Niemiecka prasa: Weber – dla PiS idealny obiekt nienawiści

Niezależny dziennik polityczny

Słowa Manfreda Webera o „zaporze ogniowej” przeciwko PiS wywołały ostrą reakcję ze strony obozu rządowego w Polsce. Niemiecka prasa komentuje.

„W Polsce na jesieni zostanie wybrany nowy parlament. Rządząca narodowo-konserwatywna partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS) bierze już teraz na cel Berlin i Brukselę, niemiecki rząd, Komisję Europejską i wszystkich możliwych europejskich polityków. W Manfredzie Weberze PiS znalazł idealny obiekt nienawiści” – pisze Gerhard Gnauck w czwartkowym (29.06.23) wydaniu dziennika „Frankfurt Allgemeine Zeitung” (FAZ).

Weber jest Niemcem i równocześnie przewodniczącym Europejskiej Partii Ludowej, a także szefem klubu tego ugrupowania w Parlamencie Europejskim.

Zapora ogniowa przeciwko PiS

Gnauck przytoczył dotyczący Polski fragment wywiadu Webera dla „FAZ”:   „Opowiadamy się za kursem, który wyklucza radykałów. AfD, Le Pen, to nasi polityczni wrogowie. Sformułowałem trzy warunki jakiejkolwiek współpracy: proeuropejskość, proukraińskość, praworządność. W ten sposób budujemy zaporę ogniową przeciwko PiS. Jesteśmy jedyną siłą, która może zastąpić PiS w Polsce i poprowadzić ten kraj z powrotem do Europy” – podkreślił.

Dziennikarz „FAZ” pisze, że w reakcji na te słowa, w Polsce doszło do „medialnej burzy”.   Gnauck cytuje premiera Mateusza Morawieckiego, który na Twitterze określił wypowiedź Webera mianem „skandalicznej”; przytacza też opinię ministra Jacka Sasina – „O tym, kto rządzi w naszej ojczyźnie, decydują Polacy. Berlin nie ma nic do powiedzenia”.

Wcześniej na celowniku Scholz

Autor przypomniał, że przedmiotem krytyki ze strony PiS był w ubiegłym miesiącu kanclerz Olaf Scholz. Powodem był wpis kanclerza na Twitterze z okazji rocznicy zakończenia II wojny światowej. Scholz napisał, że 9 maja 1945 roku „Niemcy i cały świat zostały wyzwolone od dyktatury narodowego socjalizmu”. Wpis krytykowany był m. in. przez szefa komisji spraw zagranicznych Sejmu Radosława Fogla i wiceministra spraw zagranicznych Arkadiusza Mularczyka.

Zdaniem „FAZ” słowa Webera są interesujące nie tylko ze względu na fragment o Polsce. Gnauck zwrócił uwagę na pozytywną ocenę polityki włoskiej premier Giorgi   Meloni. Weber pochwalił ją za „konstruktywne rozwiązywanie problemów w Europie”.

Gnauck podkreślił, że ten fragment wywiadu z pewnością nie uszedł uwadze PiS, gdyż „Bracia Włosi” i partia Jarosława Kaczyńskiego tworzą fundament frakcji „Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy” (EKR) w Parlamencie Europejskim.

„Słowa Webera mogą zawierać co najmniej jeszcze jedno przesłanie – sugestię, że PiS nawet wśród europejskiej prawicy jest bardziej izolowany niż myślał” – czytamy w „FAZ”.

Zwrot Webera na prawo to taktyka przed wyborami

O „zwrocie na prawo” Webera pisze też Hubert Wetzel w „Sueddeutsche Zeitung”. Jego zdaniem flirt szefa EPL z partiami ultrakonserwatywnymi w Parlamencie Europejskim jest podyktowany taktyką przed wyborami w przyszłym roku. W kilku europejskich krajach władzę ostatnio przejęły partie konserwatywne, a inne są na krótko przed sukcesem – od Włoch poprzez Szwecję i Finlandię, aż po Hiszpanię. Partie te albo nie należą do EPL Webera, albo są skazane na współpracę z partiami należącymi do EKR.

„Weber sformułował trzy warunki współpracy z bardziej prawicowymi partiami – muszą być proeuropejskie, muszą wspierać Ukrainę i nie mogą kwestionować państwa prawa. Interpretacja, czy te kryteria są spełnione, zależy w dużej mierze od niego” – tłumaczy Wetzel.

W poszukiwaniu większości dla von der Leyen

Te kryteria odgradzają EPL tylko od trzech „prawdziwych skrajnie prawicowych i nacjonalistycznych” partii – węgierskiego Fideszu, polskiego PiS i francuskiego Ruchu Narodowego Marine Le Pen. Są także skierowane przeciwko niemieckiej Alternatywie dla Niemiec.

Szukając powodów zwrotu Webera na prawo, „SZ” zwraca uwagę, że w wybranym w 2024 roku Parlamencie Europejskim partie prawicowe zapewne zwiększą liczbę mandatów, podczas gdy partie centrowe mogą stracić, nawet 80 mandatów. Jeżeli Ursula von der Leyen będzie kandydowała na drugą kadencję, Weber musi zapewnić jej podczas głosowania większość. 

W przeciwieństwie do roku 2019, w głosowaniu zabraknie zapewne 50 głosów PiS i Fideszu, ponieważ von der Leyen zablokowała z powodu korupcji i naruszaniu praworządności rządom w Warszawie i Budapeszcie unijne fundusze. „Weber musi znaleźć rekompensatę za te głosy” – pisze dziennikarz „Sueddeutsche Zeitung”.                

Źródło: dw.com

Więcej postów