Przed spotkaniem ministrów obrony w Ramstein trwa debata o przekazaniu czołgów Ukrainie i roli kanclerza Scholza. Prasa komentuje.
W emocjonalnych sporach ma temat dostaw czołgów do Ukrainy brakuje – nie tylko w Bundestagu – rozważań o celach strategicznych – wskazuje „Frankfurter Rundschau”. „Czy dodatkowe dostawy broni, które chcą wysłać USA, Wielka Brytania i inni zachodni sojusznicy do Kijowa, są wyłącznie po to, by armia ukraińska odparła spodziewaną wiosną ofensywę rosyjską?– zastanawia się dziennik i stwierdza, że trwająca obecnie debata byłaby o wiele łatwiejsza, gdyby cele, które przyświecają Kijowowi i zachodnim sojusznikom zostały jasno określone.
„Od początku wojny w Ukrainie NATO było jednomyślne, jednak coraz bardziej widać w Sojuszu rozdarcie, szczególnie z powodu ociągania się kanclerza Olafa Scholza co do kwestii czołgów”– pisze „Pforzheimer Zeitung”. Polski rząd zadeklarował, że chce bez zgody Niemiec przekazać Ukrainie czołgi Leopard – czytamy dalej. Tym samym chce wywrzeć presję na USA i Niemcy, utrudniając znalezienie rozwiązania. Kanclerza trzeba jednak zganić, gdyż uzależnianie dostaw leopardów od wysłania do Ukrainy amerykańskich czołgów Abrams, które z powodów technicznych nie nadają się tam do użycia, jest co najmniej niestosowne. „Swoim wahaniem i niemądrym działaniem Scholz ryzykuje dokładnie to, przed czym sam zawsze przestrzega – podział NATO” – pisze dziennik.
W podobnym tonie komentuje „Berliner Morgenpost”, pisząc, że Olaf Scholz uzależnia dostawy czołgów Leopard od amerykańskich dostaw abramsów. „USA stopniowo przesuwajä czerwoną linię ws. dostaw broni, ale starannie oceniając ryzyko”– stwierdza komentator. Z obawy przed zbytnim zaangażowaniem w wojnę czołgi dla Ukrainy były dotąd tematem tabu. Obawy te stały się teraz mniejsze, ale nie do końca znikły, dlatego państwa NATO nalegają na ścisłą koordynację. Jak podkreśla dziennik, „Ukraina potrzebuje pilnie nowoczesne czołgi i najlepiej leopardy”. Tymczasem Zachód spogląda na Niemcy z rosnącym brakiem zrozumienia. A kanclerz, który nie chciał, by Niemcy w kwestii dostaw broni działały na własną rękę, już wkrótce może poczuć się osamotniony w Europie.
Zdaniem „Mitteldeutsche Zeitung”: „Rozwaga jest słuszna, ale Niemcy i Europa nie mogą pozwolić sobie na zwłokę, jeśli UE chce stawić czoła Putinowi. Dlatego Scholz musi ramię w ramię z Macronem przejąć przewodnictwo w wielu kolejnych ważnych inicjatywach europejskich, by na koniec spełnić swoją niewielką obietnicę: Ukraina nie może przegrać tej wojny”.
„Wobec spodziewanej rosyjskiej ofensywy wiosną Niemcy będą musiały jeszcze bardziej się postarać” – uważa „Hannoversche Allgemeine Zeitung”. Już nie wystarczy koordynacja działań w porozumieniu z prezydentem USA czy chowanie się za jego plecami. Scholz musi więcej zainwestować w sojusz europejski. W takich czasach jak te nie może dochodzić do żadnych rozdźwięków między Niemcami a Francją. „Podczas wizyty Scholza i jego gabinetu w Paryżu w niedzielę trzeba wykorzystać szansę, by ponownie się do siebie zbliżyć”- pisze dziennik z Hanoweru.