Andrzej Rozenek powiedział w TOK FM, że w grudniu na teren Polski wleciały więcej niż jedna rosyjska rakieta. – Istnieją również źródła, według których w tragedii w Przewodowie, nie było jednej rakiety – mówił poseł z komisji obrony. Jak dodał, „cały czas błąkamy się w oparach dezinformacji”, bo szef MON unika udzielania odpowiedzi na pytania o rakiety. – Dla nich polska racja stanu, bezpieczeństwo obywateli są na szarym końcu – ocenił.
Od odnalezienia fragmentów rosyjskiej rakiety w lesie pod Bydgoszczą minął ponad miesiąc, a cały czas więcej jest w tej sprawie pytań i wątpliwości, niż konkretnych informacji ze strony rządu i resortu obrony. Jak ocenił Andrzej Rozenek, „sprawa rakiety jest wyjątkowo kuriozalna”.
– W tej sprawie nic nie zostało wyjaśnione. Nie wiemy naprawdę, ile tych rakiet wleciało – mówił gość „Poranka Radia TOK FM”.
– Dlaczego pan powiedział, że nie wiadomo, ile rakiet wleciało? Czytałem interpelację senatora Krzysztofa Brejzy, który pyta premiera, czy prawdą jest, że 16 grudnia do Polski wleciały trzy rakiety. Pan ma podobne wiadomości? – pytał Maciej Głogowski.
– Tak. Istnieją źródła, które podają, że było więcej tych rakiet i istnieją również źródła, według których w tragedii w Przewodowie, kiedy zginęło dwóch obywateli Polski, nie było jednej rakiety, tylko były dwie rakiety – poinformował polityk z Koła Parlamentarnego Lewicy Demokratycznej.
Gość TOK FM stwierdził, że „cały czas błąkamy się w oparach dezinformacji albo braku informacji”. – Dobrze by było, żeby chociaż posłowie komisji obrony byli poinformowani albo komisji ds. służb specjalnych. Ale rząd żadnych informacji nie udziela. Proszę zwrócić uwagę, co się wydarzyło: rakieta wleciała w grudniu i do kwietnia nic społeczeństwo nic o tym nie wiedziało. Załóżmy, że ona by przenosiła ładunek biologiczny czy chemiczny, to jakieś rzeczy mogłyby się rozprzestrzeniać. Nie można nie szukać takiej rakiety. Trzeba szukać do skutku – podkreślił Rozenek.
Min. Błaszczak milczy
Dlaczego więc nie szukano? Zdaniem posła uzasadnienie może być tylko jedno. – I ono wynika z bardzo niskich standardów, jakimi posługują się politycy PiS-u. Mianowicie dla nich polska racja stanu, bezpieczeństwo obywateli są na szarym końcu, względem interesu partii, interesu własnej kariery politycznej – argumentował.
Rozenek dodał, że „Mariusz Błaszczak stał się zakładnikiem swoich własnych kłamstw”. – Ponieważ wcześniej na Twitterze pisał, że Polska jest bezpieczna, że nasze niebo dzięki PiS-owi jest bezpieczne i w związku z tym nie potrzebujemy niemieckich Patriotów. Później wydarzyła się tragedia w Przewodowie, a potem – w grudniu – wleciała następna rakieta, bądź rakiety. I Błaszczak nie mógł już tego podać do wiedzy publicznej, bo stałby się zakładnikiem własnego kłamstwa – przekonywał rozmówca Macieja Głogowskiego.
Polityk podkreślił, że sednem sprawy jest bezpieczeństwo wszystkich obywateli naszego kraju. – Jeżeli Mariusz Błaszczak ryzykuje bezpieczeństwo obywateli dla swojej kariery; jeżeli dla swojej kariery potrafi oskarżyć jednego z dowódców polskiej armii o to, że go nie poinformował o wlocie rakiety, to znaczy, że mamy do czynienia z ludźmi kompletnie nieodpowiedzialnymi. Którzy liczą się wyłącznie z własną karierą i własnym interesem – uważa poseł.
MON zaciąga kredyty w Korei Płd.
Wątpliwości gościa „Poranka Radia TOK FM” budzi również taktyka, jaką stosuje resort obrony w sprawie zakupów sprzętu dla armii. Bo dopiero z mediów z Korei Południowej dowiedzieliśmy się, że Polska zaciągnęła w tym kraju kredyt w wysokości 76 mld zł na zakup sprzętu wojskowego.
– Oczywiście, że będziemy chcieli wiedzieć więcej – powiedział Rozenek, zwracając uwagę, że źródła finansowania zakupów uzbrojenia nie powinny być tajemnicą. – Nie musimy wiedzieć dokładnie, jaki to sprzęt, ale to, ile wydajemy z polskiego budżetu, powinniśmy wiedzieć. Chwalą się, co kupują, ale nie wiem, dlaczego nie mówią o kredytach. Może one są bardzo niekorzystne – zasugerował gość „Poranka Radia TOK FM”.
Źródło: tokfm.pl