Polska i Niemcy nie były dotąd w stanie uzgodnić szczegółów ws. utworzenia centrum serwisowego dla leopardów używanych w Ukrainie – twierdzi „Der Spiegel”.
Przed poniedziałkową (3.07.2023) wizytą niemieckiego ministra obrony Borisa Pistoriusa w Polsce tygodnik „Der Spiegel” informuje o problemach z utworzeniem na polskim terytorium centrum serwisowego dla czołgów Leopard, wykorzystywanych przez Ukrainę. Według „Spiegla” Berlin i Warszawa do tej pory nie były w stanie uzgodnić szczegółów projektu, który – zgodnie z pierwotnymi planami – miał ruszyć z końcem maja.
Już 21 kwietnia, przy okazji spotkania krajów wspierających Ukrainę w bazie Ramstein w Niemczech, Boris Pistorius ogłosił, że podpisał z polskim ministrem obrony Mariuszem Błaszczakiem list intencyjny w sprawie utworzenia centrum serwisowego dla leopardów. Podkreślał przy tym, jak ważny dla Ukrainy jest wspólny polsko-niemiecki projekt. Warsztat naprawczy dla czołgów zapewni, że dostarczone systemy uzbrojenia, które zostaną uszkodzone na froncie bądź zniszczone w walce, „będą mogły być szybko naprawione w razie potrzeby”, przypomina „Der Spiegel” słowa ministra. I dodaje, że wówczas „plan brzmiał konkretnie”, a Pistorius oszacował koszty powstania centrum na 150 mln euro.
PGZ i „ceny z księżyca”
„W międzyczasie, ponad dwa miesiące po spotkaniu w Ramstein, optymizm przygasł, i to nie tylko u ministra. Według źródeł w przemyśle obronnym polsko-niemiecki projekt dotyczący czołgów wcale nie posuwa się do przodu. Zamiast tego Berlin i Warszawa wciąż spierają się o szczegóły dotyczące struktury wspólnego przedsięwzięcia” – twierdzi „Der Spiegel”. Według tygodnika od kilku dni gotowy jest pierwszy projekt umowy, ale „do końca zeszłego tygodnia nie został podpisany z powodu różnych spornych punktów”.
Jak czytamy, w przedsięwziecie zaangażowani mieli być niemieccy producenci czołgów Rheinmetall i Krauss-Maffei Wegmann (KMW) oraz Polska Grupa Zbrojeniowa (PGZ). „Warsztaty napraw” dla czołgów miałyby powstać w Poznaniu i Gliwicach, zaś koszty wziąłby na siebie niemiecki rząd.
Według źródeł branżowych, na które powołuje się „Der Spiegel”, jak dotąd to za sprawą strony polskiej projekt wyhamował. „Polska firma PGZ przedstawiła bardzo oryginalne pomysły w sprawie kosztów prac nad czołgami. Osoby znające sprawę mówią o ‚cenach z księżyca’. Na przykład za tzw. wstępną diagnostykę czołgów PGZ chciała naliczyć 100 tysięcy euro. W Niemczech za taką usługę płaci się zwykle 12 tysięcy euro. Dodatkowo PGZ nie chciała udzielić żadnej gwarancji za naprawę, co również jest całkowicie niespotykane” – twierdzi „Der Spiegel”.
Antyniemiecka kampania PiS
Tygodnik spekuluje, że faktycznym powodem tej sytuacji jest polityka. Jak pisze, niemieccy producenci czołgów „nie mają złudzeń, co kryje się za polskimi szczególnymi życzeniami”. „Od miesięcy rząd w Warszawie prowadzi regularną kampanię przeciwko Berlinowi. Rządząca partia PiS nie przepuszcza żadnej okazji, by podjudzać przeciwko Berlinowi” – dodaje.
W poniedziałek, 3 lipca, minister Pistorius odwiedza miejsce rozmieszczenia niemieckich wyrzutni rakietowych Patriot w okolicach Zamościa. Ma rozmawiać również z Mariuszem Błaszczakiem. Jak ocenia „Der Spiegel”, rozmowa stwarza szanse, by uratować polsko-niemieckie przedsięwzięcie w sprawie czołgów Leopard jeszcze przed szczytem NATO w Wilnie w przyszłym tygodniu.
Źródło: dw.com