Polska dała Ukrainie potężne ilości broni. Dlaczego ma nie dać też F-16?

Niezależny dziennik polityczny

Temat przekazania Ukrainie zachodnich samolotów, głównie F-16, powraca niczym bumerang. Pojawia się coraz więcej opinii, że Kijów powinien je dostać. Czy swoje myśliwce F-16 powinna przekazać też Polska? To pytanie budzi wiele emocji i kontrowersji. Jesteśmy za, ale…

  • Mimo wciąż ponawianych próśb Ukrainy o zachodnie myśliwce, jak dotąd nie było widać większego zainteresowania sojuszników, by te maszyny przekazać Kijowowi.
  • Dostawy samolotów są wciąż granicą, której zachodnie rządy nie chcą jeszcze przekroczyć.
  • Ukraińcy nie mają jednak wątpliwości, że wkrótce tak właśnie się stanie. Przypominają, że na każdy rodzaj broni, o który prosili w ubiegłym roku, pierwsza odpowiedź z Zachodu brzmiała „nie”, lecz w końcu każde „nie” zmieniało się w „tak”. A teraz chcą myśliwców F-16.

Nie zakończyły się jeszcze dostawy polskich myśliwców MiG-29 (na Ukrainę trafiło już kilka z 14 obiecanych maszyn), a sprawa zachodnich dostaw F-16 ponownie odżyła. Ukraińcy przyjęli MiG-i z życzliwością (zresztą nie tylko polskie, ale również słowackie maszyny w liczbie 13), sami na takich latają, ale przy okazji oświadczyli, że nie są tymi samolotami do końca usatysfakcjonowani.

– Ukraina potrzebuje wielozadaniowych samolotów F-16, myśliwce MiG-29, które otrzymuje od Polski i Słowacji, są przestarzałe i mają słabe parametry. Musimy przesiąść się na samoloty zachodnie – powiedział wprost rzecznik ukraińskich sił powietrznych Jurij Ignat.

Dodał, że w przeciwnym razie Ukraina pozostanie technologicznie słabsza od Rosji, a ukraińscy piloci w swoich starych sowieckich odrzutowcach z przestarzałym radarem nawet by nie zauważyli, że w ich kierunku została wystrzelona rakieta, gdyby do tego doszło.

Ukraińcy do przyjęcia zachodnich samolotów już się zresztą przygotowują, m.in. przebudowując lotniczą infrastrukturę oraz drogi. Zachodnie maszyny, w odróżnieniu od starych MiG-29, na betonowych pasach ukraińskich lotnisk rodem z ZSRR mogłyby doznać uszkodzeń.

Zdaniem większości zachodnich sojuszników Kijowa przekazanie samolotów czwartej generacji spowodowałoby, że musiałyby one walczyć o przetrwanie w środowisku pełnym silnej obrony przeciwlotniczej. Do tego dla wielu państw, które posiadają F-16, to ważna część ich sił powietrznych. Przekazanie tych maszyn Ukrainie osłabiłoby znacznie ich bezpieczeństwo.

F-35 miały zastąpić samoloty F-16, nieprędko jednak to się stanie

Taka narracja, której rezultatem jest wciąż brak decyzji o przekazaniu zachodnich samolotów Ukraińcom, powtarza się od momentu, kiedy pojawiły się głosy, że Zachód może spełnić samolotowe prośby Ukrainy. Decyzje w tej sprawie wciąż nie zapadły, jednak ukraińskie działania w celu uzyskania myśliwców F-16 są kontynuowane. Czy zakończą się sukcesem?

Niedawno Urmas Reinsalu, szef MSZ Estonii, stwierdził, że zachodni sojusznicy Ukrainy powinni aktywniej dostarczać uzbrojenie Kijowowi, w szczególności zachodnie myśliwce.

W lipcu 2022 roku Izba Reprezentantów USA zatwierdziła 100 milionów dolarów na sfinansowanie treningu ukraińskich pilotów na amerykańskich myśliwcach F-16. Jako pierwsza na swoich samolotach zaczęła szkolić ukraińskich pilotów Wielka Brytania. Szkolenie na F-16 zadeklarowały też Niemcy oraz Polska.

Niechęć do przekazywania nowoczesnych samolotów z Zachodu może szybko minąć, kiedy okaże się, że bez silnego lotnictwa ukraińska kontrofensywa może utknąć w miejscu. Ukraińcy walczą też o to, by rosyjskie armie nie znalazły się nad polską granicą – wschodnią granicą NATO.

Kto w takiej sytuacji mógłby oddać swoje F-16 Ukrainie? Największe możliwości pod tym względem mają oczywiście Stany Zjednoczone. Mimo utraty ok. 500 F-16 w wyniku wypadków i katastrof wciąż dysponują ok. 4 tys. tych samolotów.

F-16 doczekały się już następcy. To samolot 5. generacji F-35 Lightening II, którego producentem jest ten sam koncern Lockheed Martin. Do niedawna amerykańskie ministerstwo obrony i armia uważały, że F-16 to typ schodzący, który zostanie zastąpiony całkowicie przez F-35.

Wszystko zmieniła wojna na Ukrainie. Dziś Amerykanie uważają, że nie we wszystkich konfliktach tak zaawansowana i kosztowna maszyna jak F-35A będzie potrzebna. Do wielu mniej zaawansowanych działań mogą wystarczyć F-16.

Zdecydowali, że maszyny te pozostaną w służbie do początku lat 40. Nie ma więc mowy, by F-16C/D wymienić na F-35A w najbliższym czasie w stosunku 1:1. Co więcej, samoloty te są modernizowane do standardu F-16 Block 70 Viper. Armia USA zamówiła ok. 130 nowych maszyn w tej wersji.

Drugą co do wielkości flotę myśliwców F-16 ma Izrael

Amerykanie jednak najwyraźniej nie palą się do przekazania swoich F-16 Ukrainie. Woleliby, by swoje samoloty przekazały państwa europejskie NATO, choć niektóre z nich modernizują posiadane F-16 do wersji o możliwościach zbliżonych do F-16V. W Stanach Zjednoczonych obiecują już rekompensatę dla europejskich sojuszników.

– Zamierzamy zwiększyć produkcję F-16 w Greenville, byśmy mogli uzupełnić dość sprawnie zapasy jakichkolwiek krajów, które zdecydują się na transfery, by pomóc Ukrainie w obecnym konflikcie – powiedział Frank St. John, dyrektor operacyjny spółki Lockheed Martin.

Nie powiedział jednak, kiedy takie dostawy byłyby możliwe, zwłaszcza że ze 128 samolotów F-16 w nowej wersji linię produkcyjną opuścił na razie jeden. W kolejce po te maszyny stoją m.in. Bułgarzy, którzy mieli otrzymać nowe myśliwce w 2023 r. Wszystko wskazuje, że będą musieli poczekać na to co najmniej 2 lata dłużej. Obecnie ten kraj nie dysponuje de facto sprawnymi myśliwcami. Osłonę powietrzną zapewniają im Czesi i Polacy.

Drugą po USA flotą F-16 na świecie dysponuje Izrael. Ma ich wciąż ok. 300, mimo że postanowił zredukować liczbę takich maszyn w związku z zamówieniem 50 egzemplarzy F-35I “Adir”, z których ponad 1/3 została dostarczona w 2020 r. i pełni już służbę liniową. Docelowo Izrael chce pozyskać od 4 do 5 eskadr lotnictwa taktycznego wyposażonych w 75 maszyn 5. generacji.

Tylko czy w obecnej wojennej sytuacji, starając się nie wspierać oficjalnie Ukrainy pomocą wojskową, zmieni zdanie? Na razie to wątpliwe. Jak będzie jutro – nie wiadomo. Odnosi się to również do Turcji skonfliktowanej z Grecją. Spór obu państw należących do NATO o Cypr trwa już od lat.

F-16 to ważna maszyna we wszystkich europejskich krajach, które je posiadają

Turcja posiada trzecią po USA i Izraelu flotę F-16 na świecie, liczącą ponad 250 samolotów F-16 Block 50+, produkowanych na licencji przez Turkish Aerospace Industries.

Turcja modernizuje swoje maszyny do wersji F-16V i chce też kupić kolejne F-16 Block 70 z USA. Planowano też zakup F-35, gdyż pierwotnie kraj ten był uczestnikiem programu F-35, ale został z niego „wyrzucony” przez USA za zakup w Rosji systemów przeciwlotniczych S-400.

Ankara buduje teraz własny samolot 5. generacji TF-X, ale z F-16 na razie raczej się nie rozstanie. Podobnie jak Grecja. Jej wojsko ma na uzbrojeniu ponad 120 samolotów F-16 w wersji C/D Block 30 oraz maszyn podobnych do polskich Block 52+. 85 z tych samolotów jest systematycznie modernizowanych do wersji F-16V z radarem AESA i innymi nowoczesnymi rozwiązanymi. Trudno byłoby Grecji je oddać.

Samoloty F-16 AM/BM ma też Portugalia. Część z nich zmodernizowała i zamierza używać nadal. Z posiadanych maszyn 12 sprzedała Rumunii, dla której zmodyfikowano też kolejne 5 samolotów. Przypomnijmy, że do Rumuni trafią też 32 samoloty F-16AM/BM, które wycofała Norwegia.

Samoloty F-16 w wersji M/BM mogłaby przekazać Ukrainie Dania (używa 43 takie maszyny), która ma „na zbyciu” coraz większa liczbę tych samolotów wycofywanych ze służby. Zastępuje je samolotami F-35. Pierwsze 8 „efów” miało trafić do kasacji w 2022 roku. Chciały je kupić Kolumbia i Argentyna. Takie informacje, bez żadnych konkretów, pojawiały się w listopadzie 2022 roku.

Ponieważ zakupy nowoczesnych samolotów myśliwskich wciąż się opóźniają, a na Ukrainie trwa wojna, Dania zadeklarowała po jej wybuchu, że utrzyma F-16 w służbie dłużej niż pierwotnie planowała, do 2027 r. Duńczycy nie wykluczają jednak przekazania części swoich maszyn Ukrainie do walki z rosyjską agresją.

Na początku 2023 r. Wopke Hoekstra, minister obrony Holandii, stwierdził, że rząd podchodzi „z otwartym umysłem” do możliwości przekazania Ukrainie samolotów F-16, o ile Kijów wystąpi z taką prośbą. Problem w tym, że 18 maszyn F-16 należących do holenderskiego lotnictwa zostało sprzedanych prywatnej firmie Draken International.

To jedna ze spółek, która oferuje samoloty odgrywające podczas ćwiczeń sił powietrznych rolę przeciwnika (Red Force), m.in. w USA. Jednak pod koniec minionego roku 6 z tych samolotów przyleciało do Europy, a za nimi mają przylecieć kolejne. Mimo że maszyny te należą do firmy Draken, słychać, że z pomocą Departamentu Stanu USA umowa ta może zostać anulowana.

Polskie władze na razie twierdzą, że nie ma mowy o przekazaniu F-16 Ukrainie

A co z polskimi samolotami F-16, czy wesprzemy nimi Ukrainę? Mamy ich 48, przynajmniej na papierze, bo z wielu informacji wynika, że część tych maszyn nie nadaje się do pełnienia misji powietrznych. Mimo tego jest to obecnie wciąż nasza najważniejsza siła powietrzna.

Przekazanie polskich F-16 Kijowowi ma już swoją historię, którą warto przypomnieć.

Na początku 2023 roku świat obiegło oświadczenie Andrija Jermaka, szefa gabinetu prezydenta Ukrainy, który poinformował, że trwają prace nad pozyskaniem myśliwców F-16 i że z Polski płyną pozytywne sygnały o gotowości przekazania Kijowowi tych maszyn w porozumieniu z NATO.

Oświadczenie to wzbudziło ogromne emocje nie tylko w Polsce. Premier Mateusz Morawiecki stwierdził, że Polska posiada dość mało F-16, zadeklarował za to przekazanie innych typów myśliwców, które posiadamy, w ramach decyzji NATO.

– Mamy F-16 relatywnie niewiele, jak na wielkość naszego kraju, musimy uzupełnić nasz zasób myśliwców, dlatego mamy zakontraktowane myśliwce F-35. Jeżeli zapadną decyzje o przekazywaniu myśliwców na Ukrainę, to w pierwszej kolejności będziemy w stanie zaoferować te z zasobu postsowieckiego, czyli MiG-i-29 – powiedział polski prezydent.

Również wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz zapewnił, że na razie nie ma mowy o przekazaniu F-16 Ukrainie. Podkreślił, że przynajmniej jeśli chodzi o stronę polską, to nie ma w ogóle dyskusji o przekazaniu Kijowowi tych maszyn.

Zakupionych w Korei Południowej 48 lekkich samolotów szkolno-bojowych FA-50PL Golden Eagle może współdziałać z F-16, ale nie zastąpią prawdziwych myśliwców.

Do tego pierwsze 12 maszyn, za które zapłacimy 705 mln dol., dostaniemy w drugiej połowie 2023 r. Wszystkie zaś do 2025 r.

Polskie lotnictwo posiada obecnie zbyt małą liczbę samolotów wielozadaniowych, nie mówiąc o myśliwcach przewagi powietrznej. Według specjalistów powinniśmy mieć ponad 100 samolotów bojowych.

Mamy w naszym kraju lotnicze wsparcie sojuszników

Zliczając zakupy, obok 48 maszyn wielozadaniowych F-16 będą jeszcze 32 samoloty 5. generacji F-35. Razem 80 wielozadaniowych samolotów generacji 4+ i 5. Wraz z 48 szkolno-bojowymi FA-50PL będziemy mieli 128 samolotów bojowych.

Niedawno MON mówił, że zamierza kupić kolejne eskadry samolotów w USA, ale trudno sobie na razie to wyobrazić, nawet w sytuacji, kiedy na zakupy dla wojska idą miliardy złotych.

Na wszystkie potrzeby chyba jednak nie starczy. Dlatego nawet gdyby była taka decyzja NATO, z własnymi F-16 byłoby nam ciężko się rozstać. Gen. Tomasz Drewniak, były inspektor sił powietrznych, o przekazywaniu F-16 Ukrainie mówi wprost: – To byłby poważny błąd, który trudno byłoby naprawić.

Sytuacja ta mogłaby się jednak zmienić, gdybyśmy w zamian za przekazane Ukrainie F-16 dostali od USA zmodernizowane F-16V czy dodatkowe samoloty F- 35. Część komentatorów uważa, że temat F-16 dla Ukrainy jest sztucznie pompowany, a hasło “rozbrajają nasze lotnictwo” to na dziś burza w szklance wody.

Mamy przecież w kraju lotnicze wsparcie sojuszników, możemy spokojne czekać na zakupione samoloty, bądź będące rekompensatą za przekazanie F-16 Ukrainie. Pozwoliłoby to jej skuteczniej zatrzymać, a może nawet przegonić rosyjski marsz na wschodnią flankę NATO. A to jest warte każdego sprzętu, którym dysponują państwa Sojuszu.

Źródło: wnp.pl

Więcej postów