99 dzieci w więzieniach. Kurdyjska rodzina z niepełnosprawnym 10-latkiem wychodzi na wolność

dziennik polityczny
Nie komendant SG z Białegostoku, ale z Białej Podlaskiej, dokąd przeniesiono kurdyjskie rodziny z chorymi dziećmi, zdecydował o zwolnieniu jednej z nich ze strzeżonego ośrodka dla cudzoziemców. 10-letni Wlat, który wymaga całodobowej opieki, jego rodzice i rodzeństwo nie będą już oglądać świata zza krat.

To dobra wiadomość. Zła jest taka, że nadal w detencji pozostają inni rodzice z maluchami, ludzie straumatyzowani, chorzy i niepełnosprawni. Tak jak rodzina pana Sirwana, która ma za sobą traumę prowizorycznego obozu dla migrantów w białoruskich Bruzgach oraz tydzień koczowania na mrozie pod polską granicą. Jego córka, 8-letnia Sita, cierpi na epilepsję. Jej starsza siostra, 12-letnia Sidra, rezolutnie tłumaczy na angielski, kiedy tato dzwoni do mnie ze strzeżonego ośrodka o więziennym rygorze. Dziewczynka dodaje coś od siebie – nieśmiało prosi o gry i książeczki. Jest w zamknięciu już od trzech miesięcy.

To dobra wiadomość. Zła jest taka, że nadal w detencji pozostają inni rodzice z maluchami, ludzie straumatyzowani, chorzy i niepełnosprawni. Tak jak rodzina pana Sirwana, która ma za sobą traumę prowizorycznego obozu dla migrantów w białoruskich Bruzgach oraz tydzień koczowania na mrozie pod polską granicą. Jego córka, 8-letnia Sita, cierpi na epilepsję. Jej starsza siostra, 12-letnia Sidra, rezolutnie tłumaczy na angielski, kiedy tato dzwoni do mnie ze strzeżonego ośrodka o więziennym rygorze. Dziewczynka dodaje coś od siebie – nieśmiało prosi o gry i książeczki. Jest w zamknięciu już od trzech miesięcy.

Zamknięci wbrew prawu

Te rodziny walczą o lepsze życie dla swoich dzieci od jesieni 2021 roku, przepychane przez granicę przez polskich i białoruskich pograniczników z jednej strony na drugą. Pisaliśmy o nich, odkąd w marcu zostali wyrzuceni z obozu w Bruzgach I starali się przetrwać w przygranicznym lesie. Byli u kresu wytrzymałości, zagłodzeni, odwodnieni, chorzy, cierpiący na zapalenia układu moczowego, kaszlący. Szczególną uwagę lekarki Pauliny Bownik, która udzielała im w lesie podstawowej pomocy, zwrócił m.in. 10-letni chłopiec po dawnym urazie czaszki, z bliznami po operacji na skórze głowy. To Wlat. Miał ostre bóle głowy.

Dopiero 1 kwietnia zdarzył się cud i dwóm kurdyjskim rodzinom pozwolono złożyć w Polsce wnioski o ochronę międzynarodową. Wszystkich zamknięto w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców w Białymstoku. Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał w ich sprawie zarządzenie tymczasowe zobowiązujące polskie władze do nieodsyłania ich do Białorusi. Sprawa dalej toczy się przed Trybunałem.

Pełnomocniczka rodzin, prawniczka Marta Górczyńska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, od trzech miesięcy walczy o ich wolność, podkreślając, że te rodziny w ogóle nie powinny się w ośrodku zamkniętym znaleźć. Pan Zanko z żoną Befreen mają czworo dzieci w wieku: 10, 6, 5 i 3 lata, a pan Sirwan z żoną Shimal troje w wieku: 12, 8 i 5 lat.

– W przypadku obu rodzin zachodzą przesłanki wyłączające możliwość detencji określone w polskim prawie (art. 88a ust. 3 ustawy o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej) – wskazuje Marta Górczyńska.

W obu rodzinach są dzieci cierpiące na poważne dolegliwości zdrowotne: 8-letnia córka Sirwana – Sita cierpi na epilepsję, a 10-letni syn Zanko – Wlat jest głęboko niepełnosprawny. Stopień jego niepełnosprawności został określony przez lekarzy w Iraku na 95 proc. 17 maja SG zawiozła chłopca na badania do przychodni w Białymstoku. Z opinii tutejszych lekarzy wynika m.in., że chłopiec jest osobą upośledzoną w stopniu znacznym i wymaga całodobowej opieki.

– Zgodnie z przepisami wyżej wymienionej ustawy osoby niepełnosprawne bezwzględnie nie mogą być umieszczane w ośrodkach strzeżonych – przypomina Górczyńska.

Sądy przyklepały wnioski SG

Na mocy postanowienia Sądu Rejonowego w Bielsku Podlaskim VII Zamiejscowy Wydział Karny w Hajnówce z dnia 4 kwietnia 2022 r. obie rodziny zostały umieszczone w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców na okres 60 dni, czyli do 31 maja 2022 r., a następnie trafiły do strzeżonego ośrodka w Białymstoku. Postanowieniem z dnia 20 maja 2022 r. Sąd Rejonowy w Białymstoku, na wniosek Straży Granicznej, przedłużył okres ich pobytu w ośrodku o kolejne cztery miesiące, aż do 28 września 2022 r., powołując się na konieczność zebrania informacji potrzebnych do rozpatrzenia złożonego przez cudzoziemców wniosku o udzielenie ochrony międzynarodowej.

Prawnicy złożyli zażalenia na postanowienia o umieszczeniu w ośrodku strzeżonym i postanowienia o przedłużeniu pobytu w ośrodku. Pod koniec czerwca Sąd Okręgowy w Białymstoku rozpatrywał odwołanie w sprawie Sirwana i jego żony.

– W obu sprawach wydano postanowienia o utrzymaniu w mocy zaskarżonych rozstrzygnięć – poinformował sędzia Dariusz Gąsowski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Białymstoku.

Dokładnie tak samo stało się w przypadku rodziny Zanko.

SG: Są pod ścisłą opieką lekarską

Prawnicy złożyli także wnioski do komendanta SG o zwolnienie ich mocodawców z ośrodka. Podlaski komendant odmówił, twierdząc, że według lekarza w ośrodku dzieci mają się dobrze.

Rzeczniczka POSG Katarzyna Zdanowicz przekonuje: – Od dnia umieszczenia w strzeżonym ośrodku, tj. od 5 kwietnia 2022 r., cudzoziemcy są  pod stałą, ścisłą opieką lekarską. Pobyt rodzin jest stale monitorowany przez służbę zdrowia, a w wypadkach zaistnienia złego stanu psychofizycznego zostanie udzielona pomoc medyczna. Dzieci systematycznie uczęszczają do szkoły. Są radosne, lubią bawić się z innymi małoletnimi. W wolnym czasie korzystają z sali komputerowej. Chętnie uczestniczą w zajęciach organizowanych przez Sekcję Edukacyjną. Sytuację zdrowotną zawsze należy postrzegać jako dynamiczną, co za tym idzie, w chwili pojawienia się sygnału o jakichkolwiek poważnych komplikacjach natury zdrowotnej bez wątpienia dojdzie do podjęcia stosownych kroków.

Jednak w międzyczasie obie rodziny przeniesiono do także zamkniętego ośrodka dla cudzoziemców w Białej Podlaskiej, a tamtejszy komendant SG był już zgoła innego zdania co do stanu zdrowia przynajmniej jednej z rodzin. 1 lipca wydał postanowienie w przedmiocie zwolnienia cudzoziemców z rodziny Zanko ze strzeżonego ośrodka. Zostali przeniesieni do otwartego.

Kpt Dariusz Sienicki, rzecznik prasowy komendanta Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej, zastrzega, że nie udzieli osobom trzecim informacji na temat konkretnych cudzoziemców przebywających w Strzeżonym Ośrodku w Białej Podlaskiej. Opisuje ogólnie, że “w miarę potrzeb są oni konsultowani przez psychologa wewnętrznego ośrodka oraz zewnętrznego, są obejmowani obserwacją oraz wsparciem psychologicznym”. O swoich spostrzeżeniach komendanta Placówki SG w Białej Podlaskiej informuje służba medyczna i funkcjonariusze. Rzecznik zaznacza, że “podejmując każdą decyzję, komendant opiera się na unormowaniach legislacyjnych. Tak jest także w przypadku decyzji o zwolnieniu cudzoziemca ze strzeżonego ośrodka”.

Przytacza przepisy Ustawy o cudzoziemcach, wyliczające okoliczności, które obligują SG do wydania decyzji o zwolnieniu cudzoziemca ze strzeżonego ośrodka.

– Jednym z takich przypadków jest wydanie przez lekarza zaświadczenia, gdzie stwierdzone jest, że dalszy pobyt cudzoziemca w warunkach strzeżonego ośrodka zagraża jego życiu lub zdrowiu – dodaje Dariusz Sienicki.

99 dzieci w więzieniach

Jak informuje Grupa Granica, Polska do maja trzymała w ośrodkach strzeżonych 99 dzieci (w tym dwoje bez opieki dorosłych) – tym samym jest jednym z niewielu państw Unii Europejskiej, które zamyka dzieci w więzieniach.

Aktywiści i aktywistki opisują warunki w ośrodkach, które niewiele różnią się od tych panujących w zwykłych więzieniach: – Traumatyczny może być już sam moment przyjęcia do ośrodka: osoby, które tam trafiają poddawane są przeszukaniu, w trakcie którego muszą się rozebrać do naga. Mimo że niczym nie zawiniły, nie mogą opuszczać ośrodka; okna są okratowane, a porządku pilnują umundurowani strażnicy, co – biorąc pod uwagę, że duża część uchodźców i uchodźczyń ucieka przed wojnami i prześladowaniami ze strony reżimowych służb – dodatkowo traumatyzuje. Nie są stosowane żadne procedury pozwalające zidentyfikować ofiary tortur i przemocy, mimo że zgodnie z ustawą takie osoby nie mogą przebywać w ośrodkach zamkniętych. Koszmarem jest też życie w zawieszeniu i nieustanny lęk przed deportacją; osoby przetrzymywane w strzeżonych ośrodkach nie wiedzą, ile czasu tam spędzą, ani jaki czeka je los. Detencja, masowo stosowana wobec osób nieregularnie przekraczających granicę, stanowi formę represji i „kary” za próbę przedostania się do Europy. Absolutnym okrucieństwem jest też zamykanie w tego typu więzieniach dzieci. Tymczasem Straż Graniczna systematycznie uniemożliwia pracę w strzeżonych ośrodkach psychologom z zewnątrz – twierdzi, że sama zapewnia wystarczającą pomoc. Opowieści osób, które z niej korzystały, skłaniają jednak do poddania w wątpliwość jej skuteczności. Ze względu na braki kadrowe psychologowie często nie mają możliwości skorzystania z pomocy tłumacza, konsultacje odbywają się więc przy użyciu Google Translatora albo na migi. Uniemożliwianie korzystania z sensownej i profesjonalnej opieki psychologicznej i psychiatrycznej, w połączeniu z brakiem procedur pozwalających zidentyfikować ofiary przemocy, ma tragiczne konsekwencje: w ośrodkach dochodzi do buntów i strajków głodowych, częste są przypadki samookaleczeń oraz próby samobójcze. Przypominamy, że nieuzasadniona i bezprawna detencja jest formą prześladowania. Powinna być stosowana w absolutnej ostateczności, a nie z automatu. W żadnym wypadku nie powinny być jej poddawane dzieci ani ofiary przemocy i tortur.

wyborcza.pl

Więcej postów