“Willa plus” była tylko wisienką na torcie ministra Czarnka. Prawdziwa patologia to dotacje dla uczelni

Niezależny dziennik polityczny
Nauka była prywatnym folwarkiem byłego ministra Przemysława Czarnka. Decyzje podejmowano tu arbitralnie, pieniądze rozdawano po uważaniu, dla bliższych i dalszych, ale swoich – mówi wiceminister nauki prof. Marek Gzik.

Alicja Gardulska: Wywołał pan burzę tymi “pieszczochami Czarnka”.  

Prof. Marek Gzik, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego: – Tak, choć właściwie zaczął ją poseł Müller.  

To przypomnijmy: posłowie PiS pytali podczas debaty w Sejmie, czy to prawda, że Ministerstwo Nauki wstrzymało wypłatę środków na inwestycje dla uczelni. Poseł Piotr Müller wymienił m.in. Uniwersytet Pomorski w Słupsku, który nie dostał obiecanych 20 mln zł. Pan mówił, że skończyły się czasy “pieszczochów Czarnka”. 

– Sprawdzamy właśnie, jak były transferowane pieniądze z ministerstwa do uczelni. I to, co tu zastaliśmy, jest oburzające. Brak słów, by opisać skalę psucia polskiej nauki.  

Trzeba zacząć od tego, że dla Prawa i Sprawiedliwości nauka nie miała żadnego znaczenia. Ministerstwo zostało zlikwidowane, stało się zaledwie dodatkiem do edukacji. To na tamtym polu, które daje większe możliwości społecznego oddziaływania, uprawiano politykę. Nauka była prywatnym folwarkiem byłego ministra Przemysława Czarnka. Decyzje podejmowano tu arbitralnie, pieniądze rozdawano po uważaniu, dla bliższych i dalszych, ale swoich. 

Jak to dokładnie działało?  

– Uczelnie dostają co roku na funkcjonowanie subwencje z budżetu państwa. Te kwoty są wyliczane za pomocą specjalnego algorytmu finansowego, który bierze pod uwagę szereg czynników, m.in. liczbę studentów i pracowników, prowadzone badania i inwestycje, wskaźnik umiędzynarodowienia itd.  

Minister Czarnek niewiele sobie robił z algorytmów. Podam przykład, ale pozwoli pani, że nie będę podawał nazw uczelni. Nie chcę stygmatyzować studentów i pracowników, którzy przecież często robią dobrą robotę. Poza tym to oczywiste, że uczelnia zabiega o środki na inwestycje. Chcę napiętnować politykę ministra Czarnka i jego kolegów.  

Uczelnia ze Słupska – pieszczoch posła Müllera – miała wyliczoną na podstawie algorytmu subwencję w wysokości 50 mln złotych. W ciągu ostatnich trzech lat dostała 103 miliony złotych ekstra – w subwencji i w obligacjach. Gdyby tak samo – czyli o 200 proc. – podnieść subwencję Uniwersytetowi Jagiellońskiemu, dostałby dwa miliardy złotych. Tymczasem do UJ z podwyższonej subwencji i obligacji popłynęło w tym czasie 12 mln złotych.  

Nie chcę oceniać pomysłów ze Słupska, może były bardzo dobre. Ale czy aż tak dobre, by inne uczelnie dostały znacznie mniej? Proszę zapytać pana Müllera, czy inne uczelnie też były tak wyjątkowo traktowane?  

Rozumiem, że to się układa w jakiś schemat.  

– Dominowały uczelnie katolickie, dominował Lublin. Przeglądając te transfery finansowe, zastanawiałem się, skąd ten Słupsk, czy to tak silna uczelnia? Ale okazuje się, że mapę większych paczek pieniędzy można nałożyć na mapę okręgów wyborczych silnych polityków Zjednoczonej Prawicy. Słupsk to przecież miasto Piotra Müllera, byłego rzecznika rządu. Lublin – matecznik byłego ministra Czarnka. Ale pojawiał się też Poznań – miasto byłej minister Jadwigi Emilewicz, czy Wrocław – okręg byłego wiceministra edukacji Wojciecha Murdzka i samego byłego premiera Mateusza Morawieckiego.  

Oprócz zwiększonej subwencji mówimy o pieniądzach z obligacji na inwestycje na uczelniach. Na czym polega ten mechanizm?  

– Mamy zapisane w budżecie państwa 38 mld złotych na naukę i szkolnictwo wyższe – dzięki decyzji nowej koalicji o 7 mld zł więcej, niż zakładał PiS. Z tej puli co roku ministerstwo wydawało około 300 mln złotych na inwestycje w obiekty związane z kształceniem na uczelniach. Ale dziwnym trafem po przegranych wyborach PiS rozdał 930 mln złotych i w ten sposób wyczerpał budżet na inwestycje do 2027 roku!  

Co ważne, wniosków z uczelni o pieniądze było 250. Minister Czarnek wybrał 28. Jedna z uczelni – ministerialny pieszczoch – dostała pieniądze na pięć swoich projektów. Inna na 3. Te pieniądze wstrzymaliśmy.  

Ale oprócz tego jest inna paczka pieniędzy, poza budżetem – obligacje skarbu państwa, które przecież państwo musi kiedyś wykupić. PiS rozdał w ten sposób około 8 mld złotych. My dostaliśmy do zaopiniowania propozycje na 1,2 mld zł!  

Czyli zadłużamy się, żeby inwestować? 

– Tak. I może to OK, ale tu znów rozdawano z partyjnego klucza, arbitralnie. Rząd zdecydował, że trzeba to wstrzymać. Zobaczymy, jak wygląda sytuacja budżetowa i jeśli dostaniemy zielone światło, rozdamy te środki. Ale zrobimy to w drodze konkursu, powołamy zespół, który merytorycznie oceni te wydatki.  

I nie tak jak minister Czarnek, który powoływał zespoły opiniujące, a potem nie korzystał z ich rekomendacji, bo miał już własne typy. Patologia, jedna wielka patologia! 

Pana to naprawdę wzburza. 

– Nie wyobrażałem sobie nawet, że to tak bezczelni ludzie. Przecież wiedzą, że mamy teraz dostęp do całej dokumentacji – mamy pełną wiedzę o tym, jak to funkcjonowało. A mówią, że oszczędzamy na uczelniach! Mają czelność po tym, jak skłócili środowisko, traktowali akademickie finanse wybiórczo, bez żadnego trybu. “Willa plus” to wisienka na torcie tego, co tu się działo.  

Wie pani, ja jestem ze środowiska akademickiego. Byłem dziekanem, budowałem na Politechnice Śląskiej wydział od zera. Pamiętam, jak walczyło się o każdą złotówkę. Kiedyś poprosiłem rektora o tysiąc złotych na wigilię dla studentów. Nie spinaliśmy się finansowo, bo wydział dynamicznie się rozwijał, a dotacja była mała. Rektor odmówił. Wiem, że rektorzy z KRASP wielokrotnie pisali prośby do ministra Czarnka o podwyżki. A tu widzę te setki milionów i to, na co były przepalone, i to mi podnosi ciśnienie.  

Minister Czarnek mówił w Sejmie, że musiał dofinansować ścianę wschodnią, bo rząd PO-PSL o nią nie dbał. 

– Mamy budować polski Harvard w każdym powiecie? Powołali uczelnię w każdym powiatowym mieście, w którym znalazł się polityk, który wywarł odpowiednią presję. A przecież uczelnia to nie tylko budżet. To profesorowie, których tam nie ma, i studenci, których nie ma, bo wolą większe ośrodki. Jak zadbać o jakość w takiej sytuacji? 

Wie pani, co jest ważne? Skończyło się bezprawie i prywata. Pod koniec roku, gdy w ministerstwie z tytułu oszczędności znaleźliśmy kwotę 150 mln złotych, minister Wieczorek zdecydował, by rozdać te środki uczelniom, używając algorytmu, który brał pod uwagę m.in. liczbę studentów i liczbę miejsc w akademikach. Pieniądze trafiły do ponad 80 uczelni, a ta, której broni dziś poseł Müller, dostała 1,5 mln zł.

Miał pan czas, by zastanowić się, co dalej? Czy na razie cała energia idzie w porządki po poprzednikach? 

– Już zaczynamy działać. Mam doświadczenie w projektach zrealizowanych z biznesem. Zbudowałem najlepsze centrum badawcze związane z inżynierią biomedyczną w tej części Europy.

Widzę, że przez piętnaście ostatnich lat uczelnie zbudowały całkiem mocną infrastrukturę badawczą – w jakości nie odbiegamy tu od innych ośrodków europejskich. Musimy oczywiście rozwijać kadrę i tu pomoże w pewnym stopniu zaplanowana przez rząd 30-proc. podwyżka wynagrodzeń, ale problemem jest wciąż bardzo mały stopień finansowania nauki przez biznes.

O tym już rozmawiamy z ministrem Wieczorkiem i kierownictwem resortu. Musimy to zdiagnozować i przygotować strategię, jak tę sytuację zmienić. Bo zbliżenie biznesu do nauki opłaci się wszystkim. Polskie firmy nie są już tak konkurencyjne pod względem kosztów pracy jak kiedyś. Nasza gospodarka, żeby być konkurencyjną, musi być innowacyjna i oparta na wiedzy. To jest proces, to się nie stanie w ciągu roku czy dwóch lat, ale trzeba się za to wziąć i przygotować fundament. 

A usiądziecie też do strategii dla całej nauki i szkolnictwa wyższego w Polsce? Bo o tym najczęściej słychać ze strony środowiska – chciałoby wiedzieć, w jaką stronę zmierza. A strategia uchwalona za czasów poprzedniej ekipy jest właściwie dokumentem martwym. 

– Ten głos frustracji środowiska wynika z tego, jak było traktowane. My już działamy, żeby to odwrócić – przywróciliśmy Ministerstwo Nauki, podnieśliśmy nakłady. Rząd Donalda Tuska pokazuje, że nauka jest ważna. Ale oczywiście trzeba wrócić do dyskusji na temat strategii – opracować ją we współpracy ze środowiskiem, a potem mobilizować rząd do jej respektowania. 

A wymarzone 2,5 proc. PKB na naukę? 

– Na razie tego nie widzę, niestety. Nie jesteśmy jeszcze tak zamożnym krajem. Ale oczywiście będziemy się starać, by nakłady na naukę i szkolnictwo wyższe rosły. 

Źródło: wyborcza.pl

Więcej postów