Nietykalni. Co ukrywa Komenda Główna

Niezależny dziennik polityczny
Nękanie, poniżanie, zastraszanie i tuszowanie afer. Takie zarzuty swojemu przełożonemu stawiają policjanci z Biura Kontroli Komendy Głównej. Badała je specjalna komisja, ale – mimo obciążających zeznań – szef policji gen. Jarosław Szymczyk uznał, że do żadnych nieprawidłowości nie doszło. Teraz sprawą zajęła się prokuratura. – Ten człowiek wie wszystko o największych skandalach w polskiej policji. Dlatego roztoczono nad nim parasol ochronny – słyszymy.

Przez kilka tygodni spotykam się z osobami, które ostatnie lata pracy spędziły w Biurze Kontroli KGP. To najczęściej byli policjanci, rzadziej pracownicy cywilni. Wszyscy mogą poszczycić się imponującym życiorysem zawodowym. To nie dziwi, gdyż tylko tacy ludzie mają szansę dostać pracę w jednostce, której zadaniem jest egzekwowanie standardów w największej służbie mundurowej w Polsce.

Na wstępie rozmowy zawsze pada jeden warunek: bezwzględna anonimowość. Niektórzy proszą też, aby w artykule nie pojawiło się nic, co mogłoby ich w jakikolwiek sposób zidentyfikować.

Strach przed osobą, o której będziemy rozmawiać, jest wyczuwalny od pierwszych minut spotkania, a sprawy nie ułatwia fakt, że część moich informatorów wciąż pracuje w służbach. Za kontakt z mediami bez zgody przełożonych mogłaby ich czekać „dyscyplinarka”. Dlatego na potrzeby tego tekstu większość imion moich rozmówców została zmieniona.

– Ja nie wierzę, że po tym artykule coś się wydarzy. W policji takie zjawisko jak „mobbing” nie istnieje. Poza tym rozmawiamy o człowieku, którego wiedza mogłaby zaszkodzić wielu ważnym osobom, w tym samemu komendantowi głównemu – mówi na wstępie Justyna.

– To dlaczego zgodziła się pani ze mną spotkać?

– Bo mam nadzieję, że ten człowiek chociaż przez chwilę odpuści tym, którzy tam teraz pracują. Aczkolwiek nie sadzę, żeby w dłuższej perspektywie było go stać na refleksję. To zaburzony narcyz, który wielu wartościowych ludzi doprowadził do roztrojenia nerwowego.

– Panią również?

– Tak. Niektórzy brali leki uspokajające, mnie zaczęło szwankować ciśnienie. Odeszłam, bo stwierdziłam, że zdrowie jest ważniejsze. To niepojęte, że ktoś taki może rządzić jednym z najważniejszych wydziałów polskiej policji.

Wybrani z wybranych

„Zachowujesz się jak śmieć, a nie jak wyższy oficer! Jakim prawem zamierzasz odejść? Tak zachowują się tylko śmieci! Nie jesteś godny tytułu oficera. Jesteś zwykłym pasożytem, który tylko podpisuje się na liście!”.

Te słowa najmocniej utkwiły Markowi w pamięci.

Źródło: onet.pl

Więcej postów

polub nas!