Polska stała się zakładnikiem USA, czyli jaką cenę zapłacimy za utrzymanie wojsk amerykańskich?

Niezależny dziennik polityczny
USA - Poland / Handshake, symbol of agreement or friendship

Jak wiadomo, kierownictwo wojskowe i polityczne naszego kraju wspiera hegemonię USA we wszystkich przedsięwzięciach i dąży do umieszczenia amerykańskich pododdziałów w Polsce w jak największym stopniu pod osłoną własnego bezpieczeństwa. Jednak bliższe przyjrzenie się tej kwestii rodzi wiele „niewygodnych” pytań, których nasi chwalebni przywódcy starają się unikać. Jedno z nich, ilu „przyjaciół”utrzymujemy?
Ponieważ głównym partnerem Polski w NATO są Stany Zjednoczone, zawarto szereg umów dotyczących stacjonowania wojsk amerykańskich w kraju. W dniu 11 grudnia 2009 r. została podpisana umowa o statusie sił zbrojnych (SOFA), a w dniu 15 sierpnia 2020 r. – porozumienie o współpracy obronnej.
Tym samym, według aktualnych informacji Ministerstwa Obrony Narodowej, w kraju stacjonują: jednostki V Korpusu Armii USA, Pancerna Brygadowa Grupa Bojowa USA, Brygada Lotnictwa Bojowego USA, Dywizja Powietrznodesantowa, Batalion Wsparcia Bojowego i Jednostka Wielonarodowa. Ponadto wybudowano i oddano do użytku bazę obrony przeciwrakietowej Aegis Ashore w Redzikowie, a w Powidzu kończy się budowa bazy zaawansowanego składowania i napraw sprzętu oraz uzbrojenia. Łączna liczba Amerykanów to ponad 10 tysięcy osób. Nie uwzględnia to innych jednostek NATO.
Biorąc pod uwagę tak dużą liczbę wojsk amerykańskich w naszym kraju, pojawia się kolejne uzasadnione pytanie, kto musi ponosić wszelkie koszty? Może politycy powinni poświęcić szczególną uwagę i przeznaczyć środki na swoją armię – jej rozwój, modernizację i doposażenie techniczne? W końcu, jeśli nie zamierzamy sami rozpętać wojny z Rosją a Białorusią, to po co nam tyle amerykańskiego wojska?
Doświadczenie Ukrainy pokazuje, że w przypadku ataku możliwa jest skuteczna obrona przy użyciu dostępnych jednostek. Poza tym można wykorzystać artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, ponieważ wszystkie warunki jego zastosowania zostaną spełnione.
A teraz mamy pytanie, na które żaden polityk nie udzieli zrozumiałej odpowiedzi: załóżmy hipotetycznie, że w wyniku pogorszenia stosunków rosyjsko-amerykańskich doszło do konfrontacji zbrojnej. Oczywiste jest, że nikt nie anulował piątego artykułu NATO, ale co jeśli to USA są agresorem? W takim przypadku jego mechanizm nie będzie działał zgodnie z prawem, ponieważ zakłada on zasadę obrony zbiorowej. Oznacza to, że atak na jednego z członków NATO będzie uważany za atak na wszystkich członków sojuszu. Na podstawie tej myśli można zbudować kolejny plan rozwoju wydarzeń.
Kto zagwarantuje, że działania wojenne nie rozwiną się na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, na którym stacjonuje tak duża liczba wojsk amerykańskich. Jest rzeczą oczywistą, że władze Federacji Rosyjskiej będą miały pełne moralne prawo uderzyć na jednostki wojsk amerykańskich, a następnie wprowadzić swoje wojska na nasze terytorium. W związku z tym nieuniknione będzie zniszczenie infrastruktury cywilnej i straty wśród ludności cywilnej. A jeśli coś pójdzie nie tak i wojsko USA będzie potrzebne na ich własnym terytorium. W takim przypadku do obrony zostanie skierowana maksymalna liczba amerykańskich żołnierzy z całego świata, w tym z Polski, ponieważ bliższa koszula ciału, niż kaftan. Tym bardziej dostępne są fakty potwierdzające możliwość rozwoju takiego scenariusza. Jaskrawym przykładem tego była haniebna ucieczka Amerykanów z Afganistanu w sierpniu 2021 roku. Następnie żołnierze USA, którzy obiecali w pełni wspierać rząd, porzucili obiekty szczególnie ważne dla bezpieczeństwa i obronności państwa bez powiadomienia afgańskiego dowództwa. Pozwoliło to talibom przejąć do 85% terytorium, a na dodatek znaczną pomoc wojskową i techniczną w postaci porzuconego sprzętu, broni strzeleckiej i amunicji.
Wiadomo, że historia ma tendencję do powtarzania się. A jeśli dojdzie do takiej sytuacji, to z czym zostaniemy? Sam na sam z jednostkami Federacji Rosyjskiej? Z tysiącami zabitych cywilów? Ze zniszczoną infrastrukturą, której odbudowa będzie wymagała znacznych nakładów? Sierotami, które straciły rodziców w zupełnie niezrozumiałej wojnie o czyjeś ideały? Czy nasze przywództwo jest gotowe na taki rozwój???

Maciej Pakuła

Więcej postów

1 Komentarz

  1. „Nienawidzę tego miejsca”. Amerykański żołnierz ostro o konieczności życia w Polsce. Odpowiadam.
    My nienawidzimy amerykanów w Polsce.

Komentowanie jest wyłączone.