Orlen i Azoty zawyżają ceny nawozów! „Cena powinna być uczciwa, a dziś nie jest”

Niezależny dziennik polityczny

Ostatnie tygodnie przyniosły spadki cen nawozów w Europie, sięgające nawet kilkudziesięciu procent. To efekt taniejącego gazu. — Kiedy gaz drożał w Europie, cena nawozów wzrastała z dnia na dzień. Kiedy gaz jest najtańszy od długiego czasu, cena nawozów pozostaje nadal wysoka. To jakiś absurd — tłumaczy Business Insiderowi prezes Agrounii Michał Kołodziejczak. Według ekspertów ceny w Polsce już w najbliższym czasie mogą spaść o 20-30 proc. Istotna będzie tu nie tylko presja rolników, ale też polityków. — Mamy rok wyborczy, a rolnicy to duża część elektoratu — przekonuje Jakub Szkopek z Erste Securities.

  • Polscy producenci nawozów, w tym Grupa Azoty i Anwil z grupy Orlen, utrzymują wysokie ceny nawozów, choć notowania gazu wyraźnie spadły
  • Rolnicy alarmują, że produkcja żywności znalazła się w bardzo trudnym momencie. — Jakie będą konsekwencje? Coraz większe zadłużenie gospodarstw rolnych, bankructwa i dramaty całych rodzin. Dla nas wszystkich oznacza to coraz mniej polskich warzyw, owoców, a także mięsa czy chleba — alarmuje szef Agrounii
  • Wytwórcy zapewniają, że cały czas analizują sytuację na rynku surowców. Grupa Azoty zapewnia, że nowe ceny zaprezentuje jeszcze w tym tygodniu, a Anwil w pierwszej połowie lutego
  • Eksperci przyznają, że producenci borykają się z mocnym wzrostem kosztów produkcji, ale zaznaczają jednocześnie, że ceny gazu są tu kluczowe i dlatego ceny nawozów będą spadać

Polscy rolnicy od tygodni oczekują istotnego spadku cen nawozów na krajowym rynku. Notowania gazu na europejskim rynku wyraźnie zniżkują — w poniedziałek rano sięgały już poniżej 55 euro/MWh. Dla porównania, w szczytowym momencie ubiegłego roku, w sierpniu 2022 r., stawki poszybowały do 350 euro/MWh. W ślad za tym tąpnięciem w ostatnich tygodniach w Europie tanieją nawozy. Jak podają analitycy, saletra czy amoniak zaledwie w ciągu tygodnia potaniały na naszym kontynencie o 30 proc. Tymczasem najwięksi polscy producenci, w tym kontrolowana przez państwo Grupa Azoty i Anwil z grupy Orlen, wciąż trzymają stawki na wysokich poziomach.

Przed tygodniem „Tygodnik Poradnik Rolniczy” zauważył, że rolnicy w Niemczech za popularny nawóz saletrzak płacili 2750 zł/t. W tym samym czasie w Polsce saletrę można było kupić średnio po 3850 zł/t.

— Polski rynek nawozów zdominowały oligopole dużych producentów nawozów. Po to, by dziś w trakcie kryzysu narzucać swoje zasady — tak obecną sytuację komentuje Michał Kołodziejczak, prezes Agrounii. — Producenci nawozów wiedzą, że nie ma w Polsce dostępu do nawozu i wykorzystują sytuację, by jak najwięcej zarobić. Cena powinna być uczciwa, a dziś nie jest — dodaje.

Kołodziejczak zauważa, że kiedy błękitne paliwo w Europie drożało, to cena nawozów wzrastała z dnia na dzień. — Kiedy gaz jest najtańszy od długiego czasu, cena nawozów pozostaje nadal wysoka. To jakiś absurd — podkreśla szef Agrounii.

Jego zdaniem monopole trzeba rozbijać, bo w każdej branży są one niebezpieczne. — Dominacja jednej lub kilku firm prowadzi do nieuzasadnionych podwyżek cen dla konsumentów. To się dzieje bez powodu. To wykorzystywanie swojej pozycji. Podobnie jest z supermarketami i cenami żywności. Im więcej rynku handlu detalicznego ma Biedronka i Lidl, tym te firmy śmielej wykorzystują swoją pozycję, często oszukując nawet konsumentów, co pokazuje od czasu do czasu UOKiK — twierdzi Kołodziejczak.

Przypomina, że gdy półtora roku temu nawozy zaczęły drożeć, Agrounia zareagowała i podrzucała rządzącym gotowe rozwiązania. Organizacja zaapelowała o to, by na czas kryzysu wstrzymać sprzedaż polskich nawozów za granicę. Zaproponowała też, by spółki Skarbu Państwa zrezygnowały z marż i zarobku.

— Dziś widzimy, że rządzący nie posłuchali się Agrounii, a produkcja żywności znalazła się w bardzo trudnym momencie. Jakie będą konsekwencje? Coraz większe zadłużenie gospodarstw rolnych, bankructwa i dramaty całych rodzin. Dla nas wszystkich oznacza to coraz mniej polskich warzyw, owoców, a także mięsa czy chleba — konkluduje Kołodziejczak.

Cenniki do zmiany

Producenci przyznają, że przygotowują się do zmiany cenników swoich produktów. Grupa Azoty zapewnia, że zaprezentuje nowe stawki jeszcze w tym tygodniu. Będą one uwzględniać aktualną sytuację na rynku surowców. Sytuacji tej przygląda się także Anwil.

— Anwil z uwagą obserwuje i analizuje rynek tak, aby optymalizować ceny. Rozważane są różne warianty i scenariusze dalszego działania, będące odpowiedzią na aktualne uwarunkowania makroekonomiczne. W pierwszej połowie lutego informacje na temat cen produktów nawozowych zostaną przekazane bezpośrednio do współpracujących ze spółką dystrybutorów — przekazało nam biuro prasowe chemicznej spółki.

Wytwórcy podkreślają, że ceny gazu to nie wszystko. — Na koszty produkcji nawozów mają aktualnie duży wpływ również inne czynniki m.in. znaczące wzrosty rok do roku ceny energii elektrycznej, węgla, fosforytów i soli potasowej — wylicza Monika Darnobyt, rzeczniczka Grupy Azoty.

Podkreśla, że rokrocznie w trakcie sezonu nawozowego pojawiają się na wolnym rynku w UE różne tańsze produkty z wielu stron świata, w tym — pomimo wojny i nałożonych na agresorów sankcji — nadal również z Rosji i Białorusi, a także z Bliskiego Wschodu. Azoty zaznaczają, że jakość tych produktów jest często niemożliwa do zweryfikowania.

— Warto przy tym dodać, że koszty energii, surowców, pracy i opłaty środowiskowe na tamtych rynkach produkcyjnych są znacząco niższe od poziomów obowiązujących w Unii Europejskiej. Porównując oferty należy również zauważyć, że cenniki publikowane przez autoryzowanych dystrybutorów Grupy Azoty zawierają koszt transportu do klienta — tłumaczy Darnobyt.

Rynkowa i polityczna presja

Eksperci nie mają wątpliwości, że ceny nawozów powinny spaść i to jak najszybciej.

— Polscy producenci w ostatnich tygodniach trzymali ceny nawozów, choć w Europie obserwowaliśmy mocne spadki. Saletra czy amoniak zaledwie w ciągu tygodnia potaniały o 30 proc. Ceny nawozów podążają za tym, co się dzieje na rynku gazu, który jest kluczowym surowcem do ich produkcji. A ceny gazu w ostatnich tygodniach mocno spadają. Do tego w drugiej połowie 2022 r., gdy polscy wytwórcy z powodu wysokich cen gazu mocno ograniczyli produkcję, rozpoczął się napływ do kraju tańszych nawozów z różnych stron świata. I dziś polskie firmy muszą się z tym importem liczyć. Nic więc dziwnego, że oczekiwania rolników są takie, by ceny w Polsce były niższe — komentuje Jakub Szkopek, analityk Erste Securities.

W jego ocenie spadek cen jest nieunikniony, bo producenci widzą erozję popytu. — Rolnicy wstrzymują się z zakupami i czekają na nowe cenniki. Sytuacja polskich rolników jest dziś trudna, bo inflacja dotyka nie tylko nawozów, ale też wszystkiego, co związane jest z przygotowaniem pól. Muszą też konkurować z ukraińskimi zbożami, które zgromadzone są w polskich elewatorach. Trudniej jest im więc upłynnić zapasy z poprzednich zbiorów, bo kupujący czekają na lepsze ceny i mają większy wybór towaru — wyjaśnia analityk.

Jak mocno producenci powinni skorygować swoje cenniki? — Spodziewam się w najbliższym czasie spadku cen nawozów o 20-30 proc. Producenci oczywiście też borykają się z mocnym wzrostem kosztów produkcji. Jednak ceny gazu są tu kluczowe, a ponadto mamy rok wyborczy, a rolnicy to duża część elektoratu. Dlatego presja polityczna będzie też taka, by nawozy istotnie potaniały — przekonuje Szkopek.

Więcej postów

1 Komentarz

  1. No cóż, państwo czyli PIS w coraz większym stopniu utrzymuje Ukrainę, więc ceny dla Polaków muszą być duże.

Komentowanie jest wyłączone.