Rynek wycenił ryzyko związane z pomysłem wydłużenia wakacji kredytowych na kilka miliardów złotych. O tyle bowiem spadła wartość akcji banków notowanych na warszawskiej giełdzie. Sam sektor natomiast staje przed trudną perspektywą. – PiS w wyborach zawsze szuka sobie wroga. Atak na nie idealnie wpisuje się w nastroje społeczne – twierdzi w rozmowie z money.pl osoba z kręgów rządowych.
– Informacja o możliwości przedłużenia wakacji kredytowych nie jest zaskoczeniem, bo była wymieniana jako potencjalne ryzyko polityczne ciężące na sektorze bankowym. Natomiast konsekwencją publikacji (w money.pl – przyp. red.) była wypowiedź rzecznika rządu, który powiedział, że decyzja zapadnie w połowie roku, co istotnie pogarsza perspektywę dla kursów akcji banków w tym czasie – tak środowe spadki kursów akcji banków w rozmowie money.pl analizuje Andrzej Powierża, analityk Domu Maklerskiego Banku Handlowego.
Chodzi o artykuł „Rząd szykuje kolejną „bombę”. Dotyczy co najmniej miliona Polaków”, gdzie, powołując się na kilka niezależnych od siebie źródeł – zarówno z kręgów rządowych, jak i sektora bankowego – poinformowaliśmy o możliwości wydłużenia wakacji kredytowych o rok, czyli do końca 2024 r. Do publikacji odniósł rzecznik rządu Piotr Müller w trakcie środowego briefingu.
Zobaczymy, jak będzie wyglądała sytuacja. Na ten rok rozwiązania są przyjęte. Zobaczymy, jak będą kształtowały się stopy procentowe. Jeśli stopy spadną, to nie będzie potrzebne przedłużenie – powiedział Piotr Müller, dodając, że decyzje zapadną w połowie roku.
Trudny dzień dla giełdowych banków
Na te doniesienia i odniesienie się do nich rzecznika rządu inwestorzy giełdowi zareagowali wyprzedażą akcji banków. Na zamknięciu środowej sesji indeks WIG-Banki stracił 4,09 proc.
News jest negatywny, a więc reakcja inwestorów nie powinna dziwić. Według mnie skala spadków kursów akcji banków jest nieco przesadzona z kilku powodów. Po pierwsze sprawa nie jest przesądzona, więc nie ma stuprocentowej pewności, że banki poniosą dodatkowe koszty wynikające z przedłużenia wakacji kredytowych. Po drugie, według moich szacunków, 4-procentowe spadki pokazują, że rynek wycenił to ryzyko na około 8 mld zł – mówi w rozmowie z money.pl Łukasz Jańczak, analityk Erste Securities
Jaka perspektywa rysuje się przed giełdowymi bankami? Zdaniem Andrzeja Powierży, inwestorzy będą czekać na decyzję rządu w sprawie wakacji kredytowych. Analityk dodaje, że jeśli ktoś ma wybór inwestowania na zagranicznym rynku, gdzie nie ma takich ryzyka jak w Polsce, to w tej sytuacji wybierze rynek zagraniczny.
Wskazuje ponadto, że w wyniku zmaterializowania się tego ryzyka zysk banków (bez kosztów kredytów frankowych) mógłby spać nawet o 20 proc.
Tyle kosztowałby banki wydłużone wakacje kredytowe
Nawet jeśli wakacje kredytowe zostałyby przedłużone o rok, to koszty z tym związane, według szacunków Łukasza Jańczaka, wyniosłyby około 5 mld zł. Analityk wskazuje, że w zeszłym roku banki giełdowe zaksięgowały około 12 mld zł kosztów wynikających z wakacji kredytowych. W tym roku mogą one być niższe z uwagi na fakt, że WIBOR nieco spadł i oczekiwania co do poziomu stóp procentowych też się zmieniły – nikt nie oczekuje dalszych podwyżek.
– Co więcej, nie można wykluczyć obniżki pod koniec tego roku. Przy czym rzecznik rządu powiedział, że decyzja zapadnie w połowie roku, a do tego czasu poziom stóp procentowych raczej się nie zmieni – mówi ekspert Erste Securities.
Z kolei analitycy DM Banku Handlowego zakładają, że stopy procentowe do końca tego roku utrzymają się na niezmiennym poziomie. Prognozowania nie podejmuje się natomiast inny nasz rozmówca.
W tym roku inflacja będzie spadać, ale czy stopy procentowe również spadną, tego nie wie nikt. Wiele wskazuje na to, że spowolnienie gospodarcze będzie niewielkie, aczkolwiek bardzo dużo może zmienić wojna w Ukrainie, co w tej chwili wszyscy lekceważą, a rynki finansowe w szczególności. Nikt nie zastanawia się nad tym, co by było, gdy Rosja zaczęła tę wojnę wygrywać. Gdyby zaś do tego doszło (na razie prawdopodobieństwo jest niewielkie), to sytuacja rynkowa by się totalnie zmieniła – zwraca naszą uwagę Piotr Kuczyński, analityk Domu Inwestycyjnego Xelion.
Banki sobie z tym kosztem poradzą
Koszt w wysokości 5 mld zł jest do udźwignięcia przez banki. W tym roku szacowany zysk sektora powinien wynieść między 25 a 30 mld zł. Oczywiście dodatkowe koszty niosłaby za sobą reperkusje w postaci negatywnej reakcji inwestorów czy ograniczonych możliwości banków w związku z rozwojem akcji kredytowej.
– Od samego początku stanowczo sprzeciwiałem się wprowadzaniu powszechnie dostępnych wakacji kredytowych. Uważam, że należy pomagać tym, którzy mają problem z obsługą kredytów hipotecznych w związku ze wzrostem stóp procentowych, czyli nie z własnej winy. Uściślając, wakacje kredytowe „tak”, ale nie dla wszystkich – mówi money.pl Piotr Kuczyński.
Wybory za pasem
Czy wakacje kredytowe będą potrzebne w przyszłym roku? Zdaniem Piotra Kuczyńskiego to kupowanie głosów wyborców za cudze pieniądze.
Wakacje kredytowe rocznie kosztują banki kilkanaście miliardów złotych, co nie tylko uszczupla zyski sektora, ale także obniża jego zdolność do prowadzenia akcji kredytowej. W konsekwencji odbiłoby się to na naszej gospodarce – ostrzega analityk Xeliona.
O komentarz poprosiliśmy też przedstawiciela sektora bankowego.
– Na ten moment nie widzimy potrzeby, aby przedłużać wakacje kredytowe. Jak dotąd ten instrument przez brak kryteriów dochodowych został wykorzystany przez wiele osób, które tej pomocy nie potrzebowały. Głównym narzędziem pomocowym był, jest i powinien być Fundusz Wsparcia Kredytobiorców. Został stworzony po to, by korzystały z niego osoby, które mają rzeczywisty problem ze spłatą kredytów hipotecznych – mówi money.pl Tadeusz Białek, wiceprezes Związku Banków Polskich (ZBP).
Białek podkreśla ponadto, że rozwiązanie powszechnie dostępne, typu ustawowe wakacje kredytowe, jest proinflacyjne, na co na etapie prac legislacyjnych uwagę zwracał również Narodowy Bank Polski oraz Komisja Nadzoru Finansowego.
Nie powinniśmy dalej iść tą drogą. Należy skupić się na niesieniu pomocy wyłącznie potrzebującym – sugeruje wiceprezes ZBP.
Podobnie uważa Łukasz Jańczak, zdaniem którego przedłużenie wakacji kredytowych nie pomoże w walce z inflacją. Na razie kredytobiorcy nie palą się do tego, by zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na nadpłatę kredytów, na co uwagę wskazywało Biuro Informacji Kredytowej (BIK).
Co ciekawe, osoba zbliżona do kręgów rządowych, która zastrzega sobie anonimowość, mówi money.pl, że rząd jest zaskoczony tym, że tylko nieco ponad połowa uprawnionych kredytobiorców hipotecznych skorzystała z wakacji kredytowych. Według stanu na koniec grudnia Polacy „wysłali na wakacje” 1,05 mln kredytów o łącznej wartości 262,5 mld zł. To 54 proc. liczby wszystkich złotowych kredytów mieszkaniowych w Polsce i 68 proc. ich łącznej wartości.
Zdaniem kolejnego rozmówcy money.pl z kręgów rządowych, który również zastrzega sobie anonimowość, PiS w wyborach zawsze szuka sobie wroga do walki i od połowy ubiegłego roku są nim między innymi banki, bo atak na nie idealnie wpisuje się w nastroje społeczne. Jak zauważa nasz rozmówca, teraz jest niezbyt fortunny czas na pogłębianie konfliktu z bankami (problemy sektora spiętrzyły się w ostatnim czasie – przyp. red.), ale nie ma on wątpliwości, że rząd do tego wróci.