Skąd rząd bierze pieniądze na trzynastki, czternastki czy rodzinny kapitał opiekuńczy, skoro gospodarka spowalnia? Jak to się stało, że mimo obniżki stawek VAT na paliwa i żywność oraz obniżek stawek podatkowych PIT nie było katastrofy budżetowej, a po listopadzie budżet miał nawet nadwyżkę? Odpowiedź zawiera się głównie w słowie „inflacja”. Dzięki jej wzrostowi dochody budżetu szły w górę szybciej niż koszty. Sytuacja się jednak odwróci, gdy inflacja zacznie spadać.
- Mimo obniżek stawek VAT, cięć w PIT i wydatków na rodzinny kapitał opiekuńczy budżet państwa miał nadwyżkę po listopadzie
- To skutek inflacji, która napędzała dochody z VAT i CIT. Większe wpływy były też z akcyzy
- To wszystko przeważyło koszty wyższych odsetek od długu i wynagrodzeń w budżetówce
- W 2023 r. tak różowo już nie będzie, stąd m.in. wzrost stawek VAT na paliwa
Inflacja w grudniu znacząco zmalała, ale nawet 16,6 proc. rok do roku, podane w szybkich wyliczeniach GUS, zamiast prognozowanych przez rynek 17,3 proc. to nie jest z pewnością to, co może cieszyć przeciętnego Kowalskiego. Za towary już trzeba płacić w sklepach więcej, a wywalczenie podwyżki inflacyjnej swojej pensji u szefa nie zawsze jest zadaniem prostym, łatwym i przyjemnym.
To, że większości z nas udaje się te podwyżki dostawać, bardzo jednak cieszy rząd. Cieszy go też to, że firmy na inflacji nieźle zarabiają i dzielą się zyskiem z budżetem. Do listopada, w którym przypomnijmy, ceny rosły o 17,5 proc. rdr, dochody budżetu państwa poszły w górę o 13,1 mld zł rok do roku, czyli o 2,9 proc., a nadwyżka budżetowa wyniosła 18,3 mld zł.
Inflacja powoduje wzrosty cen, a podatek VAT liczony jest przecież procentowo od ceny. Mimo obniżki stawek na paliwa silnikowe do 8 proc., na gaz, energię cieplną i elektryczną do 5 proc. i zerowej stawki na część żywności oraz nawozy wprowadzone w lutym ub.r. tarczą antyinflacyjną 2.0, wpływy z VAT wcale nie zmalały. Zwiększyły się, licząc od stycznia do listopada, o aż 11,8 mld zł rdr (+5,9 proc.) do 212 mld zł – podało przed świętami Bożego Narodzenia Ministerstwo Finansów.
Wzrosły też wpływy z podatku akcyzowego o 4,2 mld zł (o 6 proc.). To jeden z efektów podwyżki stawek akcyzy na alkohol i papierosy o 10 proc. Wzrosły też wpływy z akcyzy na paliwa i popyt wcale nie spadł mimo znaczących podwyżek cen. Według POPiHN konsumpcja paliw w pierwszych trzech kwartałach 2022 wyniosła 27,2 mln m sześc. i była o 4,9 proc. wyższa rok do roku. Największy wzrost dotyczył paliwa samolotowego – o 423 tys. m sześc., czyli o 86 proc. rdr.
Poszły też w górę zyski spółek, a wraz z nimi wpływy z podatku CIT. Wzrost dochodu budżetu do listopada wyniósł tu aż 17,8 mld zł rdr (+38 proc.) do 65 mld zł.
Ewidentnie zyski firm wraz z inflacją nabrały rozpędu, a głównie dotyczy to firm surowcowych i paliwowych. Według danych GUS zyski spółek naftowych (PKN Orlen) i koksowych (JSW) poszły w górę w ciągu trzech kwartałów ub.r. o 6,6 mld zł rdr (+80 proc.) do 14,9 mld zł. Kopalnie węgla zarobiły o 10,2 mld zł więcej rok do roku, czyli 8,2 mld zł (rok temu była strata w analogicznym okresie), a o 5,6 mld zł zwiększył wyniki netto handel hurtowy (+31,2 proc. rdr). Więcej za swoje usługi życzył sobie też transport, który podniósł zyski o 2,4 mld zł rdr (+44 proc.).
Wraz z inflacją rośnie też presja na pracodawców, żeby podnosili wynagrodzenia. A za podwyżkami płac idzie zwykle większa wpłata PIT do państwowej kasy, a i dotacja do FUS może być przez to niższa. Wpływy z PIT mimo obniżki stawek od lipca i podniesienia progów podatkowych spadły o zaledwie 2,8 proc., czyli o 1,9 mld zł. Dotacja budżetu do FUS wzrosła co prawda o aż 7 mld zł, czyli o 25 proc. rdr, ale to nie przez spadek wpłat od pracujących, lecz przez wypłaty na Rodzinny Kapitał Opiekuńczy i większą niż rok wcześniej – 7 proc. – rewaloryzację świadczeń emerytalnych i rentowych.
Jak widać z powyższego zestawienia, trzema filarami dochodów budżetu były: wpływy z VAT, z CIT, a także z akcyzy po podwyżce jej stawek. Są jednak też i inflacyjne koszty budżetu, poza wspomnianą wyżej rewaloryzacją.
Koszty inflacyjne budżetu
Pierwszym z nich, najbardziej widocznym, jest wzrost odsetek od państwowego długu. Obsługa zadłużenia kosztowała budżet od stycznia do listopada aż 31,5 mld zł w porównaniu do 24,8 mld zł rok temu w analogicznym okresie, czyli była większa o 27 proc. rdr. Rentowności polskich papierów 10-letnich sięgały w październiku nawet 9 proc., by obecnie zejść do 6 proc. Jednak rok 2022 zaczynaliśmy na poziomie 3,7 proc.
Gdyby RPP decydowała się na zrównanie stopy referencyjnej z inflacją, żeby zachęcić ludzi do oszczędzania i ściągnąć nadwyżkę pieniądza z rynku, powyższe koszty byłyby znacznie wyższe. Dbałość o stabilność budżetu to jeden z celów RPP i podwyżki zostały wstrzymane. Teraz wszystko zależy od inflacji, która według ocen ekonomistów ma osiągnąć szczyt w lutym.
Rząd musi też dawać swoim pracownikom inflacyjne podwyżki. Tu podstawowym zyskiem dla budżetu jest fakt, że podwyżki następują już po wielu miesiącach wysokiej inflacji, więc budżet najpierw ma dochody inflacyjne, a potem dopiero przychodzą koszty. We wrześniu podwyżki w sferze budżetowej wynosiły zaledwie 9,3 proc. rdr przy ówczesnej inflacji 17,2 proc. – wynika z danych GUS.
Budżetówka zatrudniała na koniec września ub.r. 4 mln osób (na 16,7 mln pracujących) – wynika z badania BAEL GUS-u, więc średnia podwyżka o 520 zł miesięcznie w porównaniu z ub.r. kosztuje budżet około 2,1 mld zł miesięcznie, a więc 25 mld zł rocznie. Zatrudnienie w budżetówce spadło jednak o 2,1 proc. rdr. I biorąc pod uwagę, jak trudny będzie to rok dla budżetu, raczej nie należy się spodziewać, żeby rosło.
Gorzej, gdy inflacja zacznie spadać
Jak widać po powyższych zestawieniach, wzrost kosztów budżetu jest w związku z inflacją niższy niż wzrost dochodów podatkowych. Tak się dzieje jednak w okolicznościach rosnącej inflacji i zatrzymania podwyżek stóp procentowych przez RPP. Gorzej będzie, jeśli inflacja zacznie spadać z wysokiego poziomu.
W takiej sytuacji mamy nierosnące już tak jak wcześniej dochody budżetu, ale za to koszty obsługi długu już poszły w górę i tak już pozostanie przez kolejne lata, póki nie wygasną wysoko oprocentowane obligacje. W ub.r. rząd sprzedał na przetargach za 18 mld zł obligacje z rentownością powyżej 7 proc. rocznie, a za 45 mld zł z rentownością między 5 a 7 proc.
Nawet gdy inflacja spadnie, te wyżej oprocentowane obligacje będzie trzeba wciąż obsługiwać jeszcze przez kilka lat. Na dodatek trzeba będzie wypłacać już podwyższone pensje budżetówce, choć dochody podatkowe nie będą już tak rosły. To, że rząd zauważa ryzyko problemów dochodowych i kosztowych w przyszłym roku, widać po powrocie do stawek VAT z przed tarcz antyinflacyjnych, choć idą wybory parlamentarne i podobne kroki są niepopularne wśród wyborców.
Co w 2023 r.?
Powrót do poprzednich stawek VAT, a więc tych sprzed tarcz antyinflacyjnych, rząd uzasadniał w ostatnich miesiącach koniecznością słuchania się nakazów Brukseli. Komisja Europejska wymagała podwyżki VAT i polskie władze posłuchały, ale jak potem wskazywali posłowie opozycji, wcale nie trzeba było podwyższać do poziomu 23 proc. Minimalny VAT na gaz i paliwa wynosi w UE 5 proc.
Rząd tłumaczył się, że nie miał już czasu, by przed początkiem roku budżetowego obniżyć te stawki, ale też „nie wyrywa się”, żeby zdążyć w kolejnych miesiącach. Wniosek? Zapowiada się trudny rok budżetowy i dla rządu słowa Brukseli są idealną wymówką we właściwym czasie, bo rząd potrzebuje wpływów.
Zamiast utrzymania obniżki VAT rząd proponuje niższe kosztowo rozwiązania dla budżetu: zamrożenie cen prądu (koszty poniosą spółki energetyczne) i gazu oraz zwroty VAT z kryterium dochodowym.
Rok będzie trudny dla finansów państwa. PKB według większości prognoz ma urosnąć o około 0,5 proc. rdr i byłby to trzeci najgorszy rezultat w tym wieku – po latach 2013 i 2020. Najbardziej optymistyczne prognozy ma Polski Instytut Ekonomiczny z 1,2 proc. wzrostu. To też jednak niewiele.
Równie wysokich zysków, jak w 2022 r. już nie można się spodziewać po firmach paliwowych i surowcowych. Orlen obniżył w końcu hurtowe ceny paliw i to, co zarabiał ekstra od drugiej połowy listopada aż do końca grudnia, to teraz będzie trafiać bezpośrednio do budżetu państwa.
JSW musi się mierzyć ze spadającymi cenami węgla. Węgiel energetyczny z dostawą na luty kosztuje na giełdzie ICE 179 dol. za tonę, podczas gdy w listopadzie było nawet ponad 280 dol. Węgiel koksujący z Australii z dostawą w lutym br. kosztuje 303 dol. za tonę w porównaniu do 330 dol. w październiku.
O 11 proc. w ciągu roku spadły ceny miedzi, co też wpłynie na wyniki KGHM. Wreszcie stabilizacja nowych kierunków dostaw towarów powinna przełożyć się na spadek zysków hurtowni i firm transportowych. No i banki z racji wakacji kredytowych wciąż będą prawdopodobnie traciły zyski, a zamrożenie cen energii uderzy w zyski spółek energetycznych. Trudno będzie o równie wysoki CIT, jak w ub.r.
Skoro zyski firm przestaną prawdopodobnie gnać w górę, to i podwyżki dla pracowników mogą dawać już mniej chętnie. Niewykluczone, że zacznie też rosnąć bezrobocie, co zresztą przewidują m.in. ekonomiści Banku Millennium, zakładając nieznaczny wzrost do 5,8 proc. w 2023 r., z 5,2 proc. w grudniu 2022 r. Rok nie zaskoczy raczej wysoką dynamiką wpływów budżetu z PIT i znacząco nie spadnie też w związku z tym dotacja do FUS oraz funduszu emerytalno-rentowego.
Rząd może liczyć realnie na większe wpływy z VAT po podwyższeniu stawek na paliwa. Do połowy roku zerowe będą stawki VAT na żywność, a z racji jesiennych wyborów tak może pozostać nawet do końca roku.
Wzrosną też prawdopodobnie wpływy z akcyzy. Zgodnie z przyjętym ponad rok temu harmonogramem co roku akcyza na alkohol aż do 2027 r. będzie rosła o 5 proc., a na wyroby tytoniowe o 10 proc. I na tym musi bazować rząd, licząc ewentualnie na to, że gospodarka jednak przyśpieszy w porównaniu z prognozami, gdyby jednak wpłynęły środki z Brukseli na KPO.