PiS nie gra fair przed wyborami

Rządzący na niespotykaną skalę wykorzystują państwowe spółki dla zachowania władzy. Brak sprawiedliwych reguł sprawi, że wybory nie będą uczciwe.

Opozycja ma mniejsze szanse niż PiS na wygranie wyborów. Nie dlatego, że wyborcy nie chcą na nią głosować i ma gorsze propozycje dla Polaków, ale dlatego, że ma przeciwnika, który przed wyborami nie gra uczciwie. Widać to od dłuższego czasu, a problem, przy bierności znacznej części społeczeństwa, narasta bez konsekwencji.
– Ruszamy w Polskę, żeby słuchać ludzi, pokazywać, że nasz model rozwoju jest zupełnie inny od poprzedników – zapowiedział pod koniec kwietnia premier Mateusz Morawiecki, który bierze udział w nieoficjalnej kampanii PiS. Premier ruszył więc w Polskę, ale żeby opowiadać o złych rządach Donalda Tuska, i nie dodaje, że sam mu doradzał i był jednym z bohaterów afery podsłuchowej po tym, jak z tymi strasznymi „liberałami z PO” biesiadował w restauracji Sowa i Przyjaciele. Szef rządu w Bartoszycach mówił o bezrobociu za rządów Tuska, nie wspominając o tym, że to za jego premierostwa Polacy znowu zaczęli masowo wyjeżdżać na saksy. Skąd ta majówkowa nadpobudliwość Morawieckiego?

Premier próbuje zaklinać rzeczywistość. Platforma pokrzyżowała szyki PiS, który ma nową strategię wyborczą i chciałby się chwalić inwestycjami, a musi się bronić się przed oskarżeniami o drożyznę. Nawet Jarosław Kaczyński przyznał: „Nie daliśmy sobie rady z inflacją”. Prezes powiedział więc prawdę o rządach Morawieckiego. Ale i premier mówi prawdę o „modelu rozwoju zupełnie innym od poprzedników”.

Eurodeputowana PiS Beata Mazurek zapowiedziała, że „ceny na Orlenie i nie tylko, będą coraz niższe”. Kilka dni wcześniej prezes Orlenu zapowiedział coś innego w rozmowie z „Super Expressem”: – Gdybym obniżył ceny paliw, to automatycznie zachwiałbym parytetem importowym – stwierdził Daniel Obajtek. Jak to jest, że raz prezes Orlenu wyjaśnia Polakom, że niższe ceny doprowadziłyby do paraliżu na rynku, na stacjach mogłoby zabraknąć paliwa, a kilka dni później Orlen ma obniżyć ceny i do paraliżu rynku nie dojdzie? To kolejny dowód, że spółki Skarbu Państwa mają działać na korzyść PiS.

Partia zbiera haracz od szefów państwowych spółek i w styczniu na koncie PiS od menedżerów m.in. KGHM, Grupy Azoty, PZU i Enei było już 1,3 mln zł. Jeśli dodamy do tego wsparcie mediów publicznych (które powinno być oznaczone jako materiały partyjne), to okazuje się, że wybory będą walką Dawida z Goliatem. Partia władzy jest potężna i uzbrojona po zęby, dzięki czemu buduje przewagę.

PiS wykorzystuje państwo nie tylko przed wyborami, ale również w trakcie swoich rządów, co najjaskrawiej pokazują doniesienia mediów o zatrudnieniu siostry premiera na fikcyjnym etacie czy specjalne traktowanie rodziny marszałek Sejmu Elżbiety Witek przez podległą PiS służbę zdrowia, co mogło narazić zdrowie i życie innych pacjentów.

Wszyscy widzą, że rządzący, jak by powiedział Andrzej Duda, „doją” państwo, gorzej, że część społeczeństwa przywykła do traktowania nienormalności jak obowiązującej normy. Jeśli ten stan nierównowagi się utrzyma, to wybory nie będą uczciwe i sprawiedliwe.

 

Więcej postów