„The Spectator”: Ukraina może stracić jednego z najbliższych sojuszników w Europie

Niezależny dziennik polityczny

Gdy zdecydowana większość słowackich polityków i mediów jest proukraińska, znaczna część obywateli ma ambiwalentny stosunek do wojny albo jest aktywnie prorosyjska. Te emocje spróbuje wykorzystać najbardziej kontrowersyjny polityk w kraju. Długotrwały kryzys polityczny stwarza możliwość dojścia do władzy partii byłego premiera Roberta Fico, która jest wrogo nastawiona do Ukrainy. Kijów oraz UE niepokoją się, że jeden z najbardziej zagorzałych sojuszników Ukrainy w Europie może wkrótce stać się jednym z najbardziej sceptycznych krajów Zachodu, jeśli chodzi o pomoc wojskową i polityczną dla państwa walczącego z rosyjska inwazją.

Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu „Interia Bliżej Świata” publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Brytyjski, konserwatywny „The Spectator”, z którego pochodzi poniższy artykuł, ukazuje się nieprzerwanie od 1828 r., co czyni go najstarszym tygodnikiem na świecie.

Słowacki rząd Eduarda Hegera przeszedł do historii. Zastąpił go gabinet ekonomisty Ľudovíta Ódora.

Słowacja: Heger nie posprzątał po Matoviczu

Zadaniem nowego rządu jest sterowanie administracją państwową do zaplanowanych na 30 września br. przedterminowych wyborów do Rady Narodowej. Faworytem jest zyskująca popularność partia byłego premiera, sceptycznie nastawionego wobec Ukrainy Roberta Fico.

Rezygnacja Hegera oznacza kulminację groteskowego, długotrwałego kryzysu politycznego na Słowacji.

Członkowie jego rządu odchodzili jeden po drugim, pozostawiając mu wyłączną odpowiedzialność za kolejna ministerstwa, w tym zdrowia, spraw zagranicznych, finansów i rolnictwa.

Agonia koalicyjnego rządu trwała wiele miesięcy w rytm zaciekłych sporów wewnętrznych tworzących go partii, by ostatecznie w grudniu 2022 r. słowacka Rada Narodowa przegłosowała wobec niego wotum nieufności.

Heger nie został nawet wybrany na premiera – objął tę funkcję po tym, jak jego poprzednik, Igor Matovič, stał się tak niepopularny, że jego koalicjanci odmówili z nim współpracy. 

Od grudnia gabinet Hegera działał jako rząd techniczny, bo w parlamencie nie udało się zbudować alternatywnej większości.

Problemy Słowacji z demokracją

Słowackie problemy z parlamentaryzmem nie są czymś wyjątkowym w Europie Środkowo-Wschodniej. Polska i Węgry od dawna są uznawane przez europejskie elity za czarne owce w kontekście podejścia do sądownictwa i wolności mediów.

Nawet Czechy, jedna z stabilniejszych demokracji w regionie, mają problem z wewnętrzną debatą w kwestiach spornych, jak członkostwo w UE czy poparcie dla Ukrainy.

Problemy Słowacji sięgają jednak głębiej. Ordynacja proporcjonalna prowadzi do potwornie rozdrobnionego krajobrazu politycznego, z wielością małych partii politycznych, które przyczyniają się do niestabilności.

Większość z nich ma w sondażach poniżej 10 proc. poparcia. Zarządzają nimi wiecznie skłóceni ze sobą liderzy, którym trudno o wypracowanie kompromisu w kluczowych sprawach.

W efekcie osobiste zatargi paraliżują funkcjonowanie państwa

Po chaosie ostatnich miesięcy wielu czołowych polityków w kraju nienawidzi się nawzajem tak bardzo, że nie jest pewne, czy uda się stworzyć dobrze funkcjonującą koalicję nawet po wrześniowych wyborach, choć teoretycznie możliwe są różne kombinacje.

Połowa Słowaków chce zwycięstwa Rosji?

Jest jednak jedna partia, która wydaje się wystarczająco silna, by przewodzić rządowi – i nie jest to dobra wiadomość dla Ukrainy ani dla UE.

W sondażach prowadzi lewicowe, populistyczne ugrupowanie KierunekSłowacka Socjaldemokracja (Smer). Na jego czele stoi dwukrotny były premier Robert Fico, najbardziej kontrowersyjny polityk Słowacji i surowy krytyk zachodniej reakcji na wojnę w Ukrainie.

Fico uczynił ze sprzeciwu wobec wsparcia militarnego dla Ukrainy wizytówkę swojej kampanii. Po tym, jak Heger ogłosił w marcu wysyłkę myśliwców MiG-29 do Kijowa, lider Smeru stwierdził, że „ci głupcy wciągają nas w wojnę (…) tylko po to, by zadowolić Amerykanów i Unię Europejską„.

Fico jest oskarżany o podsycanie strachu antywojenną retoryką, ale jego zwolennicy twierdzą, że jedynie wypełnia polityczną próżnię.

Podczas gdy zdecydowana większość słowackich polityków i mediów jest zdecydowanie proukraińska, znaczna część obywateli ma ambiwalentny stosunek do wojny, albo nawet jest aktywnie prorosyjska. 

A z badania przeprowadzonego w lipcu 2022 r. przez MNFORCE, Seesame i Słowacką Akademię Nauk wynika, że połowa Słowaków chciałaby zdecydowanego i szybkiego zwycięstwa Rosji w Ukrainie.

Robert Fico jak Viktor Orban

Nawet jeśli sondaż ten błędnie przedstawiał prawdziwy stan nastrojów opinii publicznej, postawa Fico niewątpliwie odzwierciedla poglądy znacznej części społeczeństwa. 

Podobnie jak Viktora Orbána na Węgrzech, zwykle określa się lidera Smeru jako „prorosyjskiego” lub „prokremlowskiego”. 

I podobnie jak w przypadku Orbána, trudno powiedzieć, gdzie kończy się sceptycyzm co do poziomu wsparcia udzielanego Ukrainie, a gdzie zaczynają się prawdziwie proputinowskie poglądy.

Niezależnie od trafności określenia „prorosyjski”, jasne jest, że rząd Fico byłby ciosem dla Ukrainy. Jako kraj przyfrontowy Słowacja odgrywa ważną rolę jako węzeł tranzytowy i naprawczy dla zachodnich przesyłek broni do Ukrainy, a także ma znaczny wpływ polityczny w kwestiach dotyczących całej UE, jak niedawny spór o ukraińskie zboże, który wbił klin między Kijów i jego sojuszników. 

Z Ficą na czele rządu nie można byłoby już zakładać, że Słowacja będzie w przyszłości stać po stronie Ukrainy. 

Prorosyjski Fico idzie po władzę. Zła wiadomość dla Ukrainy

Przeciwnicy Ficy zarzucają mu – podobnie jak Orbánowi – że będąc u władzy w latach 2006-2010 i 2012-2018, stworzył korupcyjny system władzy.

Ubiegłoroczna próba uchylenia immunitetu parlamentarnego Fico w związku z policyjnym dochodzeniem w sprawie zarzutu utworzenia i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej (miała wykorzystywać wpływy w policji i administracji skarbowej do prowadzenia kampanii dyskredytujących przeciwników politycznych) nie powiodła się, ale opozycja jest przekonana o jego winie.

Ostatnia kadencja Fico jako premiera zakończyła się w 2018 r. wśród masowych protestów po tym, jak doszło do brutalnego morderstwa dziennikarza śledczego Jana Kuciaka, badającego domniemane powiązania słowackiego rządu z mafią.

Odrodzenie Ficy jest niezwykłe, a wzmacnia je niezadowolenia ze stosunku Słowacji do Ukrainy i kolejne spory ugrupowań proukraińskich i prozachodnich.

Kryzys na Słowacji jest efektem zepsutego systemu politycznego – ale potencjalne wprowadzenie nowych podziałów wokół Ukrainy wśród kluczowych wschodnioeuropejskich sojuszników Kijowa może wykroczyć daleko poza jego granice.

Źródło: interia.pl

Więcej postów