Minister obrony Mariusz Błaszczak poinformował o ćwiczeniach z wykorzystaniem baterii Patriot. Cennej porady udzielili nami ci, którzy ten sprzęt znają najlepiej, bo sprawdzili go w boju.
- Trwa szkolenie żołnierzy wykorzystujących dwie baterie systemów Patriot, zakupionych za 4,75 mld dol. od USA. Według standardów amerykańskiej armii szkolenie z użycia zestawów Patriot trwa zazwyczaj dwa lata.
- Wojna na Ukrainie potwierdza wagę umiejętności żołnierzy, zwłaszcza obsługujących tak złożony i ważny dla bezpieczeństwa kraju sprzęt, jak systemy obrony powietrznej Patriot.
- Ukraińcy, którzy zdobyli doświadczenie w warunkach bojowych, zwrócili uwagę na niedostatki w szkoleniu polskich żołnierzy i ćwiczebnym wykorzystania tej zaawansowanej i cennej broni.
Ćwiczenie Sochaczew 23 trwające na terenie 32. Bazy Lotnictwa Taktycznego z wykorzystaniem baterii Patriot dotyczy integracji wszystkich elementów najwyższego piętra wielowarstwowej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. To kolejny ważny etap szkolenia żołnierzy wykorzystujących te systemy.
Przypomnijmy, że przyjęcie i wdrożenie amerykańskiego systemu obrony powietrznej i przeciwrakietowej Patriot w ramach I fazy systemu Wisła do naszych sił zbrojnych odbywało się w zakresie procedury SICO (System Integration Checkout).
Zgodnie z nią polskie i amerykańskie zespoły przeprowadzały inwentaryzację wszystkich dostarczonych elementów systemu i prowadziły finalny montaż sprzętu oraz testów poprawności jego funkcjonowania.
Ten kluczowy etap wdrożenia Patriotów do służby rozpoczął się we wrześniu 2022 r. na toruńskim poligonie. Był to pierwszy z trzech etapów, na które podzielony jest SICO.
Drugi obejmował testy zintegrowanego systemu dowodzenia obroną przeciwlotniczą i przeciwrakietową z wykorzystaniem amerykańskiego systemu IBCS.
Ostatni etap to ponowne dokładne sprawdzenie kompletnego systemu Patriot/IBCS w Warsztatach Techniki Lotniczej w Toruniu. Zakończenie procesu SICO zostało zaplanowane na II kwartał 2023 r. Będzie to milowy krok na drodze do osiągnięcia wstępnej gotowości operacyjnej przez pododdziały wykorzystujące system Wisła. Cały proces zakończy ćwiczenie certyfikacyjne.
Według MON-u pododdziały wykorzystujące Patrioty mają osiągnąć gotowość operacyjną jeszcze w tym roku. Obecnie trwa etap szkolenia i zgrywania pododdziałów. Żołnierze ćwiczą na symulatorze oraz praktycznie w polu, ale również „na sucho”, bez strzelań. Te, nawet treningowe, odbywają się tylko na poligonie w USA. Według standardów amerykańskiej armii szkolenie z użycia zestawów Patriot trwa zazwyczaj dwa lata.
Nowoczesny i drogi sprzęt to nie wszystko. Przewagę dają praktyczne umiejętności jego wykorzystania
Minimalnie szkolenie trwa około roku – tak było w przypadku żołnierzy ukraińskich, którzy znają już sprzęt rakietowy. W służbie, w czasie pokoju, prowadzone jest głównie na symulatorach. Trudno intensywnie wykorzystywać do ćwiczeń w polu systemy rakietowe, z których jeden kosztuje ok. 1 mld dol. i wystrzeliwać pociski warte po kilka milionów dolarów każdy.
Nie wystarczy posiadanie choćby i najnowocześniejszego sprzętu. Aby móc go skutecznie wykorzystać zgodnie z przeznaczeniem, trzeba wcześniej dobrze się do tego przygotować.
Dotyczy to w szczególności tak złożonych i ważnych systemów obrony powietrznej, do jakich zalicza się Patriot, stanowiący najwyższe piętro budowanego w Polsce wielowarstwowego systemu obrony przeciwlotniczej.
Ukraińcy doskonale wiedzą, jak ogromną przewagę w boju daje dobre wyszkolenie. I nie dotyczy to jedynie żołnierzy. Stąd tak dużą uwagę zwracają na to, by szkolenie prowadzone było w warunkach maksymalnie zbliżonych do tych, z jakimi żołnierze mogą się spotkać w walce na froncie.
Doświadczeń bojowych z wojny z Rosjanami, wynikających z realnego użycia sprzętu na polu walki, zdobytych przez ukraińską armię, trudno nie doceniać. Należą pod tym względem do najlepszych na świecie. Te unikatowe doświadczenia dotyczą także systemu Patriot.
Ukraińcy wskazują, co robimy nie tak podczas szkolenia z wykorzystaniem Patriotów
Na podstawie swoich doświadczeń Ukraińcy wyciągnęli wnioski, że polskie szkolenie z wykorzystaniem systemów Patriot budzi wątpliwości. Oglądając zdjęcia z ćwiczeń, ostrzegli, że nasze wojsko używa ich w bardzo ryzykowny sposób.
Chodzi o zdjęcia opublikowane przez MON przy okazji ostatnich ćwiczeń prowadzonych w 32. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Łasku. Ukraiński serwis Defense Express napisał, że sposób prowadzenia ćwiczeń w Polsce z wykorzystaniem Patriotów niesie zagrożenia dla tego systemu w boju.
Ukraińcy zwrócili przede wszystkim uwagę na rozmieszczenie poszczególnych elementów systemu Patriot. Wyrzutnie stoją zaledwie kilkanaście metrów od siebie na płaskim terenie i nie są w żaden sposób osłonięte.
Sytuację pogarsza fakt, że zaledwie kilkadziesiąt metrów od nich znajdują się radar AN/MPQ-53, stanowisko dowodzenia i namioty dla personelu. Wystarczy jeden pocisk rakietowy Iskander czy Kindżał, który eksplodowałby w pobliżu, by zniszczyć cały system. Naszą bazę z Patriotami dzieli od granicy Rosji tylko ok. 340 km, a od Białorusi zaledwie 290 km.
Ukraińscy wojskowi podkreślają też, że nawet zestrzelenie nadlatującej rakiety nie gwarantuje, że jej spadające szczątki nie uszkodzą cennego sprzętu. Tak bliskie skupienie poszczególnych elementów baterii oznacza zatem ewidentne wystawianie jej na niepotrzebne ryzyko.
Po co rozmieszczać Patrioty, skoro nie ma zagrożenia? Jeśli już, należy robić to tak, jak w boju
Mogłoby się wydawać, że Ukraińcy nie rozumieją, że być może mają do czynienia ze zdjęciem propagandowym, którego celem jest pokazanie całego systemu w jednym kadrze i pochwalenie się, że już go mamy. Do tego Polska nie jest w stanie wojny.
Okazuje się jednak, że Ukraińcy również to zauważyli. Podkreślają, że nie tylko nie jesteśmy z nikim w stanie wojny, ale jesteśmy też członkiem NATO, a rosyjski atak na kraj sojuszniczy jest mało prawdopodobny.
Przy okazji zadają jednak pytanie: skoro tak jest, to po co w ogóle rozmieszczać Patrioty? Argument odstraszania przy takiej konfiguracji systemu traci na sile. Po to przecież, aby podnosić swoje umiejętności bojowe, szkoli się wojsko.
Trudno przy tym zaprzeczyć, że każde szkolenie, w którym nie uwzględnia się prawdziwych bojowych zagrożeń, to “pokazówka” i bezpowrotnie stracony czas szkoleniowy.
Nasi żołnierze na ćwiczenia kompanijne, batalionowe czy brygadowe wychodzili z koszar rzadko. Teraz konieczność zgrywania pododdziałów i oddziałów z nowo otrzymanym sprzętem, powinno to zmienić.
Żródło: wnp.pl