Pompowanie pieniędzy na pensje policjantów nie dało efektów. Masowe odejścia i serie wpadek pogrążają mundurowych.
Rząd docenia funkcjonariuszy, wprowadzając dla nich coraz to nowe, kolejne finansowe gratyfikacje – nagrody i rozliczne dodatki, by tych najbardziej doświadczonych zachęcić do pozostania w służbie. Efekty są odwrotne do zamierzonych. W tym roku z policji ma odejść rekordowa liczba funkcjonariuszy, a w budżecie policji brakuje nawet miliarda złotych na zadania.
Co jest nie tak w reformowanej policji?
Seria wpadek
Formacja ostatnio nie ma dobrej passy. Najgłośniejszą wpadką było wystrzelenie pocisku z ukraińskiego granatnika przez komendanta głównego gen. Jarosława Szymczyka, która wywołała pod jego adresem falę krytyki i serię memów.
Do serii dołączył ostatnio wypadek radiowozu pod Warszawą, do którego dwaj policjanci zabrali – nie wiadomo w jakim celu – dwie nastolatki, a gdy samochód się rozbił, nie udzielili im pomocy. Z kolei we wtorek, w dzień miesięcznicy smoleńskiej, wątpliwości wzbudzili policjanci w strażackim wysięgniku, zaglądający do mieszkania, w którym byli działacze Lotnej Brygady Opozycji.
Rzecznik KSP Sylwester Marczak tłumaczy to faktem, że na terenie kraju obowiązuje stopień alarmowy bravo. – Nie jest on wprowadzony bez przyczyny. Przy naszych działaniach w pierwszej kolejności uwzględniamy bezpieczeństwo i jesteśmy odporni na ewentualną krytykę, która może się pojawić – mówi, ale szczegółów dziwnej akcji nie rozjaśnia.
Zła passa – według naszych rozmówców – to nie przypadek.
– Nagminnie jesteśmy angażowani do „zadań politycznych”, co nie powinno mieć miejsca. Choć trzeba przyznać, że opozycja robi wszystko, by podgrzać nastroje. Do tego z policji odeszło, lub zostało do tego zmuszonych, wielu doświadczonych funkcjonariuszy, a młodzi są słabo wyszkoleni. W związku z pandemią radykalnie skrócono szkolenia – słyszymy od jednego ze starszych stażem policjantów. Prestiż policji mocno nadwerężyło tłumienie protestów kobiet (w 2020 r.), w tym przez antyterrorystów z elitarnej centralnej jednostki BOA.
– Do tego są wakaty, i wcale nie dlatego, że nie ma chętnych, ale przez to, że system naboru do policji wciąż jest niczym z poprzedniej epoki – dodaje inny.
W efekcie zaufanie do policji (wg ubiegłorocznego badania CBOS) spadło do 63 proc. (np. w 2007 – 74 proc.), a brak zaufania wyraża aż co trzeci Polak.
Zachęty bez efektu
Taktyka mająca zatrzymać odejścia polegająca na wprowadzaniu coraz to nowych zachęt finansowych i serii podwyżek nic nie dała. Obecnie kursant dostaje 3,5 tys. zł na rękę, młody policjant – 4,4 tys. zł. Policjant dostaje ponadto mundurówkę, nagrodę roczną – tzw. trzynastkę, a także świadczenia w ramach systemu socjalnego. Policjanci mają dodatek służbowy, za stopień, stołeczny, za służbę w oddziale prewencji, oraz dodatki motywacyjne zachęcające do pozostania w służbie. – Oprócz uposażenia jest około sześciu dodatków, w tym takie, które się dublują – przyznaje nam jeden z oficerów. Od tego roku wszyscy policjanci z 15-letnim stażem dostaną nowy dodatek motywacyjny, które – co ważne – nie będzie się wykluczał ze świadczeniami w wysokości 1,5 tys. brutto po 25 latach służby i 2,5 tys. zł brutto po 28,5 roku służby – będzie się więc nakładać.
Co więcej, dla policjantów ze stażem 32 lata kwota ta zostanie wliczona do podstawy emerytury. Skąd akurat taki próg? To staż np. szefa policji i wielu komendantów wojewódzkich. W tym roku dodatkowe 30 mln zł zasili fundusz nagród.
Jak to wygląda w praktyce? Np. policjant z dłuższym stażem w prewencji dostaje poza pensją: dodatek służbowy (2 tys. zł), za stopień (ok. 1,5 tys. zł), 500 zł dodatku stołecznego, tyle samo za bycie w oddziale prewencji. Do tego np. dodatek „starczy” (jak go zwą policjanci) – jeśli pracuje np. 29 lat, to kwota rzędu 2,5 tys. zł. Teraz dostanie jeszcze nowy dodatek stażowy dublujący się.
Spada zaufanie
Dlaczego więc zachęty nie zastopowały odejść?
– Pracę policjantów niepotrzebnie obciąża coraz większa biurokracja, robienie statystyk, tabelek, raportów. Dane powinny być automatycznie generowane z systemu, a tak nadal nie jest – wylicza Andrzej Szary, wiceprzewodniczący NSZZ Policjantów. I przyznaje, że „w tym roku padnie rekord, jeśli chodzi o liczbę funkcjonariuszy, którzy odchodzą do cywila”.
– Są miejsca, gdzie odchodzi nawet ich 20 proc. Szacujemy, że w tym roku odejść może nawet 8 tys. funkcjonariuszy, w poprzednich latach było to ok. 4 tys. – wylicza związkowiec. W samej Komendzie Stołecznej złożono ok. 800 raportów o odejście, a już jest tam 1111 wakatów. Niedobór w Warszawie sięgnie rekordu: 2 tys. funkcjonariuszy policji – wylicza.
– Każda wpadka negatywnie wpływa na wizerunek policji, osłabia zaufanie do niej, które i tak się obniżyło w ostatnich latach. A to przekłada się na szacunek obywateli do naszej formacji. Musi iść za tymi wpadkami refleksja i prewencyjna nauka, żeby to się nie powtórzyło – ocenia Andrzej Szary.
Dosypywanie pieniędzy policji nic nie dało. Problemem jest wciąż niedoszacowany budżet, który w końcówce poprzedniego roku, z powodu inflacji i znacznie wyższych kosztów stałych (paliwo, prąd, zakupy), doprowadził do dziury w wysokości kilkuset milionów złotych. – Gdyby nie umowa z Orlenem, dzięki której policja ma odroczoną płatność za paliwo, to radiowozy nie miałyby jak jeździć. Ale przecież w pierwszym kwartale trzeba ten dług uregulować – przypomina Szary. Szacuje się, że policji na spokojne funkcjonowanie brakuje corocznie w budżecie ponad 1 mld zł. I nadal środkami na wakaty finansuje się bieżącą działalność.