Plan awaryjny PiS. Wysłannicy Kaczyńskiego kuszą i badają grunt pod przyszłą koalicję

Niezależny dziennik polityczny

Prawo i Sprawiedliwość liczy się z tym, że mimo ewentualnej wygranej w jesiennych wyborach może i tak nie stworzyć samodzielnie rządu w ramach Zjednoczonej Prawicy. Taki scenariusz ma być dzisiaj najbardziej realny — słyszymy nieoficjalnie od polityków partii władzy. Stąd decyzja, by rozpocząć zakulisowe polityczne rozmowy, których celem jest zbadanie różnych opcji na wypadek powyborczego impasu.

  • Onet dotarł do wniosków z wewnętrznych badań zamawianych przez PiS na potrzeby kampanii. To Konfederacja stała się dotychczas największym beneficjentem planu partii Kaczyńskiego
  • Źródła Onetu w PiS twierdzą, że rozpoczęło się badanie gruntu pod przyszłą koalicję. Dyskretne polityczne rozmowy Nowogrodzka ma prowadzić m.in. z poszczególnymi politykami PSL, a także z niektórymi liderami Konfederacji
  • Nie ma takich rozmów, nie było i nie będzie — deklaruje jeden z liderów Konfederacji Krzysztof Bosak

Choć twardy reset kampanii, zmiany w sztabie oraz w rządzie przyniosły Prawu i Sprawiedliwość stabilizację wyborczych notowań, to wciąż partia władzy nie może znaleźć sposobu, by powiększyć swoją przewagę nad Platformą Obywatelską. Najnowsze sondaże pokazują wprost, że w żadnym ze scenariuszy partia rządząca nie jest w stanie zdobyć tylu mandatów, które pozwoliłyby jej na kolejne czteroletnie samodzielne rządy Zjednoczonej Prawicy.

PiS nie utrzyma władzy bez koalicjanta

Na tym jednak nie koniec złych wiadomości dla partii Kaczyńskiego. Onet dotarł do wniosków z wewnętrznych badań zamawianych przez PiS na potrzeby kampanii.

Wynika z nich dzisiaj wprost, że bez znalezienia dużego koalicjanta Prawo i Sprawiedliwość nie utrzyma władzy. Najbardziej optymistyczne dziś scenariusze wskazują, że do większości sejmowej może zabraknąć nawet kilkunastu mandatów.

Niestety to jest dzisiaj najbardziej realny scenariusz — słyszmy od polityków PiS z centrali na Nowogrodzkiej, którzy w rozmowach z Onetem przyznają, że jedna lista wyborcza PiS, na której znajdą się politycy m.in. Suwerennej Polski, Partii Republikańskiej czy Pawła Kukiza może okazać się niewystarczająca, by rządzić przez kolejne cztery lata.

Jak słyszymy, tę świadomość ma prezes PiS Jarosław Kaczyński, który ma zdawać sobie w pełni sprawę z tego, że nawet jeśli wygra wybory i pokona przy urnach wyborczych Platformę oraz samego Donalda Tuska to i tak ostatecznie może utracić władzę.

Decydujący będzie wrzesień

Z naszych rozmów z politykami obozu władzy wynika, że w sztabie wyborczym PiS trwają intensywne przygotowania do kluczowej fazy kampanii, która de facto rozpocznie się z chwilą ogłoszenia przez prezydenta Andrzeja Dudę daty wyborów parlamentarnych. Jak pisaliśmy w Onecie, PiS chce, by wybory odbyły się 15 października. Data ta jest nieprzypadkowa, jak i decyzja, by tego samego dnia przeprowadzić referendum dotyczące przyjmowania uchodźców w Polsce. Chodzić ma Nowogrodzkiej o maksymalną mobilizację zarówno swojego elektoratu, jak i tych niezdecydowanych wyborców, którzy z racji na tematykę referendum, wybiorą się mimo wszystko do urn, by wziąć udział w obu głosowaniach.

Wynik wyborów rozstrzygnie się we wrześniu. To będzie najważniejszy miesiąc kampanii. Kto wówczas zdobędzie przewagę, to wygra wybory

— słyszymy z ust jednego ze sztabowców PiS, który nie ukrywa, że obóz rządzący zamierza wraz z końcem wakacji ruszyć z całych sił z kampanią wrześniową.

A ta w dużej mierze ma być oparta na sprzeciwie wobec przyjmowania uchodźców. Emocje społeczne mają zostać rozgrzane do granic możliwości. W ramach tzw. rządowej kampanii informacyjnej w ruch mają pójść zamawiane właśnie spoty antyimigracyjne, a polskie ulice zalać ma fala rządowych billboardów. Wszystko po to, aby doprowadzić tuż przed wyborami do totalnej polaryzacji oraz w pełni świadomie wywołać awanturę z PO i jej liderem Donaldem Tuskiem.

Konfederacja zyskuje dzięki PiS

Nasi rozmówcy przyznają, że choć temat uchodźców i ich relokacji nie przysporzył dotychczas Prawu i Sprawiedliwości znacznego wzrostu w sondażach, to wpłynął jednak negatywnie na wyniki poparcia pozostałych partii opozycyjnych. Dzisiaj partie opozycyjne podobnie jak PiS nie mogą liczyć na większość parlamentarną.

Na tym klinczu zyskuje obecnie najwięcej Konfederacja, której notowania z każdym miesiącem rosną. Zwłaszcza od chwili, kiedy prezes Kaczyński ogłosił pomysł zorganizowania takiego referendum w trakcie wyborów.

Z badań zamawianych przez PiS — jak twierdzą nasi rozmówcy — ma jasno wynikać, że to Konfederacja stała się dotychczas największym beneficjentem tego antyimigracyjnego planu partii Kaczyńskiego. I co ciekawe, dotychczas sztab Prawa i Sprawiedliwości nie podjął żadnych działań, aby ten stan w jakikolwiek sposób zmienić.

Politycy obozu władzy, z którymi rozmawialiśmy, nie kryją, że to właśnie Konfederacja może stać się jedyną możliwością dla stworzenia po wyborach koalicyjnego rządu. — Proszę zwrócić uwagę, że nikt z PiS czy z naszych koalicjantów nie atakuje dzisiaj polityków Konfederacji. Przypadek czy celowe działanie? Proszę samemu na to pytanie sobie odpowiedzieć — mówi jeden z wpływowych polityków partii rządzącej.

Badanie gruntu i dyskretne rozmowy

Inny nasz rozmówca, członek sztabu PiS, przyznaje wprost, że został wydany nieformalny zakaz atakowania Konfederacji, zwłaszcza na temat uchodźców.

Ponadto źródła Onetu twierdzą, że rozpoczęło się ciche badanie gruntu pod ewentualną przyszłą koalicję. Dyskretne polityczne rozmowy wysłannicy z Nowogrodzkiej mają rzekomo prowadzić nie tylko z pojedynczymi posłami Konfederacji, ale także — jak słyszymy — z niektórymi jej liderami.

Co wynikać ma z tych rozmów? Według Nowogrodzkiej niewiele, a politycy Konfederacji mają podczas spotkań z wysłannikami obozu władzy jasno deklarować, że nie zamierzają rozmawiać teraz o żadnej koalicji z Prawem i Sprawiedliwością. Na to — jak słyszymy nieoficjalnie — ma być ewentualnie czas najwcześniej w noc po ogłoszeniu wyników wyborów.

Takie plotki to akt desperacji

Doniesienia o rzekomych zakulisowych rozmowach z wysłannikami PiS dementuje w rozmowie z Onetem jeden z liderów Konfederacji Krzysztof Bosak. — Nie ma takich rozmów, nie było i nie będzie — deklaruje Bosak, który dodaje, że Prawo i Sprawiedliwość musi być naprawdę zdesperowane, skoro politycy partii władzy rozpowszechniają takie informacje.

— Nie prowadzimy rozmów, nie szukamy tego kontaktu, bronimy się rękoma i nogami przed kontaktami zakulisowymi z pisowcami, bo wiemy, że one nam szkodzą — podkreśla Bosak. — Oceniamy rządy PiS jako patologiczne i jedną z naszych misji jest odsunięcie tego układu od władzy. Jesteśmy po to, aby te patologiczne układy przerwać, żeby w Polsce było możliwe uprawianie polityki na zdrowych zasadach — dodaje.

PiS kusi także niezadowolonych ludowców

Z naszych informacji wynika, że nie tylko politycy Konfederacji mają w ostatnim czasie rozmawiać z wysłannikami Nowogrodzkiej. Obiektem zainteresowania PiS stać się mieli także posłowie Polskiego Stronnictwa Ludowego. Kuszeni mają być zwłaszcza ci politycy, którzy nie kryją swojego niezadowolenia z dotychczasowej współpracy lidera ludowców Władysława Kosiniaka-Kamysza z Szymonem Hołownią i jego Polską 2050.

— Panie redaktorze, na razie za wcześnie na jakiekolwiek daleko idące wnioski. Czy rozmawiamy z PiS? Odpowiem tak: nie potwierdzę i nie zaprzeczę — mówi Onetowi jeden z czołowych polityków PSL.

Źródło: onet.pl

Więcej postów