Policja zakończyła postępowanie dyscyplinarne w sprawie wypadku w Dawidach Bankowych. W marcu dwaj policjanci na służbie wieźli radiowozem nastolatki i uderzyli w drzewo. Tylko jeden z nich otrzymał karę dyscyplinarną.
Jak donosi RMF FM, umorzenie postępowania służbowego w sprawie dowódcy patrolu było koniecznością.
– Przestał on podlegać orzecznictwu dyscyplinarnemu – powiedział rzecznik Komendanta Stołecznego Policji nadkom. Sylwester Marczak, cytowany przed rozgłośnię za PAP. – Drugiego funkcjonariusza uznano winnym popełnienia czynu, za który obwiniony poniósł odpowiedzialność dyscyplinarną – dodał rzecznik, ale nie wyjaśnił, o jaką karę chodzi.
RMF FM podaje za PAP, że przyczyną uniemożliwiającą prowadzenie postępowania było przejście funkcjonariusza na emeryturę.
Co stanie się z policjantami z Dawidów Bankowych
Sprawę wypadku radiowozu z dwiema nastolatkami odrębnie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Śledczy przejęli postępowanie od prokuratorów z Pruszkowa. Toczy się ono w kierunku m.in. spowodowania wypadku, niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień. Policjanci nie udzielili także pomocy poszkodowanym nastolatkom.
– Po skompletowaniu materiału dowodowego prokurator wydał postanowienie o przedstawieniu zarzutów policjantom – informowała pod koniec marca rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Aleksandra Skrzyniarz.
Śledczym udało się też przesłuchać mężczyzn. Obaj usłyszeli takie same zarzuty. Grozi im kara do trzech lat więzienia.
Co się stało w Dawidach Bankowych?
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, do wypadku z udziałem dwóch nastolatek doszło po policyjnej interwencji. Dziewczyny były wiezione radiowozem, który uderzył w drzewo. Jak się później okazało, żadna z nich nie była osobą zatrzymaną. Wcześniej obie, wraz z grupą przyjaciół wezwały służby w ramach interwencji.
Światło dzienne ujrzały relacje znajomych nastolatek, które siedziały na tyle radiowozu. – Teksty policjantów miały taki podtekst erotyczny, jakby sobie flirtowali – usłyszeli dziennikarze Onetu.
– To było uprowadzenie, mieliśmy do czynienia z nielegalnym pozbawieniem wolności – mówił Roman Giertych, który jest pełnomocnikiem jednej z nastolatek uczestniczących w wypadku. – Zdaniem mojej klientki one miały szczęście, że doszło do tego wypadku – dodał mecenas.
Źródło: natemat.pl