Mimo kryzysu posłowie latają na potęgę. Kancelaria Sejmu udostępniła zestawienie rozliczeń za zeszły rok i kwoty zwalają z nóg! Wydajemy miliony na podniebne podróże garstki ludzi, którzy są w samolocie nawet kilka razy w tygodniu. Jeden z posłów tłumaczy się w zaskakujący sposób.
Kancelaria Sejmu udostępniła „Faktowi” zestawienie krajowych lotów posłów od stycznia do listopada zeszłego roku. W tym czasie parlamentarzyści korzystali z samolotu łącznie 8099 razy, co kosztowało 5 mln. 336 tys. zł brutto. Podróże są dla posłów darmowe, a ich koszt pokrywa podatnik.
Ogromne wydatki na loty dla posłów. Zaskakujące tłumaczenie parlamentarzysty
Urzędnicy nie udostępnili nam danych o trasach, na jakich latali posłowie, ograniczając się do podania liczby podróży i sumy kosztów. Rekordziści latają kilka razy w tygodniu.
Na pierwszym miejscu jest Łukasz Mejza (31 l.), były sekretarz stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki. Poseł z Zielonej Góry w zeszłym roku nie pełnił żadnych funkcji w rządzie, ale do samolotu wsiadał nader często.
Od stycznia do listopada zeszłego roku Mejza latał 119 razy, co daje imponującą średnią trzech lotów w tygodniu. Kosztowało to podatników 78 tys. 397 zł. Skąd tak częste podróże?
— Jestem najbardziej skutecznym posłem w przyciąganiu inwestycji dla regionu. Jeśli trzeba będzie latać do Warszawy jeszcze częściej i ścierać kolejne pary butów, aby przywozić wagony pieniędzy do województwa lubuskiego dla samorządów, straży pożarnych, klubów sportowych i innych organizacji to będę to robił! — zapowiada poseł Mejza w rozmowie z „Faktem”.
Dlaczego nie kolej lub samochód?
— Ze względu na remont torów z Zielonej Góry do Warszawy jest bardzo słabe połączenie kolejowe — wyjaśnia parlamentarzysta w rozmowie z „Faktem”.
W kraju kryzys, a posłowie spod Warszawy dostają kieszonkowe na mieszkanie w stolicy. Gigantyczna kwota
101 lotów Protasiewicza. „Pociąg jedzie 4 godziny”
Na drugim miejscu plasuje się doświadczony polityk ludowców Jacek Protasiewicz (55 l.). Wrocławski polityk latał 101 razy, co kosztowało podatników 66 tys. 538 zł.
Jak tłumaczy, loty wiążą się z aktywnością poselską. — Mam biura poselskie we Wrocławiu i Warszawie. Jestem też wiceprzewodniczącym klubu i delegatem do zgromadzenia parlamentarnego Rady Europy. Do tego posiedzenia Sejmu — wylicza Protasiewicz. Jak zaznacza, 101 lotów daje mniej więcej jeden przelot i powrót z Warszawy do Wrocławia tygodniowo.
Poseł ludowców tłumaczy, że wybranie innego środka transportu utrudniłoby mu pracę. — Na trasie Wrocław-Warszawa najszybszy pociąg, czyli pendolino, jedzie 4 godziny i jest tylko jeden dziennie. To utrudnia możliwości komunikacyjne. Do tego PKP często się spóźnia. Kiedy jestem umówiony na spotkanie służbowe, musiałbym na nie wyjechać dzień wcześniej, aby mieć pewność, że się nie spóźnię. Jeśli kolej się poprawi, chętnie wybiorę PKP — deklaruje Jacek Protasiewicz.
Trzecie miejsce w liczbie lotów zajmuje Michał Jach (71 l.) z PiS. Od stycznia do listopada zeszłego roku latał 100 razy, na co wydano 65 tys. 880 zł. W niedawnej rozmowie z „Faktem” szczeciński polityk tłumaczył, że ma do Warszawy ponad 7 godzin drogi pociągiem.
Loty dla posłów. Będzie drożej
Blisko bariery stu lotów byli Borys Budka z PO (96 podróży, 63 tys. 244 zł), Sławomir Nitras (również PO, 95 lotów za 62 tys. 586 zł), Ireneusz Raś i Jarosław Rzepa z Koalicji Polskiej (obaj 94 loty za 61 tys. 927 zł każdy), Robert Kropiwnicki z Platformy (93 loty za 61 tys. 268 zł) i Grzegorz Schetyna (92 loty za 60 tys. 609 zł).
Wydatki na loty są zryczałtowane, co oznacza, że za każdą podróż Kancelaria Sejmu płaci tyle samo. W zeszłym roku było to 659 zł brutto, ale teraz kwotę podwyższono.
— Jednostkowy koszt przelotu w 2023 r. wyniesie 735,48 zł brutto — potwierdza Centrum Informacyjne Sejmu.