Niedługo będzie opodatkowane powietrze. Za to, że oddychamy

Niezależny dziennik polityczny

– Jeśli spojrzymy na politykę klimatyczną, to widać, że popadamy w totalny absurd. Jak dalej tak pójdzie, to będziemy mieli nawet opodatkowane powietrze ze względu na to, że oddychamy – mówi w rozmowie z WNP.PL Artur Wilk, szef Związku Zawodowego Kontra w Tauronie Wytwarzanie.

  • Artur Wilk, szef Związku Zawodowego Kontra w Tauronie Wytwarzanie, wskazuje w rozmowie z WNP.PL, że powstanie Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE) może oznaczać w niekorzystnym scenariuszu utworzenie umieralni dla krajowej energetyki węglowej.
  • Według niego takiego właśnie scenariusza obawiają się pracownicy. – Zwłaszcza po podpisaniu umowy społecznej przez energetyków, gdzie nie ma ani słowa o rozwoju i inwestycjach – wskazuje Artur Wilk.
  • – Jeżeli chodzi o funkcjonowanie systemu energetycznego w kolejnych latach, to najbardziej obawiam się ślepego realizowania zaleceń Brukseli, bez patrzenia na nasze realia oraz uwarunkowania geograficzne – zaznacza Artur Wilk.
  • Tauron Wytwarzanie jest trzecim pod względem wielkości wytwórcą energii elektrycznej w Polsce.
  • O surowcach i polskim miksie energetycznym będziemy rozmawiać podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego, który odbędzie się 24-26 kwietnia w Katowicach.

Jak ocenia pan obecną sytuację w polskiej energetyce oraz plany na przyszłość?

– Obecnie odbieramy w przekazach medialnych tylko i wyłącznie przerzucanie winy za sytuację w kraju, gdzie szuka się winy po stronie polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Nikt nie zwraca jednak uwagi na fakt, że odczuwamy jako pracownicy i mieszkańcy na własnej skórze brak koncepcji oraz racjonalnego planu dla polskiej gospodarki.

Jest niepewność w naszych spółkach energetycznych. Brak koncepcji na odbudowę mocy oraz gwarancji dla regionów i kraju po wygaśnięciu w 2025 roku rynku mocy – działa tylko i wyłącznie destabilizująco.

Czego zabrakło?

– Gdyby zawczasu premier Mateusz Morawiecki z ówczesnym ministrem klimatu Michałem Kurtyką posłuchał doradców z dziedziny energetyki, ludzi posiadających wiedzę i działał w interesie publicznym, to nie przyjęto by w 2020 roku pakietu Fit For 55. Za rozgrywki w Brukseli płacimy wszyscy podwyżkami cen energii elektrycznej, ciepła i wszystkiego, co się z tym wiąże – wzrastają nam ciągle i tak niemałe przecież rachunki.

Obecnie wszystko funkcjonuje bez długofalowego pomysłu, bez długoterminowej koncepcji

Co należy więc robić?

– Jako związki zawodowe działające w Ogólnopolskim Komitecie Protestacyjno-Strajkowym spółek energetyczno-górniczych, okołoenergetycznych i ciepłowniczych od lat apelujemy o reformę naliczania podatku od emisji CO2, którego część powinna być przeznaczana na modernizację i wdrażanie nowych technologii w elektrowniach i elektrociepłowniach, aby te mogły produkować czystą i bezemisyjną energię i ciepło. Obecnie wszystko funkcjonuje bez długofalowego pomysłu, bez długoterminowej koncepcji – zawierającej stabilizację krajowej energetyki w miksie energetycznym, opartej na konwencjonalnych źródłach.

Dodatkowym atutem takiego rozwiązania byłoby też bezpieczeństwo energetyczne Polski w nawiązaniu do obecnej sytuacji geopolitycznej na świecie. Mamy swoje – więc rządźmy z głową na swoim. I rozwijajmy swój kapitał, gdyż to właśnie nasi pracownicy – mając miejsce pracy w naszym przemyśle – pozostawią ciężko zarobione pieniądze w lokalnych sklepach, firmach, jak i w budżecie gmin w comiesięcznych opłatach.

Nie wolno też zapominać o tym, że pracownicy danej spółki utożsamiają się z miejscem pracy. Znają realia rynku pracy w swoich regionach i są dumni z kierunku obranego zawodu – połączonego ściśle z przemysłem energetycznym. Doświadczenie tychże pracowników ma ogromną wagę dla funkcjonowania Krajowego Systemu Energetycznego, opartego na stabilności pracy krajowych jednostek wytwórczych.

Ta odpowiedzialność w pracy przy obsłudze urządzeń energetycznych to lata szkoleń oraz zdobywanie doświadczenia (obsługa bloku nabywa uprawnienia w najniższym szczeblu po dwóch latach, a na stanowisku operatora nastawni blokowych po minimum 5 latach pracy). Ważne jest, aby model transformacji energetycznej był przeprowadzany z należytym poszanowaniem majątku i miejsc pracy. Tak, aby w lokalnych środowiskach pracy nie powstała przyszłościowo pustynia na rynku pracy i enklawy biedy, bezrobocia i wykluczenia – jak na przykład w okolicach Wałbrzycha.

Trzeba podkreślić, że jedno miejsce pracy w sektorze wytwarzania energii generuje od 4 do 8 miejsc pracy w jego otoczeniu. Nie można mówić tylko o tym, co dzisiaj – należy powiązać wszystkie kwestie, także i społeczne, w kontekście przyszłości związanej z perspektywą godnego funkcjonowania w lokalnej społeczności na kolejne lata.

Co pańskim zdaniem powinna zawierać zaktualizowana Polityka energetyczna Polski do 2040 roku?

– W tym zakresie powinna być długofalowa strategia – dająca stabilizację w miksie energetycznym dla krajowego systemu energetycznego, z wykorzystaniem potencjału i paliw, które już mamy.

Zdecydowanie powinien to być model transformacji stopniowy i ewolucyjny, a nie jak jest w realizacji i nakazach unijnych – z uwagi na brak naszego przygotowania – destrukcyjny i rewolucyjny. Jest duży problem, bowiem kapryśność wiatraków czy fotowoltaiki jest bardzo duża, a ponadto produkcja nie jest w ich przypadku tak stabilna, jak z jednostek węglowych. Aktualizacja PEP 2040 powinna właśnie w tym kontekście zawierać mechanizm utrzymania i planu rozwijania naszych jednostek wytwórczych.

Paliwem przejściowym w transformacji powinien być węgiel. Kierunki działania powinny zawierać utrzymanie dotychczasowej liczby jednostek wytwórczych opartych na krajowych zasobach – niejednokrotnie ciągłość dostaw gwarantuje infrastruktura kolejowa pomiędzy kopalniami i elektrowniami – do czasu powstania nowych lub utrzymania obecnych modernizowanych.

W zakresie powyższego Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) wskazują lokalizacje jednostek wytwórczych pod względem najmniejszych strat właśnie w dotychczasowych lokalizacjach, w których są obecne jednostki posiadające niezbędną infrastrukturę przyłączeniową. Obecnie w naszym systemie już i tak mamy niedobory w produkcji energii, więc utrzymanie aktualnej struktury naszych jednostek klasy 200, jak i pozostałych mniejszych bloków klasy 120 MW, które niejednokrotnie mają raptem 20 lat – jest wskazane.

Można mieć wszystko w jednych rękach i wygasić. Tego właśnie obawiają się pracownicy

Czy nie zachodzi obawa, że jeżeli powstanie Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE), to pojawi się problem z finansowaniem jej aktywów? Skąd mają pochodzić środki na inwestycje w te aktywa?

– Oczywiście – powstanie NABE można odbierać proroczo na dwa sposoby. Pierwszym z nich i bardziej entuzjastycznym jest konsolidacja węglowych aktywów wytwórczych, które przejmie Skarb Państwa na swoje barki. Da to możliwość rozwoju i kredytowania spółkom energetycznym, z których aktywa zostaną wydzielone, gdyż na dziś banki blokują możliwość uzyskania kredytu na przykład na rozwój sieci dystrybucyjnej.

Drugim scenariuszem – już mniej entuzjastycznym – jest utworzenie umieralni dla krajowej energetyki węglowej. Można mieć wszystko w jednych rękach i na spokojnie wygasić. Tego właśnie scenariusza obawiają się pracownicy. Zwłaszcza po podpisaniu umowy społecznej przez energetyków, gdzie nie ma ani słowa o rozwoju i inwestycjach (tak jak to miało miejsce w zapisach umowy społecznej dla segmentu wydobycia węgla kamiennego).

W zapisach umowy społecznej są jedynie przewidziane odszkodowania za likwidację, co powoduje duże zaniepokojenie wśród pracowników. Chciałem przy tym zaznaczyć, że projekt NABE nie zakłada inwestycji w nowe technologie. Ważne jest także, by utrzymać swoje aktywa związane z procesem produkcji oraz gospodarką odpadami poprodukcyjnymi.

To aż tak istotne?

– Takimi są popioły, gdzie wszystko jest wykorzystywane w przemyśle, do produkcji gipsu oraz w budowlance. Mało kto wie, ale to energetyka oparta na węglu zapewnia ten właśnie przychód i produkcję kluczowych produktów dla segmentu budowlanego. Energetyka atomowa i gazowa nie da nam nic dodatkowo, a także w zatrudnieniu przewiduje się o wiele mniej miejsc pracy dla lokalnych społeczności.

Niestety stajemy przed faktem wydzielania aktywów węglowych stanowiących podstawę krajowego systemu energetycznego (węgla, z którego pochodzi najtańsza energia w Europie) ze Spółek Skarbu Państwa. Utworzona Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego według ministerialnych planów może być właśnie tylko i wyłącznie hospicjum dla energetyki węglowej, bez możliwości wdrażania nowoczesnych technologii, a bezpieczeństwo i suwerenność będą tylko w nazwie, bo uzależnimy się od importu energii bądź paliw.

Inwestycja w złoże Złoczew jest potrzebna natychmiast

Co z inwestycją w odkrywkę Złoczew? Czy bez niej uda się załatać wyrwę w systemie w niedalekiej przyszłości?

– Jest to kluczowa inwestycja dla regionu bełchatowskiego. Skoro mamy infrastrukturę, a jest mowa o złożu gwarantującym dalsze funkcjonowanie nowoczesnego kombinatu energetycznego, to powinno być ono przynajmniej zabezpieczone do momentu uruchomienia z niego eksploatacji. Elektrownia Bełchatów produkuje 20 proc. polskiej energii elektrycznej. Zasobów węgla zostało w niej na około 10 lat. Inwestycja w złoże Złoczew jest więc potrzebna natychmiast.

A jeżeli nie będzie ona realizowana?

– Bez niej elektrownia Bełchatów stanie za 7-8 lat. Należy zatem wszelkimi siłami, także i politycznymi, złożyć wniosek do Ministerstwa Klimatu, które określa Politykę Energetyczną Polski, aby rząd zdecydował się na tę inwestycję i wpisał ją do Polityki energetycznej Polski do 2040 roku. Zamknięcie czy ograniczenia działalności kopalni i elektrowni w Bełchatowie będą oznaczały ogromne zubożenie nie tylko tego regionu, ale całego województwa łódzkiego. Jedyna droga, aby temu zapobiec, to jak najszybsze uruchomienie Odkrywki Złoczew.

Jest też kwestia bloków energetycznych, które będą szły do odstawienia. Co z firmami, które zajmują się remontami w kontekście tego, że nie będzie chęci remontowania bloków przeznaczonych do likwidacji?

–  Obecnie w spółce Tauron Wytwarzanie funkcjonują uchwały likwidacyjne po 2025 roku tylko i wyłącznie ze względu ekonomicznego (brak funkcjonowania rynku mocy). W nawiązaniu do obecnej sytuacji w świecie, zagrożeń wynikających bezpośrednio z działań wojennych u najbliższych sąsiadów, a co za tym idzie – bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju pod względem ciągłości dostaw i obronności – wnosimy o ponowne zrewidowanie uchwał dotyczących odstawienia naszych jednostek wytwórczych.

Uzależnienie od importu energii rodzić będzie skutki, jakie poniesiemy jako mieszkańcy w przypadku rezygnacji z suwerenności energetycznej Polski. Koszty zapewne będą przełożone na przeciętnego obywatela, który na własnej kieszeni odczuje transformację energetyczną w okresie przejściowym opartą na imporcie energii. Gwarancją stabilności ceny i gwarancją dostępności energii powinien być rozwój krajowej energetyki, bez uzależnienia od importu energii, a także od dostawców paliw z krajów sąsiednich.

Nasze jednostki wytwórcze powinny mieć gwarancję pracy do momentu uzupełnienia Krajowego Systemu Energetycznego o nowe bloki energetyczne, umiejscowione w lokalizacjach gwarantujących najmniejsze straty związane z przesyłem energii, a takimi właśnie są dotychczasowe lokalizacje mające już przygotowaną infrastrukturę przyłączeniową.

Należy przeanalizować zabezpieczenia miast i gmin w ciepło systemowe

A zatem?

– Aby dotrzymać tego założenia, powinny być uchylone bądź odpowiednio zrewidowane uchwały likwidacyjne dotyczące odstawienia jednostek wytwórczych, które bezpośrednio skracają żywotność bloków energetycznych. Ówczesna decyzja podjęta została w oparciu o wcześniejsze realia rynkowe – które obecnie uległy radykalnej zmianie.

Należy także w aktualnej sytuacji przeanalizować zabezpieczenia miast i gmin w ciepło systemowe, gdzie stosowne gwarancje realizują jedynie jednostki oparte na paliwie gazowym, co w ostatnim czasie pokazało nam także trudności w zakresie dostaw gazu. Zdecydowanie odbiorcy także odczuli na własnej skórze ceny gazu, które ich zaskoczyły w comiesięcznych rachunkach. Tym samym należy zagwarantować dyspozycyjność i gotowość do zabezpieczenia w ciepło oraz wytwarzanie energii nasze jednostki (zwłaszcza biomasowe), które mogą gwarantować pełną dyspozycyjność w trudnych chwilach.

Czego najbardziej się pan obawia, jeżeli chodzi o funkcjonowanie systemu energetycznego w kolejnych latach?

– W tym zakresie najbardziej obawiam się ślepego realizowania zaleceń Brukseli, bez patrzenia na nasze realia oraz uwarunkowania geograficzne. Energetyka odnawialna raz jest, a raz jej nie ma. Nie zawsze świeci słońce i nie zawsze wieje wiatr. Nie mamy możliwości, aby bezpiecznie magazynować energię.

Dodatkowo niesamowity drenaż pieniędzy – z uwagi na emisję dwutlenku węgla, gdzie na dziś oscyluje w granicy 100 euro za tonę – nie pozwala na swobodne funkcjonowanie tego sektora. Mechanizm ceny za emisję skonstruowany jest spekulacyjnie. Tak właśnie to działa – absurdalnie, bowiem krajowy przemysł likwidowany jest poprzez lobby zachodnie na papierze, poprzez nowe rozporządzenia dotyczące emisji CO2, emisji metanu itp. A nasze jednostki spełniają wszystkie wyśrubowane normy europejskie, zostały wprowadzone i wdrożone inwestycje zgodne z europejskimi normami. Obawiam się, że jeśli dalej tak pójdzie, to będziemy mieli nawet opodatkowane powietrze ze względu na to, że oddychamy. Jak spojrzymy na tę politykę klimatyczną, to widać, że popadamy w totalny absurd.

Źródło: wnp.pl

Więcej postów