Po wybuchu skandalu korupcyjnego w Parlamencie Europejskim, w wyniku którego belgijska prokuratura zabezpieczyła między innymi 600 tys. euro w walizce i luksusowe pamiątki z Kataru, pojawiły się pytania, co ujawni zamieszany w sprawę były włoski europoseł Antonio Panzeri. Polityk zgodził się współpracować z prokuraturą. Czy po zeznaniach Włocha pod lupą belgijskich śledczych są także europosłowie z Polski? Jeżeli tak, to z którego ugrupowania? „Fakt” postanowił to sprawdzić.
Przypomnijmy, że skandal korupcyjny w Parlamencie Europejskim ujawniono w połowie grudnia. Wtedy wyszło na jaw, że katarscy urzędnicy mieli kusić europosłów pieniędzmi i drogimi pamiątkami w zamian za pozytywne opinie między innymi na temat przestrzegania praw człowieka w tym kraju. W wyniku afery do aresztu trafili była przewodnicząca Parlamentu Europejskiego Eva Kaili i z Grecji i jej partner Francesco Giogri oraz były europoseł Pier Antonio Panzeri. Atmosfera zrobiła się naprawdę napięta, kiedy wyszło na jaw, że Panzeri poszedł na układ z prokuraturą, według którego zgodził się ujawnić całą prawdę o tym, kto i dlaczego brał łapówki od przedstawicieli Kataru. Według „Rzeczpospolitej” w belgijskim śledztwie ws. korupcji pojawia się nawet 60 byłych i obecnych eurodeputowanych.
Czy belgijska prokuratura wzięła pod lupę polskich europosłów?
„Fakt” zapytał Prokuraturę Federalną w Brukseli, czy w związku z postępowaniem jest sprawdzany którykolwiek z polskich europosłów. Chcieliśmy też wiedzieć, czy belgijska prokuratura wystąpiła do Parlamentu Europejskiego o informacje dotyczące wyjazdów polskich europosłów do Kataru, Maroka, Azerbejdżanu i innych krajów oraz spotkań z przedstawicielami tych państw, a także, czy Parlament Europejski przekazał już te dokumenty śledczym lub wyraził zgodę na ich udostępnienie.
Oficjalnie belgijscy śledczy nie chcieli ujawnić żadnych informacji dotyczących śledztwa. Dotarliśmy jednak do źródeł w prokuraturze w Brukseli, które nieoficjalnie potwierdziły nam, że wśród eurodeputowanych, którzy są sprawdzani w związku z aferą korupcyjną dotyczącą Kataru, nie ma obecnie żadnego europosła z Polski. Usłyszeliśmy też, że prokuratura nie sprawdza na razie wszystkich eurodeputowanych, którzy do tej pory odwiedzili Katar. Śledczy nie wykluczają jednak, że może tak zdarzyć się w przyszłości, jeżeli w związku z postępami w śledztwie pojawią się ku temu powody.
Parlament Europejski potwierdził nam z kolei, że belgijskie władze wystąpiły o uchylenie immunitetów dwóch europosłów, ale żaden z nich nie był Polakiem.
„Parlament Europejski, jeśli zostanie o to poproszony, w pełni współpracuje z organami ścigania i organami sądowymi, aby wspomóc działania wymiaru sprawiedliwości i będzie to czynił nadal” — czytamy w odpowiedzi, którą przekazało nam biuro prasowe PE w Polsce.
Ryszard Czarnecki o wizytach w Katarze: „nie było podejrzanych zachowań”
„Fakt” poprosił o komentarz w tej sprawie europosła PiS Ryszarda Czarneckiego, który kilkakrotnie gościł w Katarze. Czy w jego ocenie, skoro prokuratura nie sprawdza obecnie polskich europosłów, to wszyscy eurodeputowani z naszego kraju mają czyste sumienia?
– Nie wiem, czy nie ma przypadków korupcji wśród innych europosłów, nie wiem, co oni robią. Mogę ręczyć, że nikt z Prawa i Sprawiedliwości na taki zarobek się nie pokusił. Uważam, że zdanie prokuratury belgijskiej jest na pewno tutaj kluczowe. Jeżeli ona twierdzi, że nie słyszała o przypadkach polskich europosłów, którzy byli sprawdzani, to trzeba to wziąć pod uwagę. Teraz jestem ciekaw, co powiedzą te media, które pisały już o mnie i Tomaszu Porębie, które zrobiły aferę z niczego. Czy przeproszą? – dopytuje Ryszard Czarnecki, nawiązując do publikacji „Rzeczpospolitej”, która kilka dni temu wspomniała o jego wizytach w Katarze.
„Jeżeli jacyś politycy przyjmują takie propozycje, to o tym nie opowiadają”
„Fakt” zapytał europosła PiS, czy w czasie, gdy był w Katarze, miał do czynienia z podejrzanymi zachowaniami ze strony urzędników. – Przede wszystkim nie byłem nie tylko w Katarze, byłem też w Arabii Saudyjskiej, Kuwejcie, Bahrajnie, w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Przyjmowałem też urzędników u siebie, spotkałem się z premierem Kuwejtu, byłem u przewodniczącej parlamentu Bahrajnu. Wobec mnie takich zachowań podejrzanych nie było – podkreśla europoseł Czarnecki.
A czy koledzy opowiadali mu o kontrowersyjnych zachowaniach albo propozycjach urzędników, które padały podczas takich wizyt? – Jeżeli jacyś politycy przyjmują takie propozycje, to o tym nie opowiadają, to logiczne – dodaje Ryszard Czarnecki.
Europoseł zapewnia, że podczas wizyt w Katarze nie angażował się w rozmowy w kuluarach. – To często nie były nawet osobiste rozmowy, to były często panele. Jeden z nich na Doha Forum prowadził szef londyńskiego biura „New York Times”. Ja brałem udział w tym panelu, nie uczestniczyłem w rozmowach kuluarowych – podkreśla Ryszard Czarnecki w rozmowie z „Faktem”.