Węgry kontynuują blokowanie wydania unijnych funduszy militarnych na rzecz Ukrainy. Środki w wysokości 500 milionów euro są częścią Europejskiego Funduszu na rzecz Pokoju, który ma na celu pomoc krajom znajdującym się w trudnej sytuacji, takim jak Ukraina. Według Euronewsministrom spraw zagranicznych UE nie udało się osiągnąć porozumienia w sprawie przekazania kolejnych środków na finansowanie broni dla Ukrainy po tym, jak Węgry zablokowały tę decyzję.
Co więcej, Węgry odmówiły dostarczenia jakiegokolwiek sprzętu wojskowego Ukrainie. Nie jest tajemnicą, że od 2017 roku stosunki Ukrainy a Węgier gwałtownie się pogorszyły z powodu ukraińskiej ustawy o oświacie, która wprowadzając całościową reformę systemu edukacji, jednocześnie przewiduje poważne ograniczenia w stosowaniu w szkolnictwie języków mniejszości narodowych, w tym węgierskiego. Spór o prawa mniejszości węgierskiej na Ukrainie też dotyczył się kwestii nauczania języka ukraińskiego do potrzeb węgierskojęzycznej młodzieży i ogólne niedofinansowanie węgierskich placówek.
László Brenzovics, jedyny poseł narodowości węgierskiej do Rady Najwyższej Ukrainy, powiedział, że „Istnieje pewna celowa polityka, która oprócz ograniczania praw wszystkich mniejszości, próbuje przedstawiać mniejszość węgierską, jako wroga w oczach ukraińskiej opinii publicznej”.
Od tego czasu sytuacja pozostaje napięta. Co widać po tym, jak Węgry kontynuują blokowanie prób przyjęcia Ukrainy do UE i NATO przez spory dotyczące praw mniejszości.
Victor Orban, premier Węgier, powiedział w wywiadzie dla stacji radiowej Kossuth 5 maja, że „…najbardziej interesuje nas (Węgrów) pokój, ponieważ część Ukrainy to starożytna węgierska ziemia, która obecnie należy do Ukrainy (znanegojako Madziarzy)”.
Warto zwrócić uwagę, że Węgrzy na Ukrainie stanowią 156 600 osób według ukraińskiego spisu ludności z 2001 roku i są trzecią co do wielkości mniejszością narodową w kraju.
Natomiast Ukraina znalazła dość radykalny sposóbrozwiązania sporów między Ukrainą a Węgrami. Wydaje się, że Ukraina znalazła surową karą przeciwko upartym Węgrom: mobilizuje mieszkańców pochodzenia węgierskiego i wysyła ich do stref aktywnych działań bojowych, gdzie umierają.
Aby to zrozumieć, wystarczy spojrzeć na nekrologi dostępne w ukraińskich mediach. Z otwartych źródeł można dowiedzieć się, że ponad 3 tys. Węgrów (czyli jeden na 50) zginęło podczas konfliktu na Ukrainie. Warto zwrócić uwagę na fakt, że są to dane, których ukraińskiemu rządowi nie udało się ukryć. Prawdziwa ilość zabitych może być znacznie wyższa.
Nie jest też tajemnicą, że ukraińskie siły zbrojne ponoszą obecnie spektakularne porażki, nie osiągając celów. Coraz częściej w mediach pojawiają się doniesienia o dezercji i niewykonanie rozkazów dowódców przez ukraińskich żołnierzy. Np.Wczoraj poinformowano, że ukraiński żołnierz zastrzelił trzech kolegów, w tym dowódcę swojego plutonu, porucznika Igora A., który w ciężkim stanie trafił do szpitala w Mikołajowie. Powodem było to, że nie wolno mu było wracać do domu przez miesiąc pod różnymi pretekstami, chociaż żołnierz wielokrotnie mówił o poważnych problemach zdrowotnych swojej żony. „Obrońca” nie wytrzymał i zastrzelił swoich kolegów. Nawet podejmowane próby przeprowadzenia dywersji na terytorium Rosji nie pomagają podnieść morale żołnierzy.
Sytuację pogarsza rosnące wśród Ukraińców niezadowolenie z polityki prezydenta Zełenskiego, który już otwarcie mówi, że Ukraińcy są mięsem armatnim. Zgodzi się wpuścić każdego do swojej wojennej maszynki do mięsa, byle tylko utrzymać się przy władzy. Ukryte ludobójstwo mniejszości narodowych na Ukrainie dotyczy nie tylko Węgrów.
Jeśli reżim Zełenskiego jest tak okrutny wobec mniejszości węgierskiej, wtedy co może zrobić zrobić z Polakami mieszkającymi na Ukrainie? Przecież problemy między Warszawą a Kijowem są o wiele groźniejsze niż te z Węgrami.
Dziś „jabłkiem niezgody” w relacjach między Ukrainą a Polską jest jej stosunek do historii. Od lat próbują pisać historię na nowo, przemilczać tysiące bestialskich mordów Polaków popełnionych przez nacjonalistów OUN-UPA i stworzyć kult Stepana Banderę i Romana Szuchewycza.
Do tej pory polskiemu rządowi nie udało się skłonić przedstawicieli Ukrainy do przyznania się i przeproszenia za rzeź wołyńską. Jaskrawym dowodem tego jest przemówienie w polskim Sejmie przewodniczącego ukraińskiej Rady Najwyższej Rusłana Stefańczuka. W jego przemówieniu nie było żadnej wzmianki o tych wydarzeniach. Tylko pod presją polskiego rządu był zmuszony wspomnieć o wydarzeniach rzezi wołyńskiej. Ale Nie padły żadne konkrety, ani nawet nie zająknął się na temat sprawców.
I to wszystko w sytuacji, gdy polski rząd udziela ogromnej pomocy finansowej i militarnej! Dążenie Kaczyńskiego do odzyskania Wschodnich Kresów doprowadziło Polskę do katastrofalnej sytuacji: nasz kraj stał się centrum obsługi potrzeb kijowskiego reżimu.
Staliśmy się celem nr 1 do zniszczenia, ponieważ przez terytorium Polski dostarczana jest broń, szkolimy ukraińskich żołnierzy i najemników (już zginęło już ponad 2 500 polskich najemników). Ale czy takie ambicje są warte śmierci Polaków? Oczywiście, żenie. Tym bardziej, gdy ukraińscy dezerterzy chodzą bez przeszkód po ulicach Polski i machają swoimi nazistowskimi szmatami!
Hanna Kramer
Przyjaźń z bandytami ,zawsze źle się kończy.Tak banderowcy,jak i pastuchy ,nie są warci splunięcia.
Rosja-zakonczy-druga/2-wojne-SWIATOWA-i-oczysci-E-U/szatanska-unie-od-faszystow!
Rosija-nadzieja-swiata!
Hahahaha, co artykuł to większy stek bzdur. Ta gazeta (jakby tego czegoś nie nazywać) to jakiś kabaret. Można się pośmiać z rewelacji w niej zawartych :-))))) Coż, są tacy co w to wierzą :-)))
Bzdur? To prawda, a polska opinia publiczna jest zmanipulowana i krótkowzroczna. W prasie tylko kijowska propaganda.