Rząd tylko na chwilę przywróci dawną świetność 500 plus. Tak będzie “zjadane” w kolejnych latach

Niezależny dziennik polityczny

Za obecne 500 zł na dziecko można kupić tyle, co za 338 zł za starcie sztandarowego programu PiS. Obiecywana od nowego roku podwyżka do 800 zł urealni wartość świadczenia do dawnych poziomów jedynie na dwa miesiące. Rządzący boją się waloryzacji jak diabeł święconej wody. Policzyliśmy, jakie świadczenia powinno wypłacać państwo w kolejnych latach, by uchronić rodziny przed inflacją.

  • Gdyby rząd już teraz podniósł 500 plus do 800 zł, przez ponad pół roku świadczenie to pozwalałoby na więcej niż na starcie programu
  • Problem w tym, że zmiana ma wejść w życie od początku 2024 r., a już od marca będzie znowu powoli tracić na znaczeniu
  • Przy prognozowanym dalszym szybkim wzroście cen dawną świetność 500 plus mogłaby zapewnić tylko waloryzacja świadczenia. Ekonomiści wskazują dwa główne powody, dla których rząd ma z tym problem
  • Na koniec przyszłego roku 500 zł indeksowane inflacją co miesiąc od początku istnienia programu osiągnęłoby wartość około 850 zł, a w 2026 r. przekroczyłoby 900 zł

W weekend Prawo i Sprawiedliwość wytoczyło ciężkie działa, zapowiadając podniesienie świadczenia na dzieci w ramach programu 500 plus z 500 do 800 zł. Takie pieniądze mają być udostępnione już od początku 2024 r. Widać więc, że walka o głosy wyborców w zbliżających się wyborach ruszyła na dobre.

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to bardzo hojny ruch partii rządzącej, bo na każde dziecko co miesiąc będzie wpływać na konto rodziców aż o 300 zł więcej (podwyżka o 60 proc.). Jednak jak zwrócił uwagę lider opozycji Donald Tusk, będzie to zaledwie wyrównanie tego, co realnie otrzymywali rodzice w 2016 r., gdy flagowy program PiS startował.

Ile powinno wynosić waloryzowane 500 plus?

— Chcę powiedzieć dzisiaj, że te 800 zł, ta waloryzacja świadczenia 500 plus o 300 zł, ona właściwie licząc przyszły rok, odpowiada mniej więcej temu, co straciliście z tytułu inflacji i drożyzny. I żeby zamknąć licytację w tej kwestii, proponuję — i to jest to “sprawdzam” wobec Kaczyńskiego — raz: żebyśmy przyjęli w głosowaniu jak najszybciej tę decyzję o waloryzacji 500 plus, dwa — żebyśmy zrobili to przed wyborami — oświadczył Tusk.

Te i podobne stwierdzenia na temat realnej wartości świadczenia 500 plus (pod pojęciem realnej wartości należy rozumieć to, ile produktów i usług za konkretną kwotę można kupić w związku z rosnącymi cenami) wzbudziły spore poruszenie w mediach społecznościowych. Nie wszyscy rozumieją bowiem, jak to możliwe, że 800 zł może być realnie warte tyle, co 500 zł siedem lat temu.

W Business Insiderze powiedzieliśmy więc “sprawdzam” w odniesieniu zarówno do zapowiedzi PiS, jak i komentarza Donalda Tuska. Zazwyczaj w mediach pojawiały się wyliczenia, pokazujące, jak z biegiem czasu spada realna wartość 500 plus, które teraz odpowiada kwocie dokładnie 338 zł z kwietnia 2016 r. (za 500 zł teraz kupimy mniej więcej tyle, ile za 338 zł siedem lat temu).

My poszliśmy w drugą stronę i wyliczyliśmy, ile powinno teraz wynosić 500 plus, gdyby świadczenie było waloryzowane każdego miesiąca. Wyszło prawie 739 zł — tyle mniej więcej wydamy teraz na zakupy, które w 2016 r. kosztowały 500 zł.

Dawne 500 plus wróci tylko na chwilę

Gdyby już w maju rząd podniósł 500 plus do 800 zł, świadczenie to byłoby nawet więcej warte (o 60 zł) niż wtedy, gdy program startował. Niestety w najlepszym przypadku musimy poczekać jeszcze pół roku, a czekać nie będą podwyżki cen.

Sprawdziliśmy najnowsze prognozy inflacji dla Polski na kolejne miesiące i lata. Aktualne szacunki NBP, o których kilka dni temu mówił prezes Adam Glapiński, zakładają systematyczny spadek inflacji w kolejnych miesiącach i latach. Ciągle jednak porównania cen rok do roku będą pokazywać nadzwyczajnie duże wzrosty cen. Według tych szacunków średnioroczna inflacja w tym roku ma wynieść 11,9 proc., a w przyszłym zejść do 5,7 proc.

To dalej sporo powyżej celu. Przypomnijmy, że zgodnie z długoterminowymi założeniami samego NBP, stabilny poziom cen pozwalający na odpowiedni wzrost gospodarczy to taki, przy którym wskaźnik inflacji mieści się w przedziale 1,5-3,5 proc. Jest szansa, że do górnego limitu zbliżymy się dopiero w 2025. Poniższy wykres pokazuje prognozowaną przez NBP ścieżkę inflacji.

Dość podobne są prognozy Komisji Europejskiej, która w poniedziałek opublikowała raport. Wynika z niego, że w tym roku średnioroczny wzrost cen będzie na poziomie około 11,7 proc. (o 0,2 pkt proc. niżej niż w prognozie NBP), a w 2024 r. przyhamuje do 6 proc. (o 0,3 pkt proc. wyżej niż w prognozie NBP). Do tego jest ważna uwaga. NBP posługuje się miarą CPI, a KE wskaźnikiem HICP. Nie są to do końca porównywalne miary, ale pokazują kierunek przyszłych zmian cen.

Są też bardziej pesymistyczne przewidywania. Ekonomiści Banku Santander średnią inflację w tym roku widzą w okolicach 13 proc., w przyszłym dalej może przekraczać 7 proc., a w 2025 r. szacują ją na poziomie około 4,3 proc. Dokładne prognozowanie inflacji na lata 2026-2027 nazywają wróżeniem z kart, ale zaznaczają, że można spodziewać się wtedy stabilizacji w okolicach 3 proc. Jest jednak jedno “ale”.

— Przedwyborcze propozycje polityków pokazują, że nie są oni zainteresowani walką z inflacją, a raczej dalszym luzowaniem polityki fiskalnej. Jest ryzyko, że inflacja w przyszłym roku będzie wyższa, niż się do tej pory wydawało — przyznaje w rozmowie z Business Insiderem ekonomista Santandera Marcin Luziński.

Na podstawie tych prognoz inflacji policzyliśmy, ile w kolejnych miesiącach i latach powinno wynosić waloryzowane świadczenie 500 plus. Wychodzi na to, że tylko przez dwa pierwsze miesiące 2024 r. siła nabywcza tych wypłat odpowiadałaby realnie początkowej wartości 500 plus z 2016 r. W marcu 2024 r. beneficjenci 500 plus będą już 5 zł “do tyłu” względem inflacji i ta różnica będzie się systematycznie powiększać.

Na koniec 2024 r. 500 zł indeksowane inflacją co miesiąc od początku istnienia programu osiągnęłoby wartość około 850 zł. W grudniu 2025 r. ta hipotetyczna wartość wynosiłaby około 885 zł, a rok i dwa lata później odpowiednio: 910 i 940 zł. Przy utrzymywaniu stałej wartości świadczenia na poziomie 800 zł rząd oszczędzi więc w kolejnych latach sporo pieniędzy z budżetu, dając Polakom chwilowo poczucie zadowolenia z wyższych wypłat.

Rząd boi się kosztów waloryzacji

Te szacunki dobrze pokazują, dlaczego rząd przed wyborami woli jednorazowo podnieść wysokość 500 plus, bez wprowadzania automatycznej waloryzacji np. co roku.

— Podniesienie świadczenia 500 plus do 800 zł oznacza duże koszty dla budżetu. Jeszcze bardziej kosztowne byłoby ustawowe zapisanie corocznej waloryzacji. Myślę, że to jest główna obawa, biorąc pod uwagę podwyższoną inflację, która będzie utrzymywać się w Polsce przez wiele lat — komentuje w rozmowie z Business Insiderem Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.

— Podniesienie świadczenia 500 plus na 800 zł z grubsza pokrywa straty beneficjentów programu, jakie wystąpiły w wyniku dużego wzrostu inflacji od 2016 r. Waloryzacja w tym przypadku nie byłaby korzystna z punktu widzenia gospodarki, bo napędzałaby dalszy wzrost cen. Z tego punktu widzenia brak automatyzmu jest dobry — dodaje Marcin Luziński.

Być może byłaby większa otwartość rządzących na waloryzację, gdyby w Polsce nie było dwucyfrowej inflacji. Przy stabilnym 2-proc. wzroście cen rok do roku i takich samych perspektywach na kolejne lata, potencjalne koszty dla budżetu byłyby mniejsze.

Jednocześnie Monika Kurtek zwraca uwagę, że gdyby nie szok inflacyjny, byłyby mniejsze naciski na podniesienie świadczenia 500 plus. A na pewno nie do takiej wysokości, którą zapowiedział prezes Kaczyński.

Źródło: nczas.com

Więcej postów