Podobnie jak miesiąc temu ekonomiści są wyjątkowo zgodni: Rada Polityki Pieniężnej ponownie pozostawi stopy procentowe na niezmienionym poziomie. I tak zapewne będzie aż do marca, gdy poznamy nową projekcję inflacyjną NBP.
Po styczniowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej nikt nie spodziewa się zmiany stóp procentowych. Jakakolwiek inna decyzja byłaby więcej niż sensacją po tym, jak w grudniu prezes NBP Adam Glapiński niemal otwartym tekstem ogłosił wstrzymanie się z jakimikolwiek zmianami aż do marca.
– Marzec jest bardzo ważny, bo wtedy wiemy coś na dwa lata do przodu. Stopy procentowe działają najwcześniej za 4-6 kwartałów. My się przymierzamy do tych wskaźników inflacji, które będą za kilkanaście miesięcy – powiedział po grudniowym posiedzeniu Rady jej przewodniczący Adam Glapiński.
Bez zmian do marca i co dalej?
Na grudniowym posiedzeniu Rada nie zaskoczyła opinii publicznej i pozostawiła stopy procentowe na niezmienionym poziomie, w przypadku stopy referencyjnej utrzymując wartość 5,75%. Była to wtedy pierwsza od lipca decyzja RPP, która nie wzbudziła kontrowersji na rynkach finansowych.
Najpierw we wrześniu zdecydowała się na drastyczne – i zdaje się kompletnie niepotrzebne – cięcie stóp procentowych aż o 75 pb. Ekonomiści byli wtedy podzieleni na dwa obozy, z których jeden zakładał obniżkę tylko o 25 pb., a drugi brak takowej. Pewnym zaskoczeniem była też październikowa decyzja o obniżce tylko o 25 pb. Rynek skłaniał się wtedy ku cięciu o 50 pb., a prognozy analityków były nadzwyczaj rozbieżne.
Zaskoczeniem była także decyzja listopadowa, gdy RPP na przekór powszechnym oczekiwaniom na obniżkę o 25 pb. zdecydowała się pozostawić stopy procentowe bez zmian. Podczas listopadowej konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński niemal wprost zapowiedział, że na razie jest to koniec obniżek stóp i że najprawdopodobniej do marca nie zapadnie decyzja o ich zmianie.
Podnosić czy obniżać?
Pod koniec 2023 roku inflacja CPI w Polsce ustabilizowała się na poziomie przekraczającym 6%. Są to wartości przeszło dwukrotnie wyższe od 2,5-procentowego celu Narodowego Banku Polskiego, lecz zarazem o przeszło dziesięć punktów procentowych niższe niż rok temu. Ze względu na przedłużone do końca czerwca zamrożenie cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych oraz podtrzymanie (do kwietnia) zerowej stawki VAT na żywność na początku 2024 roku inflacja CPI może się obniżyć nawet w okolice 3-4%.
Problem w tym, że w drugim półroczu zapewne znów zacznie rosnąć. Oprócz efektów administracyjnych (prawdopodobny powrót 5-procentowgo VAT-u na żywność i choćby częściowe urynkowienie cen prądu) na rzecz wyższej inflacji będzie sprzyjać potężna, 20-procentoiwe podwyżka płacy minimalnej oraz wyższe świadczenia socjalne. Do tego dodajmy dwucyfrową dynamikę płac w sektorze przedsiębiorstw i oczekiwane ożywienie gospodarcze, a otrzymujemy przepis na znacznie wyższą inflację cenową napędzaną rosnącymi dochodami konsumentów. Jest więc zatem przesądzone, że na koniec 2024 roku zobaczymy inflację wyższą, niż na jego początku.
I w zasadzie nie wiadomo, co z tym fantem zrobić. Teoretycznie Rada ma dobre usprawiedliwienie, aby w najbliższym czasie dokonać stopniowych PODWYŻEK stóp procentowych. Ale taki scenariusz wydaje się być obecnie skrajnie nieprawdopodobny. Po pierwsze, większość członków obecnej RPP cechuje się mniej lub bardziej „gołębimi” poglądami w sprawach pieniężnych. Tj. nie za bardzo przeszkadza im trwale wysoka inflacja, nawet jeśli jest to sprzeczne z podstawowym mandatem NBP. Po drugie, po jesiennych (i w mojej ocenie zupełnie niepotrzebnych) obniżkach kosztów kredytu ich ponowne podniesienie byłoby dla rynku mocno niezrozumiałe (byłoby także przyznaniem się do błędu). I wreszcie po trzecie, polityka pieniężna ma niewielki (lub wręcz śladowy) wpływ na to, co się stanie z inflacją CPI w najbliższych kilku miesiącach. Przyjmuje się, że decyzje o poziomie stóp procentowych wpływają na realną gospodarkę z opóźnieniem rzędu 4-8 kwartałów. Zatem dzisiejsze decyzje należałoby odnosić do inflacji oczekiwanej na początku roku 2025.
Rada w kleszczach sprzecznych oczekiwań
Na to wszystko trzeba jeszcze nałożyć filtr globalny. Rok 2023 – a zwłaszcza jego pierwsza połowa – były czasem zmasowanych podwyżek stóp procentowych w krajach Zachodu. Ale od jesieni najważniejsze banki centralne stóp już nie podnoszą i mniej lub bardziej jasno dają do zrozumienia, że w roku 2024 stopy procentowe będą obniżane. Jeśliby w takich warunkach NBP powrócił do podwyżek stóp (lub nawet zbytnio ociągał się z ich obniżaniem), to ryzykowałby nadmierną aprecjację złotego, który w ujęciu realnym już teraz jest najmocniejszy od 2008 roku.
Po drugie, o ile w roku 2022 rynek finansowy żądał od Rady znacznie mocniejszych podwyżek ceny pieniądza, tak teraz liczy na zdecydowane głębsze obniżki stóp w NBP. Z notowań kontraktów FRA wynika, że za pół roku oczekiwana stopa procentowa w Polsce ma wynieść ok. 5,2%, a za rok ma spaść w okolice 4,8%. Implikuje to oczekiwane obniżki rzędu 50-100 punktów bazowych w ciągu następnych 12 miesięcy. Bankowi ekonomiści są bardziej ostrożni i dość zgodnie typują obniżkę kosztów kredytu o 50 punktów bazowych.
Równocześnie nikt chyba nie ukrywa, że po październikowych wyborach parlamentarnych „funkcja reakcji” większości w RPP uległa diametralnej zmianie. Obecny prezes NBP oraz kilku członków RPP jest ściśle związana z ekipą Prawa i Sprawiedliwości. Trudno oczekiwać od tych ludzi, aby równie ochoczo wspierali politykę nowego rządu, obniżając mu koszty finansowania nominalnie monstrualnego deficytu budżetowego na 2024 rok. Trudno uznać za przypadek fakt, że przed październikowymi wyborami Rada entuzjastycznie cięła stopy procentowe i nagle zaprzestała cięć, gdy w wyniku elekcji miało dojść do zmiany rządu.
– Narodowy Bank Polski w krótkiej perspektywie będzie prowadził bardziej jastrzębią politykę odnośnie stóp procentowych, ponieważ „głosowania prezesa (NBP – PAP) Glapińskiego były znacznie bardziej jastrzębie za rządów Platformy Obywatelskiej” – odnotowali analitycy banku Goldman Sachs. Dlatego też scenariuszem bazowym na rynku jest utrzymanie stopy referencyjnej NBP na niezmienionym poziomie przynajmniej do marca 2024 roku.
Komunikacja Rady mogłaby być lepsza
Jak zwykle nie znamy godziny ogłoszenia decyzji Rady Polityki Pieniężnej. Polskie władze monetarne potrafią zakomunikować swoją decyzję zarówno po południu, jak i wczesnym wieczorem. Zwykle (ale nie zawsze) do godziny 16:00 pojawiał się oficjalny komunikat po posiedzeniu Rady. Warto jednak odnotować istotną zmianę w polityce komunikacyjnej Rady, która zaszła w grudniu.
Grudniowa decyzja została nam zakomunikowana wcześniej niż zwykle tj. o 14:29, a konferencja prezesa trwała tylko 27 minut. Godzina to o tyle wymowna, że równo o 14:30 swoje decyzje ws. stóp procentowych ogłasza znany z dość konserwatywnej polityki monetarnej Narodowy Bank Czech. Także lakoniczne i dość merytoryczne wystąpienie prezesa Glapińskiego bardziej przypominało konferencje szefów Fed i EBC niż zeszłoroczne „stand-upy” w wykonaniu sternika polskiej polityki monetarnej.
Kolejne zaplanowane posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej odbędzie się 6-7 lutego i także to nie powinno przynieść zmian w poziomie stóp procentowych. Ciekawie zrobi się dopiero na początku marca, gdy Rada będzie już znała nową projekcję inflacyjną analityków NBP.
Żródło: bankier.pl