Zakład Jack-Pol to oławski producent papierów higienicznych z makulatury oraz między innymi bibuły TISSUE z sortowanej makulatury. Na swojej stronie informuje, że przerabia 500 ton celulozy miesięcznie.
Zatrudnia około 130 pracowników. W Oławie istnieje już od kilkudziesięciu lat, a od kilku stowarzyszenie Wszystko dla Oławy i mieszkańcy ostrzegają, że do rzeki przy zakładzie wpływają szkodliwe ścieki.
Firma zarzeka się, że od 2013 roku ścieki niezmiennie trafiają do Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Brzegu, położonej przy granicy województwa opolskiego i dolnośląskiego, przed jazem Lipki.
Jednak, jak informuje „Wyborczą” brzeska spółka, od lipca nie dotarły do niej z Jack-Polu żadne ścieki.
Nasza spółka odbierała do początków lipca br. ściek podczyszczony z firmy Jack-Pol. Wg informacji uzyskanych od naszego kontrahenta firmy przewozowej Feb-Eko Sp. z o.o. z Godzikowic – z racji na uruchomienie nowej oczyszczalni zakładowej, firma zaprzestała przekazywania swojego ścieku na naszą oczyszczalnię.
– przekazuje Krzysztof Tokarski, zastępca prezesa PWiK w Brzegu.
Czy oczyszczalnia rzeczywiście jest gotowa? Wody Polskie twierdzą, że jeszcze nie, a ścieki Jack-Polu powinny nadal trafiać do zewnętrznej oczyszczalni.
– Aktualnie na terenie zakładu trwa budowa oczyszczalni ścieków, a ścieki, które powstają, są wywożone wozami asenizacyjnymi na inną oczyszczalnię – informował „Wyborczą” 18 sierpnia Jarosław Garbacz.
Jak podają Wody Polskie, cały czas podejmują działania polegające na codziennej kontroli okolic wylotu. Garbacz: – Zaobserwowano, że ścieki są wywożone beczkowozami.
Ale dokąd, skoro nie do oczyszczalni, z którą firma prezesa Jacka Woźniaka ma podpisaną umowę?
„Wyborcza” rozmawia z prezesem Jack-Polu
O tę i inne kwestie pytaliśmy prezesa Jack-Polu w poniedziałek. „Wyborcza” odwiedziła spółkę w Oławie po tym, jak w sobotę prezes zgodził się na wywiad z naszą gazetą. Rozmowa trwała ponad godzinę. We wtorek przesłaliśmy wywiad do prezesa mailowo, w celu autoryzacji.
Przez trzy dni prosiliśmy o zapoznanie się z tekstem, ale nie mogliśmy uzyskać informacji, kiedy po ewentualnych poprawkach zostanie on nam przesłany. Ostateczna data stale się przesuwała. Otrzymaliśmy mailowe oświadczenie przedstawiciela Jack-Polu: „pan Prezes nie wyraża zgody na publikację materiału bez wcześniejszego zapoznania się z jego treścią”.
Wywiad z naniesionymi poprawkami dotarł w czwartek po godzinie 20. Zmiany były znaczne, choć cytowaliśmy dosłowne wypowiedzi prezesa. Niektóre z nich zniknęły, na ich miejsce pojawiły się treści niemal skopiowane z oświadczeń Jacka Woźniaka publikowanych na stronie spółki.
Dlatego cytujemy fragmenty wypowiedzi z nagrania zrobionego podczas rozmowy z prezesem.
W trakcie rozmowy zapytaliśmy między innymi o to, gdzie trafiają ścieki spółki. Rzekomo do Brzegu.
Prezes odpowiedział: „Mamy długoletnią współpracę z firmą Feb-Eko, która nas obsługuje w zakresie wywozu i utylizacji ścieków i mamy z nią podpisaną umowę ramową, w związku z tym ona jest odpowiedzialna za to, że wywozi nam te wszystkie ścieki, wywozi nam te wszystkie zanieczyszczenia”.
I potwierdził słowa Wód Polskich, że oczyszczalnia nie jest gotowa, a prace nad nią mają zostać zakończone do końca roku. Przyznał, że od tego momentu ścieki mają być oczyszczane na miejscu, w oczyszczalni Jack-Polu. Po autoryzacji prezesa, w tekście wywiadu takiej wypowiedzi już nie było.
Jacek Woźniak przekonuje, że dziennie spółkę opuszcza od 1 do 3 wozów asenizacyjnych ze ściekami. A brzeska spółka zarzeka się, że od początku sierpnia żaden wóz z Jack-Polu do nich nie trafił.
Zapytaliśmy WIOŚ, czy wie, gdzie trafiały ścieki z Jack-Polu od lipca do dzisiaj, skoro nie do PWiK w Brzegu. Czekamy na odpowiedź.
O wyjaśnienie, ponownie, poprosiliśmy również oławską firmę.
W Oławie oczyszczalnia rozwiązała umowę z Jack-Polem
W trakcie poniedziałkowej rozmowy dopytywaliśmy jeszcze, czy w Brzegu nie wystąpiły podobne problemy jak w spółce oławskiej.
Woźniak: – Jak widać nie, skoro do tej pory współpracujemy od 2013 roku i chętnie przyjmują nasze ścieki.
W sobotnim artykule „Wyborczej” informowaliśmy, że w grudniu 2013 roku Zakład Wodociągów i Kanalizacji w Oławie wypowiedział umowę spółce Jack-Pol na odbiór ścieków, ponieważ nie spełniały wymaganych parametrów.
Po publikacji z autorką skontaktował się prezes Jacek Woźniak, zarzucając jej kłamstwo.
„Pragnę zdementować kłamstwo na nasz temat (…) Chcę powiedzieć, że to my rozwiązaliśmy tę umowę” – napisał w oświadczeniu.
Jednak z informacji od oławskiego ZWiK wynika inaczej.
Jacek Woźniak w poniedziałkowej rozmowie tłumaczył, że w tym samym czasie Jack-Pol znalazł korzystniejszą ofertę na oczyszczanie ścieków w Brzegu i postanowił rozwiązać umowę ze spółką oławską.
Przyznał, że faktycznie zbiegło się to z decyzją oławskiej spółki, która powiedziała, że ścieków z Jack-Polu przyjmować już nie będzie, bo nie spełniają parametrów. To również zniknęło z wywiadu po autoryzacji prezesa. Zamiast tego, ponownie czytamy: „W tym miejscu pragnę także zdementować kłamstwo na nasz temat (…)”.
„Każdy z potencjalnych odbiorców nieczystości przed złożeniem nam oferty pobrał próbki naszych odpadów, które nadawały się do odbioru i spełniały standardy dla tego typu nieczystości” – zapewniał w sobotę, odpowiadając na artykuł „Wyborczej” Jacek Woźniak.
Tylko że oławska spółka utrzymuje, że umowę podpisała na odbiór ścieków socjalnych, a Jack-Pol odprowadzał także ścieki z procesu produkcyjnego.
WIOŚ: Jack-Pol wprowadzał do Odry wody opadowe
„Wyborcza” uzyskała pismo, które Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska we Wrocławiu skierował do posła Piotra Borysa z Koalicji Obywatelskiej w związku z zapytaniem o działania instytucji w celu ustalenia sprawcy zatrucia Odry.
Wśród 36 podmiotów, które kontrolowano, jest oławski Jack-Pol.
Jak wynika z pisma WIOŚ, inspektorzy w dniach 2 i 3 sierpnia 2022 r. pobrali w miejscu przy Jack-Polu próbki odprowadzanych do Odry ścieków. Nie wykazano obecności mezytylenu.
Na podstawie analiz badań z tego okresu z Kanału Odry powyżej i poniżej wylotu oczyszczalni Jack-Pol wykluczono spółkę jako sprawcę zanieczyszczenia powodującego śnięcie ryb.
Przypomnijmy jednak, że pierwsze śnięte ryby w Oławie znaleziono 26 lipca, czyli tydzień przed działaniem inspektorów w terenie przy spółce.
Dodatkowo ustalono, że Jack-Pol odprowadza ścieki wylotem wód opadowych w okresie bezdeszczowym, czyli bez wymaganego pozwolenia.
Na tej podstawie od 12 sierpnia 2022 trwa w oławskiej firmie kontrola interwencyjna w zakresie gospodarki wodno-ściekowej, w ramach której dwukrotnie jeszcze pobrano próby odprowadzanych ścieków do analizy (w dniu 12 i 16 sierpnia). Ich wyników na razie nie ma.
Jak WIOŚ i Wody Polskie kontrolowały Jack-Pol przed katastrofą?
To nie pierwsze kontrole w spółce. Do tej pory każdorazowo kończyły się udowodnieniem nieprawidłowości i mandatami od 0 do 1000 zł.
W latach 2013-2021 WIOŚ otrzymał 15 zgłoszeń „o uciążliwości funkcjonowania firmy Jack-Pol”. O kontrolę wnioskowała Straż Miejska, Starostwo Powiatowe w Oławie, Komenda Powiatowa Policji w Oławie, radna Rady Miasta Oława, Polski Związek Wędkarski, PKP i anonimowi zgłaszający oraz osoby prywatne.
Na tej podstawie spółkę skontrolowano 8 razy, a obecnie trwa kolejna. W trakcie wszystkich kontroli WIOŚ zauważył naruszenia. Jakie były sankcje?
– w lutym 2013 r. – pouczenie i mandat w wysokości 500 zł
– w sierpniu 2013 r. – dwa mandaty w wysokości 500 zł
– w marcu 2014 r. – dwa mandaty w wysokości 500 zł
– w czerwiec 2015 r. – mandat w wysokości 300 zł
– styczeń 2018 r. – pouczenie
– październik 2019 r. – mandat w wysokości 500 zł
Za co najczęściej karano Jack-Pol? Za niezapewnienie ochrony wód przed zanieczyszczeniem ukarano firmę w sumie w trakcie 5 kontroli z 6 w latach 2013-2019. Za powtarzającą się nieprawidłowość przez te 7 lat Jack-Pol zapłacił mandaty o łącznej sumie 2300 zł.
Według Woźniaka nieprawidłowości to… wina urzędników
Prezes Jacek Woźniak w rozmowie z „Wyborczą” tłumaczył, że kar nie byłoby, gdyby nie opieszałość urzędów. Mówi, że spółka pracuje nad programem, który ma zamknąć obieg wody przy produkcji, ale o pozwolenia na budowę starał się przez ponad 5 lat. To miało uniemożliwiać wyeliminowanie nieprawidłowości.
– To były drobne nieprawidłowości niewynikające z żadnego niedbalstwa, zaniechania. To były po prostu nieprawidłowości wynikające z tego, jak mówiłem wcześniej, że moglibyśmy uporządkować te rzeczy, ale nie mogliśmy, nie mając stosownych pozwoleń – mówił w poniedziałek prezes Jack-Polu.
Dodaje, że mandat w wysokości 500 czy 1000 zł świadczy o tym, że firma nie była postrzegana jako zagrożenie dla środowiska.
WIOŚ podkreśla, że kontrolowaniem nielegalnych zrzutów do rzek powinny zajmować się Wody Polskie i że prośby o takie kontrole WIOŚ kierował do WP.
– Sprawa zanieczyszczenia koryta rzeki Odry była przesłana zgodnie z kompetencjami do Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie – mówi Beata Merenda z WIOŚ.
Wody Polskie skontrolują Jack-Pol. Po około 4 latach
W efekcie Wody Polskie rzeczywiście skontrolują Jack-Pol – według zapowiedzi prezesa Woźniaka – 31 sierpnia. Firma twierdzi, że to będzie druga kontrola Wód Polskich. Pierwsza była po zaraz po otwarciu.
Chociaż jak przekazuje dolnośląski rzecznik instytucji Jarosław Garbacz, przyjęli kilka zgłoszeń wskazujących, że firma Jack-Pol może odprowadzać ścieki do Kanału Oławskiego.
Wśród działań kontrolujących Jack-Pol przez Wody Polskie w ostatnich latach były także wizje w terenie.
– Efektem ustaleń [z wizji – red.] było wezwane na miejsce zrzutu Policji i Państwowej Straży Pożarnej – informuje Garbacz.
I dodaje, że żadna z kontroli Straży Pożarnej nie wykazała, aby działania spółki zagrażały środowisku.
Karolina Nurzyńska