Szokujące wyniki badań. Przez wielką elektrownię na Mazowszu w Wiśle ginie życie

Niezależny dziennik polityczny
Podgrzewa Wisłę do tak wysokiej temperatury, a przy okazji zasysa do systemu chłodzenia tak dużo wody, że w rzece giną miliony ryb rocznie. Naukowcy opublikowali właśnie w prestiżowym czasopiśmie wyniki swoich badań.

Nadrzeczne elektrownie szkodzą środowisku nie tylko przez emisję gazów cieplarnianych ze spalania paliw kopalnych. Szkodzą też środowiskom rzecznym przez ogromny pobór wody do chłodzenia urządzeń.

Już wcześniejsze wyniki badań wskazywały, że w elektrowniach giną tysiące ryb. Teraz wiemy znacznie więcej. 11 grudnia w naukowym czasopiśmie „Knowledge and Management of Aquatic Ecosystems” ukazały się wyniki badań wokół Elektrowni Kozienice, przeprowadzonych przez polskich naukowców we współpracy z Pracownią na rzecz Wszystkich Istot. 

Badania Wisły koło Elektrowni Kozienice. Próbki pobierane nocą

Naukowcy w wiosennych miesiącach pobierali próbki przed miejscem poboru wody potrzebnej do chłodzenia elektrowni i tuż za miejscem zrzutu podgrzanej wody. Praca prowadzona była głównie w nocy, bo wtedy wraz z nurtem migruje ichtioplankton – to on był głównym obiektem zainteresowania naukowców. To małe larwy ryb tuż po wylęgu. Mają zaledwie kilka milimetrów i bardzo niewielką zdolność do samodzielnego poruszania. Są w stanie o własnych siłach przemieścić się najwyżej o metr w celu znalezienia pokarmu. W żadnym wypadku nie mogą się przeciwstawić sile zasysania wody przez urządzenia elektrowni.

Próbki pobierano nocami, bo narybek wykorzystuje wtedy prąd rzeki, żeby przemieścić się w inne siedliska, tam gdzie znajdzie dogodne warunki do rozwoju. Obrazowo tłumacząc, to ogromne chmary malutkich rybek przemieszczających się wraz z nurtem. Już wcześniej szacowano, że w systemach chłodzenia elektrowni ginie spora część ichtioplanktonu. Dotyczy to elektrowni z archaicznym otwartym systemem chłodzenia. W odróżnieniu od tych chłodzących w obiegu zamkniętym.

Elektrownia Kozienice pod lupą

Do tych pierwszy należy Elektrownia Kozienice, druga największa w Polsce (o mocy 2900 MW) znajdująca się na południu województwa mazowieckiego.

Naukowcy w próbkach znajdowali fragmenty roślin, bezkręgowców, śmieci, a także narybku. Konserwowali je w miejscu pobrania, a potem szczegółowo analizowali ich skład w laboratorium za pomocą nowoczesnych metod genetycznych. Przyjęli szacunki uśrednione, odrzucając te skrajne. Wynika z nich, że w sezonie wiosennym system Elektrowni Kozienice zassał 102 mln osobników ryb. Wszystkie zginęły, bo nie mają szans przeżyć dużych i nagłych skoków temperatur.

– Te 102 mln rybek mogą się wydawać czymś mało realistycznym. Ale przyjmując, że larwa tuż po wykluciu waży 5 miligramów, to jest to 500 kilogramów, czyli pół tony malutkich ryb. A przecież te rybki przyrastają w bardzo szybkim tempie i nie są zasysane przez elektrownię pierwszego dnia życia. Ta wielkość rośnie więc i można mówić, że to około tony ryb. Tyle zostało zassanych i unicestwionych w systemie elektrowni w 2022 r. – mówi dr Michał Nowak, jeden z autorów publikacji.

Badania Wisły w Kozienicach. Giną chronione gatunki ryb

Naukowcy stwierdzili tam obecność 23 gatunków. 4 z nich to gatunki chronione przez polskie prawo, a pięć objętych jest unijnymi regulacjami Natura 2000. Wśród gatunków chronionych dr Nowak wymienia piekielnicę, bolenia, brzanę, kiełba białopłetwego. Tylko liczbę ginących boleni naukowcy szacują na 6 mln osobników, a różanek zwyczajnych na 4 mln. To tyle co nic.

Niejako „przy okazji” naukowcy odkryli też, że w składzie gatunkowym zdecydowanie dominują gatunki inwazyjne, czyli obce dla naszego środowiska. To babki rzeczna i rurkonosa – pochodzące z dorzecza Morza Czarnego. Ich udział w narybku pochwyconym w Wiśle sięga aż 86 proc.

Połowa ryb idzie na przemiał

Naukowcy sprawdzali też, jak dużo ryb ginie w stosunku do wszystkich dryfujących z nurtem. W tym celu pobierali próbki na całej szerokości rzeki na wysokości przeprawy promowej w miejscowości Świerże, tuż powyżej elektrowni.

Z badań wynika, że elektrownia zasysa w skrajnych momentach nawet 47,6 proc. larw występujących na tym odcinku rzeki, czyli niemal połowę. W innych momentach procent zaczynał się od jednej czwartej dryfujących larw.

Związane jest to z ilością wody płynącej w danym momencie Wisłą. Elektrownia Kozienice pobiera nawet do 100 m sześc. wody na sekundę, przy czym przepływ wody w Wiśle w ciepłe letnie dni spada nawet do 200 m sześc. Oznacza to, że wtedy połowa wody z Wisły jest zasysana, a następnie oddawana po podgrzaniu i zabiciu w niej żywych organizmów. – Paradoks polega na tym, że największe zapotrzebowanie na energię elektryczną jest latem, czyli wtedy, gdy najmniejszy jest przepływ w rzece – komentuje dr Nowak.

Prof. dr hab. Tomasz Mikołajczyk z Pracowni PEBI, współautor publikacji, dodaje: – Wysoka śmiertelność ryb wynika z niskich przepływów Wisły w 2022 r. oraz ciągłego, wysokiego poboru wody przez elektrownię. O ile naturalna śmiertelność narybku spowodowana m.in. przez drapieżnictwo nie przerywa łańcucha troficznego, o tyle wysoka śmiertelność wywołana sztucznie działalnością elektrowni może spowodować drastyczne skutki dla ichtiofauny i całej rzeki.

Zanieczyszczenie termiczne. Jakie są tego skutki?

Nie znamy wszystkich skutków podgrzania wody w rzece, ale naukowcy próbowali poznać skalę procederu. Z ich pomiarów wyszło, że w zależności od miejsca temperatura wody po zrzucie z systemu chłodzącego jest wyższa od 5 do ponad 8 stopni C. Maksymalna zmierzona temperatura wody w Wiśle poniżej elektrowni w Kozienicach to aż 31,8 C.

Naukowcy zwracają też uwagę, że tak duża ingerencja w rzekę ma miejsce już od 50 lat. Bo elektrownia w Kozienicach powstała w latach 70. Podobny wpływ, choć mniejszy ze względu na ich skalę, mają inne elektrownie.

Zapytaliśmy, jak zmieniłaby się rzeka, gdyby nie tak ogromne straty narybku. W naturze zdecydowana większość małych ryb też ginie, ale zazwyczaj pada ofiarą drapieżników, staje się więc bazą pokarmową dla nich. Dr Nowak odpowiada, że trudno oszacować skutki. Zwraca jednak uwagę na stopniowy upadek rybactwa w Polsce, które w kolejnych dekadach przestawało być dochodowe na kolejnych odcinkach rzeki, co na pewno ma związek z coraz mniejszą liczbą ryb w Wiśle.

Co robić z chłodzeniem w elektrowniach?

Naukowcy przygotowali możliwe scenariusze wyjścia z obecnej sytuacji. Najprostsze jest wstrzymanie poboru wody do chłodzenia nocą, gdy odbywa się największy dryf narybku, czyli od połowy kwietnia do końca lipca. 

W dłuższej perspektywie elektrownie powinny zmieniać systemy chłodzenia z otwartych na zamknięte, które potrzebują 100 razy mniej wody, czerpią ją tylko do uzupełnienia strat.

Docelowe rozwiązanie, nierealne w najbliższych latach, to odejście od elektrowni termicznych spalających paliwa kopalne. To wcale nie gwarantuje jednak rozwiązania problemu zabijania ryb. Niektóre elektrownie jądrowe także wyposażone są w otwarty system chłodzenia. Właśnie taki tańszy system z powodów ekonomicznych planowany jest w pierwszej polskiej elektrowni jądrowej na Pomorzu. Ale skutki spustu ciepłej wody do morza zasługują na osobne badania. 

Na razie istniejące elektrownie nadrzeczne czekają inne wyzwania. – Zamiana otwartych systemów chłodzących na zamknięte to minimum, jakie docelowo powinna dokonać w najbliższym czasie Elektrownia Kozienice. Dlatego niemiłym zaskoczeniem są dla nas informacje, że w ramach planowanej budowy bloków gazowych elektrownia nadal planuje korzystać z otwartego systemu chłodzącego. W XXI w. dalsze korzystanie z tego typu technologii jest niedopuszczalne i potwierdza, że system krajowego prawa ochrony środowiska wymaga zdecydowanej reformy – mówi Robert Wawręty, współautor publikacji z Towarzystwa na rzecz Ziemi.

Zapytaliśmy spółkę Enea Wytwarzanie, do której należy Elektrownia Kozienice, czy ma pomysły i plany na rozwiązanie problemu. Na odpowiedzi czekamy. 

Źródło: wyborcza.pl

Więcej postów