Zamieszanie z komisją ds. badania rosyjskich wpływów trwa. Prezydent Andrzej Duda najpierw podpisał projekt kontrowersyjnej ustawy, a kilka dni później zaproponował zmiany, i to drastyczne. Zazwyczaj robi się na odwrót. — Jak to może świadczyć o prezydencie, skoro w poniedziałek twierdzi jedno, w piątek drugie. Nie wiadomo, co będzie dalej — komentuje w rozmowie z „Faktem” Aleksander Kwaśniewski.
Prezydent Andrzej Duda zaskoczył wszystkich. Kilka dni po podpisaniu niezwykle kontrowersyjnej ustawy o powołaniu komisji ds. badania rosyjskich wpływów w Polsce Duda ogłosił, że chce w niej zmian i złoży w Sejmie projekt jej nowelizacji. Prezydent chce zmodyfikować bardzo ważne elementy tej ustawy.
Komisja ds. rosyjskich wpływów. O co chodzi?
26 maja głosami Zjednoczonej Prawicy oraz pojedynczych posłów wspierających obóz rządzący Sejm uchwalił ustawę o „Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022”.
Cała opozycja głosowała przeciw. Zarzuca PiS, że komisja będzie de facto organem politycznym, który będzie wydawać zakaz pełnienia funkcji publicznych. Sugerowano, że władza chce w ten sposób wykluczyć z życia politycznego największego przeciwnika, a więc Donalda Tuska. Dlatego ustawę zaczęło nazywać „lex Tusk”.
Andrzej Duda nie posłuchał jednak próśb o weto i bardzo szybko ustawę podpisał. Ale kilka dni później wykonał zwrot o 180 stopni i zaproponował… nowelizację dopiero co wprowadzonego prawa. Prezydent zamierza zmniejszyć uprawnienia komisji, zwłaszcza w zakresie kar. Na ich miejsce Duda chce teraz pozostawienia jedynie opinii komisji o tym, że dana osoba nie gwarantuje należytego „wykonywania czynności w interesie publicznym”.
Niewykluczone, że na decyzję Andrzeja Dudy wpłynęły głosy dezaprobaty ze strony naszych sojuszników w Stanach Zjednoczonych i Unii Europejskiej. Departament Stanu USA wyraził obawę, że komisja może posłużyć do zablokowania kandydatur polityków opozycji.
Teraz prezydent próbuje odkręcić sytuację, a piłka jest po stronie Sejmu, który będzie rozpatrywał prezydencki projekt nowelizacji.
Aleksander Kwaśniewski krytykuje Andrzeja Dudę. „Ciąg głębokich nieporozumień”
— To był ciąg głębokich nieporozumień — ocenia zachowanie Andrzeja Dudy jego poprzednik, Aleksander Kwaśniewski.
Prezydent, mając czas, nie wykorzystał go. Podpisał ustawę, która jest niekonstytucyjna, ma wątpliwości, więc wysyła ją do Trybunału Konstytucyjnego, ale w trybie następczym, a nie prewencyjnym, teraz ją nowelizuje… To dowód na bałagan, brak kompetencji i odpowiedzialności. Jak to może świadczyć o prezydencie, skoro w poniedziałek twierdzi jedno, w piątek drugie, nie wiadomo, co będzie dalej
— wylicza z wyraźną dezaprobatą Aleksander Kwaśniewski.
Aleksander Kwaśniewski krytykuje Andrzeja Dudę. „Wygląda niepoważnie”
Zgodnie z Konstytucją Andrzej Duda miał 21 dni do namysłu, czy podpisać ustawę. Zamiast tego podpisał ją szybko, a później zmienił zdanie.
— Nie wiem, co go motywowało, żeby tak szybko podpisać. Teraz musi wycofywać się rakiem. To wszystko wygląda niepoważnie. Myślę, że wcześniej było wystarczająco dużo głosów, które mówiły, że to potwór prawny, a on nie posłuchał — mówi „Faktowi” Kwaśniewski.
Jak dodaje, trudno ocenić, na co liczy prezydent. — Nie wiem, co kalkuluje, ale efekt jest najgorszy. Zmiana stanowiska prezydenta jest tak szybka, że trudno przewidywać, z jaką ustawą się obudzimy — komentuje Kwaśniewski.
Źródło: fakt.pl
„Andrzej Duda miał 21 dni do namysłu”. Ale jego nie obchądzą sprawy wewnętrzne Polski, jej racja stanu, praworządność i interes. On jest zafiksowany na Ukrainie. To analogiczne zachowanie do zachowania D.Tuska, gdy o likwidacji stoczni miał powiedzieć „a niech gniją”.