Polityka klimatyczno-energetyczna stała się bronią światowych mocarstw. Nowe technologie, zasoby i łańcuchy dostaw to narzędzia do przemodelowania światowej układanki politycznej i osiągania przewag konkurencyjnych.
Żadne poważne państwo nie wprowadza polityki klimatycznej tylko po to, żeby ograniczać swoje emisje gazów cieplarnianych. Za tymi działaniami zawsze stoją dodatkowe cele – głównie gospodarcze, ale także geopolityczne i geostrategiczne. Taki wniosek można wysnuć na podstawie analizy rozmaitych modeli transformacji wdrażanych w różnych krajach globu – od USA, przez Europę po Chiny. Liderem w używaniu tego procesu do realizacji własnych celów były do niedawna Niemcy, których transformacja energetyczna – Energiewende – służyła wzmacnianiu pozycji RFN w Europie i uzależnianiu krajów ościennych od dostaw taniego gazu. Jednakże obecnie niemiecki model transformacji zawiódł – ale stosowana przez Berlin strategia rozpleniła się po świecie.
Wojna handlowa
Wykorzystywanie transformacji energetycznej do gry politycznej dobrze widać w okopach wojny handlowej, która toczy się między Unią Europejską a Chinami. W 2023 roku UE ogłosiła, że bierze się za chińskie samochody elektryczne rozpoczynając postępowanie antydumpingowe wobec nich. Taką deklarację złożyła szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Cel to przede wszystkim ochrona europejskiej motoryzacji przed coraz bardziej ekspansywną polityką gospodarczą Chin wykorzystującą nowe technologie do podbijania rynków. Dodatkowo, w UE w życie wszedł CBAM, czyli mechanizm cła węglowego, wymierzony w produkty pochodzące z chińskiej gospodarki. CBAM dokłada dodatkowe obciążenia finansowe na określone towary pochodzące z państw o wysokiej intensywności emisji. W tle widać też głębokie uzależnienie UE od dostaw chińskiej fotowoltaiki – 90% montowanych w Unii paneli fotowoltaicznych pochodzi z Chińskiej Republiki Ludowej.
Państwo Środka nie pozostaje Europejczykom dłużne – Chiny poinformowały na początku 2024 roku, że rozpoczynają postępowanie antydumpingowe przeciwko… europejskiej brandy. Jak się bowiem okazuje, największym eksporterem brandy w UE (99,9% eksportu) jest Francja, która najmocniej nawoływała do dochodzenia ws. chińskich elektryków. Co więcej, Pekin stawia też na swoich partnerów w UE – np. lokując na Węgrzech fabryki baterii do elektroaut. Węgry tymczasem blokują unijny pakt wiatrakowy, który godzi w interesy ChRL. Niebagatelnym ryzykiem dla Europejczyków jest także kontrola Pekinu nad łańcuchem dostaw baterii oraz kobaltu. ChRL to największy producent baterii na świecie, odpowiadający za 77% globalnej produkcji tych urządzeń. Jeśli zaś chodzi o kobalt, to surowiec ten jest wykorzystywany jest właśnie w przemyśle bateryjnym. Jego największym producentem na świecie, odpowiadającym za ok. 75% wydobycia, jest Demokratyczna Republika Konga, której największym partnerem handlowym są właśnie Chiny. Czy Pekin użyje swoich wpływów do uderzenia w coraz bardziej uzależnionych od baterii Europejczyków? Nie można tego wykluczyć.
Hegemon postanawia walczyć
USA grają mocno swoją ustawą IRA, której naczelnym celem jest przyciągniecie „zielonych” miejsc pracy do Ameryki. Czym jest IRA? To ustawa, którą można nazwać amerykańskim Fit for 55. Wprowadza ona m. in. ulgi podatkowe dotyczące nowych technologii przyczyniających się do transformacji energetycznej. Chodzi o ulgę inwestycyjną (ITC) i ulgę produkcyjną (PTC), które umożliwiają podatnikom odliczenie procentu kosztów określonych systemów energii odnawialnej od podatków federalnych. Do tego dochodzi także ulga podatkowa na inwestycje w czystą energię elektryczną, która podobna jest do mechanizmów ITC oraz PTC, ale nie jest zależne od technologii. Ma zastosowanie do wszystkich instalacji wytwórczych (oraz systemów magazynowania energii w ramach ITC), których przewidywany poziom emisji gazów cieplarnianych wynosi zero. Co więcej, IRA przeznacza też łącznie ponad 100 miliardów dolarów dla celów pożyczkowych dotyczących wsparcia inwestycji w technologie związane z transformacją energetyczną.
Nowe prawo odnosi pierwsze sukcesy – w kręgach niemieckiej motoryzacji mówi się otwarcie, że bardziej opłaca się budować fabryki baterii oraz elektryków za oceanem. Takie głosy płynęły np. z koncernu Volkswagen, który w 2023 roku wstrzymał decyzję o ulokowaniu zakładu produkującego baterie do pojazdów elektrycznych. Nieoficjalnie mówiło się, że spółka czeka na odpowiedź Europy w związku z możliwością pozyskania ok. 10 mld dolarów ze strony amerykańskiej.
Europa w defensywie
Powyższe informacje to tylko najnowsze doniesienia z globalnej wojny o nowe przewagi konkurencyjne. Jednakże wynika z nich, że Europa powoli traci (a być może: już straciła) koszulkę lidera transformacji. Stary Kontynent został zepchnięty do defensywy – musi się bronić przed coraz bardziej ekspansywną polityką klimatyczną Chin oraz Stanów Zjednoczonych jednocześnie, a duża część europejskiej transformacji zawiodła, co pokazał rok 2022. Bruksela odpowiada Pekinowi opisanymi wyżej restrykcjami handlowymi; z kolei działania Waszyngtonu chce zneutralizować zwiększeniem wsparcia dla swojego przemysłu. „Po wejściu w życie IRA, Unia Europejska – aby przeciwdziałać negatywnemu wpływowi tej ustawy na swój przemysł – zdecydowała się na dodatkowe wsparcie gospodarcze, które ma zostać udostępnione w drodze złagodzenia unijnych zasad pomocy państwa. Opiera się ono na rozszerzeniu i zwiększeniu stosowania zasad pomocy publicznej w odpowiedzi na rosyjską inwazję na Ukrainę, dla którego w marcu 2022 r. stworzono Tymczasowe Ramy Kryzysowe. 9 marca 2023 r. ukazała się jego najnowsza modyfikacja, która przekształciła je w Tymczasowe Ramy Kryzysu i Okresu Przejściowego (TCTF), które de facto są też odpowiedzią dla IRA” – wskazuje komisja ECON Parlamentu Europejskiego. Europejczycy podejmują też własne działania – np. Niemcy inwestują w Afryce w huty zasilane zielonym wodorem. Takie inwestycje pomagają Berlinowi zacieśniać relacje z państwami afrykańskimi, gdzie leżą cenne dla transformacji energetycznej surowce.
Ta krótka migawka z frontu klimatycznej wojny handlowej ma pokazać jedną rzecz: polityka klimatyczna i związana z nią transformacja to przede wszystkim polityka gospodarcza. Wszystko rozbija się w niej nie tyle o redukcję emisji, co o zbudowane na podstawie tej redukcji przewagi konkurencyjne, branże przemysłu oraz możliwości wpływu. Państwa, które nie wezmą udziału w tej rywalizacji – stracą. W ten czy inny sposób, w tej czy innej perspektywie – ale stracą.
Żródło: energetyka24.com