanką bitumiczną. Ale to zdecydowanie za mało, biorąc pod uwagę program polskiej energetyki jądrowej.
Nabór trzeba było przedłużyć o osiem miesięcy
W sierpniu zeszłego roku został ogłoszony nabór dla gmin, które chcą mieć u siebie składowisko odpadów promieniotwórczych nisko- i średnioaktywnych. Zainteresowanie było najwyraźniej niewielkie, w rezultacie w listopadzie rząd przedłużył nabór chętnych gmin do końca czerwca 2024 r.
– Dzięki temu gmina, gospodarz nowego składowiska powierzchniowych odpadów promieniotwórczych nisko- i średnioaktywnych, stworzy sobie możliwości długoterminowego rozwoju. Będzie miała z tego tytułu korzyści, zarówno finansowe, jak i pozafinansowe – informował wówczas dyrektor Paweł Pytlarczyk z Ministerstwa Klimatu i Środowiska.
Gminie przysługiwać będzie na przykład coroczna opłata z budżetu państwa w maksymalnej wysokości 10,5 mln zł. Korzyścią bez wątpienia będą też nowe miejsca pracy na terenie gminy.
Nie wiadomo, gdzie, nie jest jasne za ile. Wiele zależy od tego, kiedy inwestycja ruszy
Inwestorem i operatorem składowiska będzie przedsiębiorstwo państwowe użyteczności publicznej Zakład Unieszkodliwiana Odpadów Promieniotwórczych (ZUOP).
W przypadku składowiska odpadów promieniotwórczych w zakresie bezpieczeństwa jądrowego i ochrony radiologicznej nadzór i kontrolę pełni natomiast Państwowa Agencja Atomistyki.
– Dziś jeszcze nie wiemy, gdzie powstanie nowe składowisko. Jesteśmy w procesie poszukiwania lokalizacji. Podobnie nie jesteśmy dziś w stanie precyzyjnie wypowiedzieć się na temat kosztów jego budowy. Szacunki są oczywiście przez nas przygotowywane, ale wciąż jesteśmy dość daleko od budowy, a na świecie dzieje się wiele rzeczy, które mogą na te koszty mieć wpływ, wystarczy wspomnieć niedawną pandemię czy inflację. Wiemy natomiast, że nie będą to małe pieniądze – podkreśla dyrektor Aneta Korczyc.
ZUOP potrzebuje terenu, który spełnia określone warunki. To co najmniej sto hektarów płaskiego obszaru, z gruntami o niskiej jakości, poza aglomeracjami, terenami chronionymi; nieaktywnego sejsmicznie, a w dodatku takiego, który nie jest zalewany, a ogólniej – z dala od wody.
Podobnie, jak to w Różanie, nowe składowisko będzie również składowiskiem powierzchniowym. „Podczas jego budowy będziemy korzystać z doświadczeń zdobytych podczas eksploatacji KSOP oraz wzorować się na sprawdzonych obiektach tego typu, eksploatowanych w Hiszpanii (El Cabril) czy Francji (Aube)” – informuje Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
– Z pewnością czas budowy nie będzie długi, to około 5/6 lat, ze względu na to, że tam będziemy budować przede wszystkim obiekty podobne do obiektów konwencjonalnych. Pola składowania, czyli miejsca, które będziemy wykorzystywali do składowania odpadów, będą budowane modułowo, czyli w zależności od potrzeb będziemy powiększać miejsce, w którym będziemy składować odpady w ramach posiadanej przez nas nieruchomości – wyjaśnia dyrektor ZUOP.
Wydaje się, że nie bez powodu termin zgłaszania gmin wyznaczono dopiero na czerwiec. Zapewne rząd chciał uniknąć sytuacji, w której dyskusja o lokalizacji nowego składowiska mogłaby stać się orężem w walce politycznej podczas kampanii samorządowej lub europejskiej. Nawet bez tego liczyć się trzeba co najmniej z wieloma wątpliwościami.
Termin „odpady promieniotwórcze” budzi wiele emocji
– Wiedza dotycząca promieniowania jonizującego, a już tym bardziej odpadów promieniotwórczych nie jest powszechna. Ponadto, sam termin „odpady promieniotwórcze” budzi wiele emocji. Boimy się tego, czego nie znamy. Chcemy właściwie edukować społeczeństwo, przygotowywać ich do tego, żeby byli naszymi partnerami w tej dyskusji – podkreśla dyrektor Korczyc.
Ważnym elementem tej edukacji są wizyty studyjne na funkcjonującym już ponad 62 lata Krajowym Składowisku Odpadów Promieniotwórczych w Różanie. Składowisko można zobaczyć nie tylko w zorganizowanej grupie, ale także w trakcie jednego z dni otwartych, które są organizowane co roku.
Źródło: wnp.pl