Google, Microsoft, Facebook – giganci zwalniają na potęgę. Nie tylko oni. To efekt nowych, gorszych czasów

Niezależny dziennik polityczn

Big Tech zwalnia ludzi na potęgę. Tylko w maju pracę w firmach z Doliny Krzemowej straciło kilkanaście tysięcy osób, a łącznie w tym roku jest ich już ponad 200 tys. To jednak nie tyle oznaka kryzysu, co jeden z efektów ubocznych sytuacji po pandemii.

Alphabet (Google), Amazon, Microsoft i Meta (Facebook) to tylko część z technologicznych gigantów, którzy w tym roku pozbyli się pracowników. I to nie setek, ale tysięcy ludzi. Tylko te cztery z pięciu największych firm technologicznych na świecie zwolniło kilkadziesiąt tysięcy osób. I to tylko w tym roku.

200 tys. osób straciło pracę. W mniej niż pół roku

O zwolnieniach w wielkich firmach technologicznych z Doliny Krzemowej nie dało się w ostatnim czasie nie usłyszeć. Ogłaszane w coraz to kolejnych korporacjach cięcia personelu najczęściej obejmują nawet kilkanaście tysięcy osób jedniocześnie i jest o nich wyjątkowo głośno w mediach. Dla przykładu, technologiczny serwis TechCrunch odpalił kilka dni temu stronę internetową z “licznikiem zwolnień” w braży tech. Wynika z niego, że tylko od stycznia do maja br. pracę straciło ponad 190 tys. osób. Najwięcej w styczniu (prawie 85 tys.), a najmniej w maju (13,3 tys.). Jak wynika z licznika layoffs.fyi liczba zwolnionych od początku roku w spółkach tech przekroczyła już 202 tys. pracowników (203,8 tys. osób z 754 firmach).

Za takie liczby odpowiadają przede wszystkim najpotężniejsze korporacje świata tech z Amazonem, Metą, Microsoftem i Alphabetem na czele. Dla przykładu w samym tylko styczniu pierwsza z tych firm pozbyła się 18 tys. z zatrudnionych, właściciel Google pożegnał 12 tys. osób, a firma odpowiedzialna za Windowsa musiała rozstać się z 10 tys. pracowników. Zwolnienia, choć na mniejszą skalę, są jednak widoczne również w mniejszych firmach technologicznych – np. w Yahoo, Twitterze, Dellu, PayPalu, Lyft, Disney’u czy Dropboksie. Jak pisała kilka dni temu stacja CNBC, powołując się na słowa eksperta, wciąż nie mamy jednak do czynienia z falą zwolnień, a jedynie “zmarszczką”. Liczby te – choć wydają się ogromne – nie są bowiem – w przypadku największych firm technologicznych – bardzo znaczące. Jak twierdzą eksperci, nie oznaczają też jeszcze kryzysu w branży, a są efektem wcześniejszych decyzji.

Skąd wynika fala zwolnień w branży technologicznej?

Słyszymy o nich tak często, bo dotyczą najbardziej znanych pracodawców, dlatego są wyjątkowo medialne i często zupełnie niespodziewane. Jeszcze w czasie pandemii te same firmy masowo zatrudniały nowych pracowników, pomimo że ogólnie trend w pozostałych branżach był zupełnie odwrotny. Jak przypominała jakiś czas temu stacja, tylko w czasie trwania pandemii Amazon podwoił swój personel, zatrudniając prawie 800 tys. nowych osób. Właśnie wtedy ta i wiele innych firm zatrudniała ludzi na potęgę, doświadczając sporego zapotrzebowania na technologię.

Teraz obserwujemy natomiast efekt w wejścia w trudniejsze czasy, po pomyślnym dla branży okresie rozwoju w pandemii. Otoczenie gospodarcze jest bowiem trudne, a firmy naturalnie szukają sposobów na cięcie kosztów. Poza redukcją etatów, giganci świata tech próbują bowiem oszczędzać na innych wydatkach. Dość powiedzieć, że Google, będący od lat w czołówce absolutnie najlepszych pracodawców, postanowił w kwietniu ograniczyć niektóre z listy benefitów dla pracowników, zamknąć część barów z przekąskami i rzadziej wymieniać służbowe laptopy na nowe.

Źródło: next.gazeta.pl

Więcej postów