Decyzja Bartłomieja Sienkiewicza, ministra kultury, w sprawie mediów publicznych, wywołała poważny spór prawny. Koalicja rządząca zapewnia, że wszystkie działania są legalne. Prezydent Andrzej Duda i Rada Mediów Narodowych, ale też część prawników, zarzucają jej łamanie konstytucji. W czwartek w wieczornym programie informacyjnym Sienkiewicz powiedział, że nowe władze zostały wybrane w sposób prawidłowy, a wszystkie głosy, które zarzucają nieprawidłowość powołania, są głosami ludzi, którzy stworzyli ten mechanizm zła.
- Część prawników ma wątpliwości co do legalności uchwał Bartłomieja Sienkiewicza o odwołaniu zarządu TVP oraz odwołaniu i powołaniu rady nadzorczej
- Wśród nich są prof. Ryszard Piotrowski z Uniwersytetu Warszawskiego i dr Marcin Szwed z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka
- Niektórzy z nich widzą, że upolitycznienie TVP uzasadnia podjęcie działań nadzwyczajnych, podkreślają przy tym jednak, że organy obsadzone przez ministra powinny mieć charakter tymczasowy
- Przyjmując ten punkt widzenia, Krzysztof Izdebski, prawnik i ekspert Forum Idei Fundacji im. Stefana Batorego, pyta, dlaczego nikt z rządu nie wyszedł z projektem zamian, jakie są szykowane dla mediów publicznych
- W nowym programie informacyjnym, który zastąpił „Wiadomości”, nie padły konkrety
Minister kultury, jak opisaliśmy w środę, może zgodnie z Kodeksem spółek handlowych zwołać sobie walne zgromadzenie, kiedy chce i gdzie che, bo reprezentuje jedynego właściciela TVP. Czy jednak zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego na skutek jego decyzji można powołać zarząd TVP bez udziału Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji? Z wyroku Trybunału Konstytucyjnego wynika, że nie. Choć niektórzy prawnicy przedstawiają argumenty za przeciwną interpretacją.
Czy minister Sienkiewicz miał podstawę prawną do zmian w TVP?
Prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego, nie ma wątpliwości, że działania ministra nie są oparte na wystarczających podstawach prawnych.
— Należało najpierw wykonać wyrok TK, a potem dopiero przystępować do ewentualnych działań dotyczących zarządu i rad nadzorczych, ale w zgodzie z obowiązującym stanem prawnym. Minister nie zastępuje Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w jej ustrojowej roli. To Rada, na mocy konstytucji, stoi na straży wolności słowa, prawa do informacji oraz interesu publicznego w radiofonii i telewizji, a nie minister kultury — podkreśla prof. Piotrowski.
Chodzi o to, że 13 grudnia 2016 r. Trybunał Konstytucyjny uznał za niekonstytucyjne pozbawienie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji udziału w powoływaniu i odwoływaniu władz TVP i Polskiego Radia (sygn. akt K 13/16). Wyrok dotyczył tzw. małej nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, o czym piszemy szerzej na końcu artykułu
Skoro więc PiS wyłączył KRRiT z udziału w wyłanianiu władz TVP, to należy ją teraz włączyć do tego procesu, czego minister Sienkiewicz nie zrobił. Sejm musiałby najpierw uchwalić ustawę. Tu jednak istniało niebezpieczeństwo, że nowelizacji nie podpisze prezydent Andrzej Duda.
— Trzeba zatem uwzględniać stanowisko prezydenta. Przestrzeganie prawa oznacza to, co powiedziałem wyżej. Obowiązująca konstytucja wyznacza granice działania, a prawa nie pisze się na wiecach wyborczych. Trzeba zmienić ustawę i zrobić to na tyle przyzwoicie i przekonująco, żeby uzyskać poparcia prezydenta — ocenia prof. Piotrowski.
Prof. Matczak: minister kultury ma prawo powołać się na wyrok TK
Prof. Marcin Matczak, radca prawny, partner w kancelarii DZP, uważa, że decyzja ministra kultury jest uzasadniona prawnie. — Żyjemy w chaosie, który nam zgotował, PiS. To PiS niekonstytucyjnie wprowadził przepisy dotyczące Rady Mediów Narodowych. Trybunał Konstytucyjny jeszcze w normalnym, rzeczywistym, ważnym składzie je uchylił i nie zrobiono nic przez te wszystkie lata, żeby wykonać wyrok TK. Nikt nie odkręcił niekonstytucyjnej sytuacji z mediami publicznymi. W tym momencie minister kultury ma więc prawo powołać się na wyrok TK, który kwestionuje cały model.
Ten wyrok jednak nie kwestionuje RMN, ale brak udziału KRRiT w wyborze władz TVP, o czym piszemy poniżej. — Byłoby idealnie, gdyby udało się przeprowadzić zmiany w taki sposób, który by w pełni realizował wszystkie wskazania Trybunału Konstytucyjnego. Żyjemy jednak w chaosie, który zgotował nam PiS. PiS przez lata lekceważył wyrok TK, który zakwestionował w 2016 r. obecny model powoływania władz mediów, ten, który miał zabetonować ich kontrolę nad mediami. Obecne działania wobec TVP realizują ten wyrok — uważa prof. Matczak. I wszystkim prawnikom radzi zadać pytanie, czy sytuacja, w której trwa model ewidentnie niekonstytucyjny, jest gorsza od sytuacji, w której minister kultury usuwa ten model, działając na podstawie legalnych przepisów Kodeksu spółek handlowych. Minister znalazł podstawę prawną, która nie jest zakwestionowana. Czy zgodność działań ministra z duchem wyroku TK jest ważniejsza niż usunięcie wynikającego z tego wyroku niekonstytucyjnego modelu, który trwał od 2016 r. i nikt, nic z nim nie zrobił — pyta prof. Matczak. W podobnym tonie mówi prof. Michał Romanowski. Podkreśla, że prof. Piotrowski nie wspomina, że ustawa o radiofonii i telewizji zawiera bezpieczniki dla wolności słowa i prawa do informacji, a minister kultury nie może być fasadowym akcjonariuszem.
Dr Szwed wskazuje na sprawiedliwość w okresie przejściowym
Dr Marcin Szwed z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka dostrzega, że sytuacja w TVP była bez wątpienia sprzeczna z konstytucyjną wizją mediów publicznych. — Zdaję sobie również sprawę, że oczekiwanie od nowych władz, że będą tolerowały ciągłe ataki mediów publicznych, które byłyby lojalne względem poprzednich władz, byłoby wyrazem naiwności politycznej. Wydaje się zatem, że jakieś działania musiały zostać podjęte. Czy akurat takie, jak podjęto — mam wątpliwości, być może dało się znaleźć mniej kontrowersyjne wyjście. Jeśli jednak uznalibyśmy, że stan TVP uzasadnia podjęcie działań nadzwyczajnych, w duchu idei transitional justice (z ang. sprawiedliwość w okresie przejściowym — red.), to należałoby przyjąć, że władze są zobowiązane do pilnego uregulowania nowych zasad obsady organów TVP, tak aby zapewnić pełne wykonanie wyroku TK, a przez to i ochronę interesu publicznego. Tak więc organy obsadzone przez ministra powinny mieć charakter jedynie tymczasowy — ocenia Marcin Szwed.
Krzysztof Izdebski: zabrakło tego, co rząd planuje dalej
Sejm w uchwale w sprawie przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych, na którą powołuje się minister kultury, wskazał zresztą, że nie chodzi tylko o przejęcie TVP. Sejm „w szczególności wzywa Skarb Państwa reprezentowany przez organ właścicielski (…) do podjęcia niezwłocznie działań naprawczych służących realizacji celów określonych w niniejszej uchwale i zapewnienia należytego funkcjonowania jednostek publicznej radiofonii i telewizji oraz Polskiej Agencji Prasowej w zgodzie ze standardami państwa prawa w okresie przejściowym, tj. do czasu uchwalenia i wdrożenia stosownych rozwiązań legislacyjnych”.
Tymczasem nie dość, że w środę nikt nie przedstawił osób, które przejęły władzę w mediach publicznych, to do dziś nie poznaliśmy kolejnych kroków, które zamierza podjąć rząd.
W czwartek w wieczornym programie informacyjnym Bartłomiej Sienkiewicz zapewnił, że „nowe władze zostały wybrane w sposób prawidłowy, a wszystkie głosy, które zarzucają nieprawidłowość powołania, są głosami ludzi, którzy stworzyli ten mechanizm zła, są wściekli, są źli, dlatego, że im się ten mechanizm odbiera”. Następnie reporter zapowiedział, że rządowa koalicja rozpoczyna prace nad nową ustawą medialną, ale żadne konkretne propozycje ze strony rządu nie padły.
— Abstrahując od prawnych aspektów sprawy z TVP, to jednego nie mogę zrozumieć. Dlaczego przedwczoraj lub wczoraj nie wyszedł nikt z rządu z projektem ustawy czy choćby listą zmian, jakie są planowane. Zmian, które pozwolą zapewnić pluralizm w mediach. Dlaczego nie przedstawiono czegoś konstruktywnego — mówi Krzysztof Izdebski, prawnik i ekspert Forum Idei Fundacji im. Stefana Batorego, który poruszył ten problem na platformie X.
Pod jego wpisem wiele osób potwierdziło, że oczekiwałoby pewnej „mapy drogowej”, pokazania, co rząd chce docelowo osiągnąć. Komentujący chcieliby usłyszeć, że obecne władze spółek mediów publicznych zostały powołane w ekstraordynaryjnym trybie i docelowo mają być powołane nowe, w trybie przewidzianym konstytucją, to jest z udziałem KRRiT. I mówi tak wiele osób, które z mediami PiS nie chce mieć nic wspólnego. O szerszych wątpliwościach prawnych chciałby np. usłyszeć Jakub Wiech, redaktor naczelny energetyka24.com.
Z politycznego punktu widzenia bowiem wiele osób rozumie, dlaczego Sienkiewicz zdecydował się na konfrontację. Z prawnego punktu widzenia potrzebne są wyjaśniania. By zaś znać kontekst opinii prawników, warto wrócić do początku historii betonowania TVP.
Krótka historia zmian w mediach publicznych
Do 2015 r., do czasu przejęcia władzy przez PiS, w powoływaniu władz spółek publicznych czynny udział brała Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Zgodnie z art. 213 konstytucji to KRRiT stoi na straży wolności słowa, prawa do informacji oraz interesu publicznego w radiofonii i telewizji. Pod koniec grudnia 205 r. PiS uchwalił tzw. małą nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji, która z dnia na dzień wyeliminowała KRRiT z powoływania władz TVP. Zgodnie z nowelizacją zarząd i trzyosobową radę nadzorczą TVP mógł powołać minister właściwy do spraw Skarbu Państwa. W styczniu 2016 r. Dawid Jackiewicz, wówczas minister skarbu, powołał na prezesa TVP Jacka Kurskiego. W uzasadnieniu małej nowelizacji napisano o niej, że: „stanowi pierwszy etap reformy polskich mediów publicznych, zmierzającej do ustanowienia systemu mediów narodowych”.
Drugim etapem było uchwalenie w 2016 r. ustawy o Radzie Mediów Narodowych. Od tej pory to właśnie pięcioosobowa RMN powołuje i odwołuje zarządy i rady nadzorczej mediów publicznych, w tym TVP. I to właśnie ona miała być gwarantem utrzymania władzy w TVP przez PiS, bo tylko dwóch jej członków reprezentuje obecną koalicję rządzącą: Marek Rutka i Robert Kwiatkowski. Trzech członków to twarde jądro PiS: Krzysztof Czabański, Joanna Lichocka i Piotr Babinetz. PO zobowiązała się zlikwidować Radę Mediów Narodowych, ale ustawę w tej sprawie musiałby jednak podpisać prezydent Andrzej Duda. Koalicja rządząca wybrała więc inną drogę. Najpierw Sejm podjął uchwałę w sprawie przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych i Polskiej Agencji Prasowej. A potem Bartłomiej Sienkiewicz, powołując się na nią, choć nie ma mocy prawnej, podjął uchwały o odwołaniu zarządu TVP oraz odwołaniu i powołaniu rady nadzorczej. Nowa rada nadzorcza wybrała zaś nowy zarząd TVP. I tu właśnie pojawia się wątpliwość związana z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego.
W jakiej sprawie wypowiedział się Trybunał Konstytucyjny
Rzecznik Praw Obywatelskich, wówczas był nim Adam Bodnar, dzisiejszy minister sprawiedliwości, zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego wspomnianą tzw. małą nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji, która pozwalała m.in.: wybrać ministrowi zarząd TVP. We wniosku wskazał, że:
„Skoro zatem wolność słowa i powiązana z nią wolność mediów mają charakter zasady ustrojowej, oznacza to, że media, zarówno prywatne, jak i publiczne, mają być, wedle woli ustrojodawcy, wolne, tj. niepodporządkowane bezpośrednio władzy, zwłaszcza władzy wykonawczej. Media publiczne nie mogą więc zostać wtopione w segment którejś z władz, a w szczególności nie mogą zostać podporządkowane organom władzy wykonawczej, poprzez takie ukształtowanie przepisów, które ustanawiają bezpośrednią zależność władz mediów publicznych od rządu, bądź też jego członków”.
TK w składzie Andrzej Rzepliński, przewodniczący, Marek Zubik, sprawozdawca oraz Leon Kieres, Stanisław Rymar i Piotr Tuleja orzekł, że nowelizacja w zakresie, w jakim wyłącza udział Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w procedurze powoływania i odwoływania członków zarządu spółek publicznej radiofonii i telewizji, jest niezgodna z konstytucją (art. 213). TK nie przesądził o tym, w jaki sposób ustawodawca powinien zagwarantować KRRiT udział w procedurze powoływania i odwoływania osób pełniących funkcję członków zarządów i rad nadzorczych spółek publicznej radiofonii i telewizji. Stwierdził jedynie, że mała nowelizacja skutkuje całkowitym pozbawieniem KRRiT wpływu na obsadę personalną takich podmiotów. KRRiT została wypchnięta przez ustawodawcę poza sferę rozstrzygania o tym, kto i jak długo będzie członkiem zarządu spółek publicznej radiofonii i telewizji. To zaś wyklucza możliwość efektywnego wykonywania zadań przypisanych jej w konstytucji.
Sejm w uchwale w sprawie przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych, a także Polskiej Agencji Prasowej wskazuje na niewykonany wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 13 grudnia 2016 r. (sygn. akt K 13/16). Jego zdaniem jednak TK uznał za niekonstytucyjne powierzenie Radzie Mediów Narodowych powoływania i odwoływania władz mediów publicznych przy jednoczesnym pozbawieniu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji udziału w tych procesach. Prezydent Andrzej Duda w piśmie do premiera Donalda Tuska wskazuje zaś, że wyrokiem tym nie stwierdzono niezgodności z konstytucją ustawy o RMN, a jedynie uznano za niekonstytucyjne pozbawienia KRRiT kompetencji do powoływania i odwoływania członków zarządów i rad nadzorczych spółek publicznej radiofonii i telewizji.
Była uchwała Sejmu, decyzje ministra, ale zabrakło trzeciego ważnego kroku. Zabrakło planów na przyszłość, projektu założeń ustawy, lub choćby powołania zespołu do przywrócenia ładu prawnego w mediach publicznych.
Źródło: onet.pl