Sąd Apelacyjny w Łodzi nie miał litości dla 33-letniego Adriana Sz., który kilka lat temu na dworcu PKS w Kaliszu w furii zadźgał nożem przypadkową osobę. To już trzeci wyrok w tej sprawie, ale tym razem prawomocny. Skazany na pewno nie jest z niego zadowolony, bo jest też jednocześnie zdecydowanie najwyższy z tych, które zapadały.
Dramat rozegrał się na początku 2017 r. Potrzeba było aż sześciu lat, by morderca usłyszał prawomocny wyrok. Sprawa była bardzo bulwersująca, bo zabójstwo było brutalne, a ofiara kompletnie przypadkowa. Adrian Sz. długo chodził po kaliskim dworcu PKS, zanim obrał na ofiarę 59-letniego Krzysztofa odgarniającego śnieg. Adrian Sz. bez opamiętania zadawał mu ciosy nożem. Poszkodowany mężczyzna był bez szans. Biegli orzekający w sprawie zgodnie przyznali, że „to był niezwykle trudny diagnostycznie przypadek”.
Adrian Sz. zabił nożem na dworcu PKS w Kaliszu 59-letniego Krzysztofa
Adrian Sz. duży nóż komandoski kupił tuż przed zbrodnią. Był w kaliskiej galerii, mamrotał pod nosem, że najchętniej wszystkich by pozabijał. Gdy wyszedł, poszedł prosto na dworzec autobusowy. Tam śnieg odgarniał pan Krzysztof, pracownik PKS. Adrian Sz. zaszedł go od tyłu i zaczął dźgać bez opamiętania. Później, jak gdyby nigdy nic, usiadł obok wykrwawiającej się ofiary.
Mordercę policjanci zatrzymali na miejscu zbrodni. Nie stawiał oporu i nie próbował uciekać. Funkcjonariuszom powiedział, że jest chory na schizofrenię, a zabić kazały mu głosy, które słyszał. Jednak biegli psychiatrzy stwierdzili, że poczytalność oskarżonego w chwili zdarzenia nie była ograniczona ani zniesiona.
Adrian Sz. twierdził, że zabił, bo słyszał głosy
Oskarżony jednak w sądzie twierdził, że zdarzenia nie pamięta i żałuje tego, co się stało. Jego matka przekonywała sąd, że syn zabił, bo jest chory. — Skarżył się, że słyszy głosy, których się boi. Znikał z domu na kilka godzin i nie pamiętał, co w tym czasie robił. Zaczął zachowywać się w sposób nienormalny. Mówił, że będzie uczył się hebrajskiego, zapalał świeczki w domu – zeznała kobieta. Oskarżony został więć poddany badaniom psychiatrycznym. Biegli stwierdzili jednak, że co prawda ma osobowość schizoidalną, jednak nie jest chory na schizofrenię.
— Jego zachowanie świadczy o tym, że epatuje swoją chorobą, ma wyuczone stereotypowe informacje do przekazywania innym, że jest chory, co miało uwiarygodnić jego zachowanie — powiedział prokurator Adam Handke.
Trzeci wyrok dla Adriana Sz. za zabójstwo na dworcu PKS w Kaliszu
Sąd okręgowy w Kaliszu skazał mężczyznę na 25 lat więzienia. Po apelacji obu stron sprawa wróciła do ponownego rozpatrzenia. Proces został wznowiony w listopadzie 2018 r. Sprawa trafiła do sędziego, który zmarł. Dlatego trzeba było na nowo otworzyć przewód sądowy, który zakończył się wyrokiem 15 lat więzienia. O przedterminowe zwolnienie oskarżony miał móc się starać nie wcześniej niż po upływie 12 lat. Dodatkowo zasądzono rzecz syna zmarłego 150 tys. zł zadośćuczynienia.
Adrian Sz. skazany na dożywocie
Jednak sprawa po raz kolejny trafiła do apelacji. Sąd apelacyjny w Łodzi uznał, że oskarżony zasługuje na dożywocie. Kwota zadośćuczynienia nie została zmieniona. Skąd aż tak duże podwyższenie orzeczonej kary? Sąd zgodził się ze zdaniem prokuratury, która twierdziła, że Adrian Sz. zabił z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Tak naprawdę motywu jego działania nie udało się ustalić. Ofiara zginęła bez żadnego powodu. Wyrok jest prawomocny.
Źródło: fakt.pl