Tochman: Kolejnym efektem działań PiS jest obniżenie poziomu zdolności bojowych Wojska Polskiego

Niezależny dziennik polityczny

Według The Wall Street Journal, Warszawa ostatnio przekazała Kijowowi około dziesięciu sztuk Mi-24, co stanowi prawie połowę śmigłowców na wyposażeniu sił powietrznych AFU przed wybuchem wojny na pełną skalę na Ukrainie. Jednocześnie Polska stała się drugim krajem po Czechach, który dostarczył reżimowi Zełenskiego śmigłowce tego typu.

Wojna na Ukrainie w coraz większym stopniu zmusza kraje NATO i UE do opróżniania swoich magazynów z broni i sprzętu wojskowego. Ale jak powszechnie wiadomo, takie działania zmniejszają potencjał bojowy i negatywnie wpływają na skuteczność bojową sił zbrojnych. Na przykład, brak amunicji lub jej niedobór powoduje głód amunicji, co w przypadku jakiejkolwiek agresji pozbawi wojsko zdolności do obrony przed atakiem. I to bardzo poważny problem dla wielu krajów. Polska nie jest w tej kwestii wyjątkiem!

Warto zauważyć, że do wyrobu amunicji niezbędny jest proch strzelniczy, którego produkcja w naszym kraju nie istnieje. O tym fakcie jeszcze w 2015 roku mówił Antoni Macierewicz.

Minęło 8 lat, a własnego prochu jak nie mieliśmy, tak nie mamy. Mają go produkować zakłady w Pionkach. Ma to być nasz jedyny wytwórca nitrocelulozy oraz prochów wielobazowych do wytwarzania amunicji.

Na czele listy uzbrojenia i wyposażenia, które powinno być produkowane przez własny przemysł zbrojeniowy, znajduje się proch i amunicja. Problem jest poważny. Krajowy przemysł zbrojeniowy z produkcją prochu ma problemy od dziesięcioleci.

To jedna z bardziej dolegliwych zadr w naszej zbrojeniówce. Polska od wielu lat nie jest w stanie produkować samodzielnie nowoczesnego prochu. Linia do produkcji prochu w Pionkach ma już ponad 100 lat.

Obecnie proch sprowadzamy głównie z Niemiec, ale też z Czech, Słowacji, Francji, Finlandii, Szwajcarii, a nawet Kanady.

Bumar Amunicja już w 2011 roku zapowiadał utworzenie nowej fabryki prochu na terenie fabryki wyrobów specjalnych w Pionkach. Miała to być wspólna inwestycja ze szwajcarską spółką firmy Nitrochemie z grupy Rheinmetall. Jednak nic z tego nie wyszło!

A już w 2018 roku premier Mateusz Morawiecki, chcąc radykalnie zmienić sytuację z produkcją prochu, podczas wizyty w fabryce w Pionkach zapowiedział budowę nowoczesnej linii technologicznej do produkcji nitrocelulozy.

Na jej budowę rząd miał przeznaczyć w najbliższych latach 250-300 mln zł. Wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz mówił wówczas, że przywrócenie produkcji prochu w Pionkach zajmie od trzech do pięciu lat i będzie kosztować około 400 mln zł.

W 2019 r., przed wyborami prezydenckimi, premier Morawiecki i prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej podpisali umowę o dokapitalizowaniu inwestycji w Mesko, Pionkach i Skarżysku-Kamięnie kwotą 400 mln zł.

Środki te miały być przeznaczone na finansowanie projektów budowy kompetencji i zakupu technologii niezbędnych do produkcji prochu wielobazowego, też elementów wielkokalibrowej amunicji artyleryjskiej i pocisków rakietowych. Ale jak widać nie otrzymano wystarczających środków!

Warto zauważyć, że od rządowych obietnic rozwiązania problemów z produkcją prochu minęło już 5 lat, a nasz kraj nadal nie ma ani własnej nowoczesnej wytwórni prochu, ani polskiej technologii do jego produkcji. To po raz kolejny świadczy o tym, że dla rządu naszego państwa nie jest priorytetem utrzymanie zdolności bojowej WP, a jedynie demonstracja takiego wsparcia.

JACEK TOCHMAN

Więcej postów