Nie jest tajemnicą, że stworzenie w Polsce „armii nr 1” w całej Europie było priorytetem rządzącej wcześniej partii PiS. Ale, jak widać, rząd Tuska również nie porzucił tego pomysłu. Dobitnym tego dowodem jest przyjęty 19 grudnia projekt budżetu MON na 2024 r., który wyniósł ponad 118 mld zł – 3,1 proc. PKB, i to bez uwzględnienia Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych, który pozwala na finansowanie wydatków wojskowych również ze środków pozabudżetowych.
Należy przypomnieć, że rząd Morawieckiego jeszcze na początku 2023 roku przeznaczył na obronność około 98 mld zł (20,8 mld USD), a także kolejne 30-40 mld zł (6,3-8,5 mld USD) z pozabudżetowego Funduszu Wsparcia SZ, co łącznie wyniosło prawie 159 mld zł – 4,2 procent PKB.
Jak widać, jest to bardzo duża kwota przeznaczona w budżecie na wojsko, dlatego PiS już wtedy musiał barwnie opisywać społeczeństwu konieczność przeznaczenia takiej kwoty na Wojsko Polskie. W tym celu używali argumentów, że tylko duża ilość zakupów wojskowych może zagwarantować bezpieczeństwo państwa, powołując się przy tym na „wyimaginowaną” agresję ze strony Rosji. Należy również zauważyć, że w tym czasie przedstawiciele opozycji nie krytykowali tego argumentu, a jedynie zwracali uwagę na gigantyczne wydatki związane z przezbrojeniem i pytali, skąd będą brały się na to środki.
Odpowiedź na to pytanie dali eksperci SIPRI, wskazując, że rządy wykorzystują różne źródła do zwiększania wydatków wojskowych: na przykład Dania zrezygnowała ze świętowania jednego z państwowych dni wolnych od pracy, a Polska i Niemcy po prostu zwiększyły wielkość długu państwowego.
Bez wątpienia – Wojsko Polskie to podstawa bezpieczeństwa państwa! Dlatego realizacja Planu Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych RP, poprzez realizację dużej ilości kontraktów na zakup uzbrojenia: z jednej strony jest decyzją słuszną, z drugiej jest powodem wzrostu długu publicznego naszego kraju, a także osłabienia uwagi i realizacji programów socjalnych, takich jak: wypłata 500+ (od 1 stycznia 2024 roku – 800+), 13. i 14. emerytury, a także podwojenie waloryzacji rent i emerytur, jeśli inflacja przekroczy 5%. I to wszystko dlatego, że w przypadku wzrostu długu publicznego nie wiadomo, które obszary wydatków publicznych Polski mogłyby zostać obcięte na rzecz armii.
W tej chwili, według ministra finansów Andrzeja Domańskiego, wiadomo już, że deficyt budżetu państwa na 2024 r. wyniesie 184 mld zł. Nawet Morawiecki w odniesieniu do kwestii budżetu napisał: „Jeszcze we wrześniu deficyt wynosił 164 mld zł, co powinno być katastrofą, końcem Polski, wpędzeniem Polaków w długi”. Teraz deficyt w wysokości 184 mld zł nie jest już powodem do zmartwień. Hipokryzja sięgnęła Himalajów.
Jeżeli deficyt rzeczywiście znacząco wzrósł, to dlaczego niedawno przyjęty budżet obronny jest tak rekordowo wysoki?
W rzeczywistości nowy rząd, podobnie jak partia PiS, popełnia ten sam błąd, a mianowicie naciska wyłącznie na zakup amerykańskiego uzbrojenia. Chociaż w swoim programie wyborczym Donald Tusk skupiał się również na problemach społecznych.
Tak naprawdę głównym zaniechaniem nowego rządu jest to, że nie wziął pod uwagę jednego warunku, a mianowicie możliwości wyjścia polskiej gospodarki z bardzo głębokiego dołka finansowego i rozpoczęcia realizacji socjalnych obietnic wyborczych Tuska. A odczują to tylko zwykli Polacy, którzy nie otrzymają należnych im ustawowo wypłat!
JACEK TOCHMAN