Nowy niemiecki cud gospodarczy dobiegł końca – tak niemieckie dzienniki komentują doniesienia o recesji gospodarczej.
„Frankfurter Allgemeine Zeitung” („FAZ”) przypomina, że jeszcze na początku roku prognozy były optymistyczne i wydawało się, że niemiecka gospodarka uniknie spowolnienia. „Fakt, że stało się inaczej, jest bolesny i stanowi sygnał ostrzegawczy. Teraz nikt nie może ignorować oczywistej prawdy: Niemcy mają prawdziwy problem gospodarczy, którego nie da się obejść” – czytamy. Zdaniem gazety recesja dotknie najbardziej sektor budowlany, który po złotych latach notuje znaczące załamanie liczby zamówień. Jeszcze przed innymi wyzwaniami stoi przemysł. „Teraz musi poradzić sobie z ‘zieloną transformacją’, która tylko w marzeniach kanclerza Olafa Scholza i ministra gospodarki Roberta Habecka wyzwala nowy cud gospodarczy. (…) Ale bez funkcjonującej krajowej gospodarki nie da się wygrać walki ze zmianami klimatu” – przestrzega „FAZ”.
O trudnej sytuacji gospodarczej i społecznej w Niemczech pisze „Mitteldeutsche Zeitung”. „Wielu Niemców stało się biedniejszych w ciągu ostatniego półtora roku. Inflacja pochłonęła ich siłę nabywczą, płace i emerytury w większości przypadków wzrosły mniej niż ceny. Nawet jeśli obecnie w niektórych obszarach inflacja znów się zmniejsza, to niewiele zmienia to w ogólnym obrazie sytuacji” – zauważa dziennik z Halle. Zdaniem gazety to, co czyni ten kryzys dramatycznym i politycznie drażliwym, jest fakt, że jego konsekwencjami szczególnie dotknięte są osoby o niskich dochodach. „W ostatnich miesiącach drożało przede wszystkim to, co jest częścią podstawowych ludzkich potrzeb: energia, zboża i produkty mleczne, oleje spożywcze. Ci, którzy muszą wydawać dużą część swojego dochodu, aby zaspokoić podstawowe potrzeby, cierpią bardziej niż inni” – podsumowuje gazeta.
„Pforzheimer Zeitung” stwierdza, że zarówno kanclerz Olaf Scholz, jak i minister gospodarki Robert Habeck mylili się w swoim optymizmie. Wbrew ich zapowiedziom wyniki gospodarcze nie poprawiają się, ale już dwa kwartały z rzędu ulegają pogorszeniu. Nowy niemiecki cud gospodarczy dobiegł końca. Republika Federalna nie jest już motorem gospodarczym Europy. Pozostaje teraz w ogonie” – czytamy. Gazeta zauważa, że dotąd lokalizacja w Niemczech była dla firm na tyle atrakcyjna, że przeważała nad wadami, takimi jak wysokie podatki i inne obciążenia. Teraz sytuacja się zmieniła. „Brakuje wykwalifikowanych pracowników i młodych talentów, energia jest droga, presja na transformację ogromna, biurokracja wymyka się spod kontroli, a Niemcy pozostają w tyle pod względem cyfryzacji. I nawet pod względem innowacyjności. Apel lidera FDP Christiana Lindnera o zwrot w polityce gospodarczej jest uzasadniony” – uważa „Pforzheimer Zeitung”.
„Berlin, mamy problem! Byłoby niezwykle pomocne, gdyby ministrowie przestali się na chwilę kłócić i zamiast tego zajrzeli do działów ekonomicznych gazet. Wtedy zdaliby sobie sprawę, że nadszedł najwyższy czas, aby rządzić” – apeluje „Muenchner Merkur”. Gazeta wylicza, że konsumentów i firmy na kolana rzuciły przede wszystkim: rosyjska wojna, droga energia i wysoka inflacja. Zdaniem dziennika to, czego Niemcy teraz potrzebują, to nie niekończące się debaty na temat nowych obciążeń i zwiększenia liczby regulacji dla obywateli i przedsiębiorstw. „Wraz z chaosem wokół zakazu ogrzewania (gazowego i olejowego w nowych budynkach – red.) koalicja rządowa robi coś przeciwnego do tego, co jest ekonomicznie niezbędne, tworzy niepewność (…) wśród właścicieli domów, którzy nie wiedzą, co ich czeka. A przecież powinno być jasne dla wszystkich: bitwa o klimat może zostać wygrana tylko wtedy, gdy gospodarka przy tym nie upadnie” – argumentuje monachijska gazeta.
Źródło: dw.com