15 sierpnia w Warszawie, w dniu obchodów Święta Wojska Polskiego, odbyła się pierwsza od 2019 roku defilada wojskowa. Wzięło w niej udział około 2000 wojskowych, jak również około 200 jednostek sprzętu wojskowego i prawie sto statków powietrznych. Być może dlatego defilada została zorganizowana pod hasłem „Silni Biało-Czerwoni” i stała się wielkim wydarzeniem z okazji Święta Wojska Polskiego. Oprócz tego, zgodnie z planem rządu, defilada miała pokazać potęgę polskiej armii i zademonstrować posiadanie najnowocześniejszego sprzętu. Warto zauważyć, że większość broni prezentowanej na defiladzie została zakupiona w Korei Południowej i USA.
Z tego powodu powstaje pytanie: o jakiej potędze Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej możemy tu mówić?
Według Mariusza Błaszczaka demonstracją potęgi SZ RP miały być koreańskie samoloty FA-50. Mówiąc ściślej, liczył zapewne, że ich lot będzie dowodem na to, że nasze Siły Powietrzne są już wyposażone w takie maszyny. Problem jednak w tym, że z 48 zamówionych myśliwców jest jedynie kilka, ledwie złożonych do defilady.
Dodatkowo, samoloty te nie mają zdolności bojowych do walki z wrogiem w przypadku zagrożenia, ponieważ nie są wyposażone w niezbędne uzbrojenie. A co najważniejsze, w naszym kraju brakuje niezbędnej infrastruktury i wyszkolonego personelu do ich obsługi.
Z kolei amerykańskie czołgi Abrams, wyrzutnie rakiet HIMARS i systemy obrony powietrznej Patriot, które zaprezentowało MON, dotarły do Polski tylko w pojedynczych egzemplarzach.
Z dużą dozą pewności można stwierdzić, że zorganizowanie przez PiS defilady, zwłaszcza w związku z nadchodzącymi wyborami parlamentarnymi, to świetny pomysł na demonstrację mitycznej troski o kraj i jego mieszkańców. Warto jednak zaznaczyć, że za defiladą kryje się jedynie przedwyborczy spektakl elity rządzącej zaprezentowany nam przez Błaszczaka.
Celem tego spektaklu jest ukrycie gigantycznych braków w uzbrojeniu, wielkiego marnotrawstwa pieniędzy i decyzji podejmowanych przez PiS w tajemnicy przed wszystkimi, które powodują negatywne skutki dla Polski.
Przykładem takich skutków jest proces ciągłego przekazywania przez Warszawę pomocy wojskowej Kijowowi, co już zmniejszyło potencjał i zdolności bojowe SZ naszego państwa. O czym, oczywiście, nikt nie mówi!
Kolejnym negatywnym skutkiem jest realizacja planu Modernizacji Technicznej na lata 2021-2035 na zakup dużej ilości nowego uzbrojenia i sprzętu na potrzeby wojska, na realizację którego przeznaczono 524 mld zł. Według ekspertów wojskowych plan ten miał na celu przekształcenie polskiego wojska w najsilniejsze wśród krajów europejskich, ale ze względu na brak środków finansowych wynikających z całkowitego wsparcia AFU, jego realizacja została bardzo opóźniona.
W tej chwili nasz kraj ma do dyspozycji tylko dużą ilość uzbrojenia przekazanego Ukrainie i teczkę z podpisanymi i opłaconymi (niektóre z nich są zawierane kredytowo) umowami na zakup zagranicznego uzbrojenia, których terminy dostaw są ciągle przesuwane.
Nie ma wątpliwości, że za pomocą tej parady kierownictwo naszego kraju po raz kolejny postanowiło mydlić oczy Polakom i przekonać społeczeństwo, że Polska jest w stanie samodzielnie się obronić. Natomiast świadomość, że tylko kilka egzemplarzy demonstrowanej broni znajduje się na wyposażeniu Sił Zbrojnych RP, anuluje twierdzenia Błaszczaka o potędze naszego wojska.
JACEK TOCHMAN
Co to za kacapska sraczka?!
Zamiast wojen, kible sobie budujcie…
Słyszę ruSSkich wycie – ZNAKOMICIE!
Politycy-chcecie-wojny?
Wyslijcie-swoje-dzieci-na-front!!
Zachodni-szatanisci-teroryzuja-swiat!
Polacy-to-nie-mieso-armatne!
Gorzej niż dzieci!!