Tyle tarcz wdrożonych, a rachunki i tak rosną. Ceny ciepła to nie wszystko

Niezależny dziennik polityczny

Wraz z początkiem roku mieszkańcy polskich miast alarmują o istotnych wzrostach cen ciepła. Okazuje się, że pomimo wdrożenia licznych tarcz osłonowych wiele osób i tak nie uniknęło sowitych podwyżek rachunków. Jak informują eksperci, czynsze rosną w tym roku nie tylko z powodu droższego ogrzewania, a w niektórych przypadkach koszty eksploatacji i mediów w lokalu mogą wzrosnąć nawet dwukrotnie. Sytuacja najboleśniej dotknie tych, którzy jak dotąd korzystali z wyjątkowo niskich stawek.

  • Pomimo wprowadzenia specjalnych mechanizmów, które miały chronić Polaków przed drastycznymi podwyżkami cen ciepła, do skrzynek mieszkańców miast trafiają pisma o wyższych opłatach czynszowych z powodu rosnących kosztów ogrzewania
  • Ciepłownie tłumaczą wzrost cen wysokimi kosztami zakupu paliw, w tym gazu i węgla, a także kosztami zakupu uprawnień do emisji CO2
  • Osoby korzystające z miejskich sieci ciepłowniczych nie mogą liczyć na dodatki węglowe, a celem wprowadzonej specjalnie dla nich tarczy osłonowej nie było uniknięcie podwyżek, a tylko ich ograniczenie
  • Ceny czynszów w miastach idą w górę nie tylko z uwagi na rosnące koszty ogrzewania. Spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe muszą się w tym roku liczyć z całą serią podwyżek

Nasi czytelnicy pokazują nam listy od swoich spółdzielni z informacjami o nowych, wyższych stawkach za ogrzewanie mieszkań i podgrzanie wody. O podwyżkach swoich klientów informuje np. Veolia, która zarządza stołeczną siecią ciepłowniczą. Jako operator sieci podaje ona stawki zarówno przesyłu, jak i wytworzenia ciepła przez ciepłownie należące do PGNiG Termiki.

— Cena po stronie Veolii, dystrybutora ciepła dla Warszawy, wzrośnie o 2 proc. od 6 stycznia tego roku, a po stronie producenta ciepła, firmy nienależącej do Veolii, wzrosła o 20 proc. od 31 grudnia 2022 r. — tłumaczy Aleksandra Żurada, rzeczniczka Veolii.

Oznacza to, że od 6 stycznia cena w Warszawie będzie wynosić 126,47 zł za GJ. Z tego 80 proc. to koszt produkcji ciepła, a 20 proc. koszt dystrybucji. Rzeczniczka Veolii zapewnia, że obecne ceny przesyłu ciepła w Warszawie są niższe niż w innych dużych miastach w Polsce. W ostatnich latach mocno wzrosła natomiast produkcja energii cieplnej, która zależy od cen paliw (węgla i gazu) i cen praw do emisji CO2.

Jak wyliczyła Veolia, rachunek za ciepło właściciela mieszkania o powierzchni 50 m kw. i przy zużyciu 25 GJ na rok wzrósł w ciągu czterech lat o 161,55 zł w części, za którą odpowiada Veolia, oraz o 1612 zł i 2 gr w części opłaty, za którą odpowiedzialni są producenci ciepła dla Warszawy.

Na podwyżki zdecydował się także Fortum. Wzrost taryfy za samą dystrybucję ciepła we Wrocławiu i Płocku, gdzie Fortum posiada wyłącznie sieci ciepłownicze, kształtował się w przedziale od 8 do 10 proc. — Podwyżka wynika ze wzrostu cen energii elektrycznej oraz pozostałych kosztów utrzymania sieci — tłumaczy Małgorzata Babska z biura prasowego Fortum.

Z kolei ceny wytworzenia ciepła w elektrociepłowniach Fortum wzrosły od 1 stycznia o 29-41,5 proc. — Zmiana taryfy jest efektem nowelizacji rozporządzenia ministra klimatu i środowiska w sprawie kalkulacji cen ciepła. Nowelizacja tego rozporządzenia uwzględniła wysoki wzrost cen paliw oraz cen uprawnień do emisji CO2 — wyjaśnia Babska.

A co z tarczą ochronną?

W przypadku ciepła zastosowano inny mechanizm ochrony odbiorców przed podwyżkami niż w przypadku energii elektrycznej, gdzie ceny po prostu zamrożono na poziomie z roku ubiegłego (do określonych limitów zużycia prądu). A właściwie mamy tu kilka różnych mechanizmów, bo dla każdego źródła ciepła rząd przygotował inny rodzaj pomocy i inną kwotę wsparcia. Na specjalne dodatki (w różnych wysokościach) mogły liczyć osoby ogrzewające swoje domy węglem, drewnem, biomasą, gazem skroplonym LPG albo olejem opałowym. Takie dodatki dostali też mieszkańcy bloków, ogrzewanych przez lokalne kotłownie, najczęściej węglowe.

Kwestię drastycznego wzrostu cen gazu rząd rozwiązał już na początku 2022 r. poprzez zamrożenie stawek na stałym poziomie i ustalenie rekompensat dla sprzedawców tego paliwa, których głównym beneficjentem jest PGNiG. Podobnie jest w tym roku. Choć prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdził nową taryfę na sprzedaż gazu dla PGNiG na poziomie 650 zł/MWh, to gospodarstwa domowe będą płacić maksymalnie 200 zł 17 gr/MWh.

Jeszcze inne wsparcie przygotowano dla gospodarstw, które korzystają z miejskiej sieci ciepłowniczej. To duża grupa, obejmująca blisko 15 mln odbiorców. Kolejna tarcza wprowadziła dla tej grupy maksymalną cenę ciepła z gazu i oleju opałowego w wysokości 150,95 zł/GJ oraz 103,82 zł/GJ dla ciepła z węgla. W zamian przedsiębiorstwa ciepłownicze mają otrzymać rekompensaty. W tym przypadku celem tarczy nie było uniknięcie podwyżek, a wyłączenie ich ograniczenie. Resort klimatu podkreślał, że wzrost rachunków ma sięgać nie więcej niż około 40 proc.

Ostatecznie okazało się, że pułap ten jest na tyle wysoki, że i tak mieszkańcy niektórych miast dostali w tym roku sowite podwyżki. Natomiast ciepłownie, które już wcześniej mocno wywindowały ceny, w tym roku musiały obniżyć stawki do określonych w ustawie limitów.

Tak więc np. na rynku warszawskim ceny wzrosły, ale wciąż mieszczą się w przewidzianym przez prawo limicie. — Od pewnego czasu obserwujemy istotne podwyżki cen ciepła, a to nie są jeszcze maksymalne stawki, które mogą zaserwować nam wytwórcy ciepła. Obliczyliśmy, że od początku 2022 r. ciepło w Warszawie zdrożało już o 108 proc. Tylko w grudniu mieliśmy dwie podwyżki, a od stycznia obowiązuje już wyższy VAT, który wzrósł z 5 do 23 proc. Mimo istotnej podwyżki, do maksymalnego poziomu cen, przewidzianego w tarczy ochronnej, wciąż jest jeszcze pewien zapas — tłumaczy Mariusz Łubiński, prezes firmy Admus, która zarządza nieruchomościami.

Stawki w całym kraju są bardzo zróżnicowane, bo też rynek ciepłowniczy jest mocno rozdrobniony — działa na nim około 400 wytwórców ciepła. Jak podaje URE, w I połowie 2022 r. ceny ciepła wytwarzanego z węgla, nie licząc kosztów przesyłu, wzrosły średnio o 20 proc., ale były też takie taryfy, które skoczyły w górę o ponad 100 proc. Podobnie było w przypadku cen ciepła z gazu — średnio wzrosły o 22 proc., ale nie brakowało podwyżek o ponad 100 proc. To pokazuje, jak różne opłaty za ogrzewanie płacą mieszkańcy polskich miast.

Nie tylko ciepło

Ceny czynszów w miastach idą w górę nie tylko z uwagi na rosnące koszty centralnego ogrzewania i podgrzania wody. Spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe muszą się w tym roku liczyć z całą serią podwyżek.

— Ciepło to nie wszystko. Rośnie także cena za energię elektryczną. Gros wspólnot kontraktuje prąd w umowach wieloletnich, dlatego niektórzy wciąż jeszcze płacą niskie stawki, w wysokości 250-290 zł/MWh. Tymczasem maksymalna cena przewidziana w tarczy dla wspólnot to 693 zł/MWh. Dla wielu nowa umowa może więc oznaczać nawet 139-procentową podwyżkę. Jak wysoka ona będzie, tu wiele zależeć będzie od tego, jaki kontrakt do tej pory miała spółdzielnia czy wspólnota. Niektórzy mogą jeszcze nawet do końca roku cieszyć się niskimi stawkami — twierdzi Łubiński.

Kolejne podwyżki dotyczą cen gazu. — Tu też część wspólnot ma kontrakty terminowe i płaci poniżej 100 zł/MWh. Natomiast cena maksymalna została wyznaczona na poziomie około 200 zł. Do tego rośnie też stawka VAT od zera do 23 proc. W związku z tym roczna podwyżka za gaz może sięgnąć nawet 146 proc. — szacuje prezes Admusa.

Dodaje, że od stycznia mamy wzrost płacy minimalnej i większość firm usługowych, w tym firmy sprzątające, ochroniarskie, administrujące, wystąpiły już o podwyżki w przedziale 10-20 proc. w stosunku do roku ubiegłego. — Poza tym właściciele mieszkań muszą też pamiętać o podatku od nieruchomości, który po raz pierwszy od kilkunastu lat wzrósł dwucyfrowo — o 12 proc. — wylicza Łubiński.

Szacuje, że w sumie koszt eksploatacji i mediów w lokalu może wzrosnąć w tym roku od 20 do nawet 100 proc., w zależności od tego, jak duże jest mieszkanie, jak dużo prądu, ciepła i ciepłej wody zużywamy oraz czy możemy korzystać z niższych stawek za media wynikających z kontraktów wieloletnich.

— To wszystko nie napawa optymizmem — konkluduje Łubiński.

Więcej postów