Szybko okazało się, że to najdroższa tego typu placówka w Polsce. Przygotowanie i działalność szpitala tylko do 31 grudnia 2021 r. pochłonęły 79,4 mln zł, czyli co najmniej czterokrotnie więcej, niż zakładano na początku. Dziś koszty jego funkcjonowania są jeszcze większe, choć dokładnych wyliczeń nikt nie przedstawia.
Jak dowiodły późniejsze ustalenia kontrolerów NIK, MSWiA i posłów opozycji Michała Szczerby i Dariusza Jońskiego z Koalicji Obywatelskiej, zorganizować można go było w kilku innych lokalizacjach, lepszych z punktu widzenia organizacji i kosztów. Np. w jednym z dwóch wyłączonych już z funkcjonowania szpitali wrocławskich.
Premier chwalił, NIK wycenia straty przy organizacji szpitala na 26,7 mln zł
I choć wrocławska placówka niemal od początku krytykowana była jako przykład nieprzejrzystości wykorzystywanych do jej powstania procedur oraz marnotrawienia środków, w marcu 2021 r. publicznie szpitala bronił premier.
— Może należałoby ten przymiotnik „tymczasowy” wykreślić z tej nazwy, ponieważ ten szpital odpowiada wszystkim wysokim i należytym standardom prowadzenia działalności medycznej w ramach służby zdrowia — mówił wówczas szef rządu, twórców szpitala chwaląc m.in. za kreatywność i odpowiedzialność.
W styczniu br. jako pierwsi informowaliśmy w Onecie o wynikach przeprowadzonej w placówce kontroli NIK, którą o możliwych nieprawidłowościach zawiadomili Szczerba z Jońskim. Ustalenia kontrolerów były dla organizującego szpital wojewody druzgocące.
— Aktywność wojewody związana z przygotowaniem inwestycji była chaotyczna, spóźniona i niepoprzedzona jakąkolwiek analizą — mówił w poniedziałek, prezentując wyniki kontroli, Marcin Kaliński, pełniący obowiązki dyrektora delegatury NIK we Wrocławiu. — Brak było uzasadnienia lokalizacji szpitala w obiektach prywatnego przedsiębiorcy przy ul. Rakietowej we Wrocławiu. Wybór ten nie został przeprowadzony w sposób potwierdzający, że była ona najlepszą z dostępnych opcji.
Powierzenie organizacji prywatnej spółce doprowadzić miało, zdaniem kontrolerów NIK, do szeregu nieprawidłowości, z których za najpoważniejsze uznano zawyżanie kosztów wykonywanych prac i wybudowanie, wbrew zawartej umowie, dwóch dodatkowych hal, które nie były zresztą później wykorzystywane.
Poseł Szczerba: nic na Dolnym Śląsku nie dzieje się bez zgody Morawieckiego
Wcześniej, bo już w grudniu 2022 r., zawiadomienie o możliwości popełnienia przez wojewodę Obremskiego przestępstwa polegającego na „wyrządzeniu znacznej szkody majątkowej w budżecie Skarbu Państwa w kwocie nie mniejszej niż 1 mln 546 tys. 427 zł” złożyli w prokuraturze posłowie opozycji Dariusz Joński i Michał Szczerba.
Doniesienie posłów trafiło najpierw do rozpatrzenia przez śledczych z Wrocławia, a następnie przekazane zostało Prokuraturze Okręgowej w Opolu. A ta 2 sierpnia br. zdecydowała o wszczęciu w tej sprawie oficjalnego śledztwa w kierunku przestępstwa, za które sprawcy grozić może nawet do pięciu lat więzienia.
— Naszą misją jest rozliczyć PiS. Deklarowaliśmy, że zrobimy wszystko, by ludzie Morawieckiego odpowiedzieli za gigantyczne nadużycia i w tej sprawie prokuratura podzieliła nasze zarzuty — mówi Onetowi Michał Szczerba, według którego odpowiedzialność za nieprawidłowości spada jednak nie tylko na wojewodę, ale również bezpośrednio na desygnującego na to stanowisko Jarosława Obremskiego premiera.
— Nic na Dolnym Śląsku nie dzieje się bez zgody Morawieckiego. Był on ojcem tego szpitalnego przekrętu. Pojawia się coraz więcej pytań o powiązania biznesowe jego i jego ludzi. Ta sprawa to symbol przeżartego biznesowymi interesami układu Morawieckiego.
O jakich „powiązaniach biznesowych” mówi poseł opozycji?
Jak informowaliśmy w Onecie, spółka DCC, w której pomieszczeniach zrealizowany został szpital, należy do grupy biznesmenów z Ząbkowic Śląskich, uchodzących za dolnośląski bastion Michała Dworczyka, dziś byłego już szefa kancelarii premiera. Pełnomocnikiem wojewody ds. organizacji szpitala został zaś Maciej Bluj, wieloletni znajomy Mateusza Morawieckiego jeszcze z czasów szkolnych i członek tworzonej przez jego ojca, Kornela, podziemnej „Solidarności Walczącej”.
To właśnie on — jako były wiceprezydent Wrocławia (za czasów prezydentury Rafała Dutkiewicza) — stawał kilka lat temu w obronie transakcji, na mocy której Mateusz Morawiecki kupił w 2002 r. wraz z żoną od Kościoła działkę w niezwykle atrakcyjnej cenie, znacznie poniżej jej ówczesnej wartości.
Poseł PiS: to nie przypadek, że prokuratura uaktywnia się tuż przed wyborami
Z Jarosławem Obremskim, wobec którego zostało wszczęte śledztwo, nie udało nam się w weekend porozmawiać. Telefonu od nas nie odbierał, a pytania przesłane SMS-em zignorował.
Kilku rozmówców Onetu z kręgów dolnośląskiego PiS zwraca jednak uwagę, że to kolejny cios prokuratury nadzorowanej przez toczącego polityczną wojnę o wpływy z premierem Zbigniewa Ziobrę, wyprowadzony w ludzi uchodzących za bliskich Morawieckiemu.
Tak było z niedawnym zatrzymaniem i tymczasowym aresztowaniem kierownictwa śmieciowej spółki Chemeko-System, z którą powiązani są czołowi politycy dolnośląskiego PiS i w obronie interesów której — jak twierdzą radni sejmiku województwa dolnośląskiego Dariusz Stasiak i Patryk Wild — stawać miał osobiście Michał Dworczyk.
— To raczej nie jest przypadek, że prokuratura uaktywnia się tuż przed wyborami — usłyszeliśmy od jednego z dolnośląskich posłów, który nie zgodził się jednak na podawanie swojego nazwiska.
Joński ze Szczerbą też zwracają na to uwagę.
— Dotychczas każde nasze zawiadomienie kończyło się umorzeniem prokuratury Ziobry. Były to celowe działania, by chronić najważniejszych dygnitarzy PiS — powiedział Onetowi Dariusz Joński. — Kontrole poselskie mają sens. Po raz kolejny udowodniliśmy, że skutecznie zabezpieczamy dowody i ujawniamy niegospodarność i nadużycia władzy.
Michał Szczerba: — Tu nie ma przypadku, ale to nas nie interesuje. Idziemy z Dariuszem po prawo i sprawiedliwość. Nadchodzi czas rozliczeń.
Ż↑ródło: onet.pl