Ukraina nadal naciska na Niemcy i stara się wciągnąć je do koalicji krajów gotowych oddać Ukraińcom swoje myśliwce.
Rząd Niemiec od tygodni rozkłada ręce twierdząc, że nie ma możliwości, by dołączyć do międzynarodowej koalicji, która ma dostarczyć Ukrainie myśliwce F-16 i wyszkolić ukraińskich pilotów. Powód? Niemcy takich samolotów nie posiadają. Kijów mimo to nie rezygnuje z prób przekonania Berlina do współpracy w tym zakresie.
Ukraiński minister obrony Ołeksij Reznikow opowiedział się we wtorek (30.05.23) za tym, aby Niemcy udostępniły Ukrainie myśliwce typu Eurofighter, będące na wyposażeniu Bundeswehry.
Reznikow powiedział gazetom grupy medialnej Funke, że Ukraina potrzebuje łącznie około 120 myśliwców. – Większość stanowić będą F-16, których jest na świecie ponad pięć tysięcy – powiedział. Ale, jak dodał, dobrze byłoby mieć także Eurofightery albo szwedzkie Gripeny.
Stany Zjednoczone dały niedawno zielone światło swoim europejskim sojusznikom, aby rozpoczęły szkolenie ukraińskich pilotów na samolotach F-16.
„Nie damy, bo nie mamy”
Kanclerz Olaf Scholz i minister obrony Boris Pistorius wielokrotnie dawali do zrozumienia, że Niemcy nie widzą się w roli dostarczyciela samolotów bojowych i że ich wsparcie koncentruje się na czołgach i obronie powietrznej. Berlin argumentuje, że nie może dostarczyć samolotów F-16, a kilka typów samolotów i tak nie byłoby pomocnych dla Ukrainy ze względu na różne sposoby ich obsługi.
Reznikow jest jednak innego zdania. Jak mówił, istnieje już międzynarodowa koalicja czołgowa, której rdzeniem są niemieckie czołgi typu Leopardy, ale też dodatkowo amerykańskie Abramsy i brytyjskie Challengery. – Tak samo moglibyśmy stworzyć koalicję samolotową z F-16 jako rdzeniem i do tego z Eurofigterami i Gripenami – mówił.
– Gdyby Wielka Brytania i Niemcy połączyły swoje moce przy Eurofighterach, byłby to ważny krok – dodał.
Źródło: dw.com